Marszałek Sejmu Elżbieta Witek i szef kancelarii premiera Michał Dworczyk wezwani do Najwyższej Izby Kontroli. RMF FM podało, że izba bada ewentualne nieprawidłowości rządowego programu Polskie Szwalnie, który był jednym z działań, którymi rząd chwalił się w ramach walki z epidemią COVID-19. Miał to być sposób na zapewnienie Polakom dostępu do produkowanych w kraju bezpiecznych i skutecznych maseczek ochronnych. Według wcześniejszych ustaleń "Supewizjera" TVN efektem były bezużyteczne produkty uszyte za niebotyczną sumę.
RMF, które poinformowało o sprawie, opisało, że Elżbieta Witek i Michał Dworczyk mają być świadkami w doraźnej kontroli NIK w sprawie programu Polskie Szwalnie. Uściślono, że marszałek Sejmu została wezwała na środę, a szef KPRM tydzień później.
"Zgodnie z przepisami mają oni obowiązek zgłosić się podobnie jak na wezwanie organów ścigania, a przed kontrolerami obowiązują ich takie same rygory jak świadków w postępowaniu prokuratorskim" - przypomniano.
1. Kontroler może wezwać pracownika jednostki kontrolowanej lub inną osobę do stawienia się w wyznaczonym miejscu i czasie w celu złożenia zeznań w charakterze świadka. (...)
1. Na osobę wezwaną w charakterze świadka, która mimo prawidłowego wezwania nie stawiła się bez uzasadnionej przyczyny we wskazanym czasie i miejscu, kontroler może nałożyć karę pieniężną do wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę określonego na podstawie przepisów o minimalnym wynagrodzeniu za pracę. (...)
Afera mailowa: marszałek Sejmu miała lobbować za firmą
Z informacji dziennikarzy wynika, że NIK chce zbadać program po wycieku maili z początku grudnia ubiegłego roku. Chodzi o korespondencję, która miała pochodzić z czasów początku epidemii COVID-19 w Polsce, czyli marca 2020 roku.
Z ujawnionej korespondencji wynika, że Dworczyk miał otrzymać numery telefonów do właścicielki firmy Modesta, która "chce być bezpośrednim dostawcą maseczek". Markę miała polecić Elżbieta Witek - wynika z opublikowanych maili. Modesta znalazła się wśród siedmiu spółek w programie "Polskie Szwalnie", w którym brały udział m.in takie duże firmy jak 4F i LPP.
Nieprawidłowości w programie Polskie Szwalnie. Ustalenia "Superwizjera"
We wrześniu reporter "Superwizjera" TVN pokazał, że efektem programu Polskie Szwalnie było kilkadziesiąt milionów bezużytecznych maseczek zalegających w magazynach, nieczynna rządowa fabryka w Stalowej Woli, w której przeterminował się kupiony za 50 milionów złotych materiał medyczny, a także tajne i intratne kontrakty z dwiema firmami mającymi ratować rządową produkcję. Z działań Agencji Rozwoju Przemysłu (która realizowała program) wyłonił się obraz niekompetencji i marnotrawienia dziesiątek, jeśli nie setek milionów złotych z publicznych środków.
Reportaż "Superwizjera" TVN: Jak rząd szył maseczki
Praca nad reportażem "Jak rząd szył maseczki" trwała ponad rok głównie dlatego, że Agencja Rozwoju Przemysłu broniła dostępu do informacji, które z założenia powinny być jawne. Przedstawiciele ARP nie udostępnili bowiem dziennikarzom żadnej dokumentacji dotyczącej programu Polskie Szwalnie, nie chcieli też wypowiedzieć się przed kamerą. Przesłane pytania zostały w większości zignorowane, a otrzymane szczątkowe odpowiedzi pełne były niedopowiedzeń i rodziły jeszcze więcej wątpliwości.
Źródło: RMF FM, tvn24.pl