- To są bardzo ważne sprawy, chodzi o to, żeby frekwencja była wysoka, żeby nie marnować pieniędzy publicznych - mówił w "Tak jest" w TVN24 Mariusz Błaszczak (PiS), pytany o wrześniowe referendum, do którego PiS chce dopisać trzy pytania. Marcin Kierwiński (PO) przekonywał, że dopisanie pytań na tym etapie jest niemożliwe.
O to, by dopisać do wrześniowego referendum trzy pytania - o wiek emerytalny, obowiązek szkolny 6-latków i Lasy Państwowe - zwróciła się w sobotę do prezydenta Andrzeja Dudy kandydatka PiS na premiera Beata Szydło.
Mariusz Błaszczak podkreślał, że ta sprawa jest "niezwykle ważna". - Chodzi o pytania wokół których zebrano sześć milionów podpisów - mówił w "Tak jest" w TVN24.
Przypomniał, że wniosek o dodanie pytań do referendum został złożony także do byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego. - W sobie arogancki sposób prezydent Komorowski powiedział, że dopisywać to się można do wycieczki, a to są bardzo ważne sprawy, chodzi o to, żeby frekwencja była wysoka, żeby nie marnować pieniędzy publicznych - podkreślał szef klubu PiS.
"Tanie show"
Zdaniem szefa gabinetu Ewy Kopacz Marcina Kierwińskiego zabieganie przez PiS o dopisanie pytań do referendum, to "takie tanie show marketingowo-polityczne".
- Beata Szydło chciałaby dopisać pytanie o prywatyzację Lasów Państwowych, tylko nikt tych lasów nie chce prywatyzować, a jeżeli już to chyba Prawo i Sprawiedliwość - mówił. Kierwiński tłumaczył też, że według konstytucjonalistów dopisanie pytań do referendum na tym etapie jest niemożliwe. Błaszczak przekonywał natomiast, że PiS dysponuje dwiema ekspertyzami, z których wynika, że jest to możliwe za zgodą Senatu. Dodał, że rządzący boją się głosu ludzi i zlekceważyli miliony podpisów, a tymczasem - jak mówił - PiS chce odwołać się do woli narodu.
6 września Polacy mają odpowiadać na trzy pytania: czy są "za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu"; czy są "za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa" i czy są "za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości, co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika".
Audyt w prezydenckiej kancelarii
Błaszczak był też pytany o audyt w Kancelarii Prezydenta, o którym we wtorek poinformowała szefowa kancelarii Andrzeja Dudy, Małgorzata Sadurska. Szef klubu PiS przekonywał, że takie działanie jest czymś naturalnym. - To wszystko trzeba sprawdzić, bo tu chodzi o wydawanie pieniędzy publicznych - mówił.
- Na przykład tę słynną wyprawę Bronisława Komorowskiego, kiedy to wchodził na krzesło w parlamencie Japonii. (..), wołał "chodź szogunie", to myślę , że to nie licowało z godnością urzędu prezydenta RP. Podobno, jak podaje prasa - ta wyprawa kosztowała 1,5 mln złotych, więc pytanie o zasadność tego rodzaju wydatków - mówił. Dodał, że doniesień medialnych wynika także, że wydano 600 tys. zł na doradztwo w czasie kampanii wyborczej.
Zdaniem Kierwińskiego argumentacja Błaszczaka jest śmieszna. - PiS jest partią, która przyzwyczaiła do tego, że kocha wszystko kontrolować, sprawdzać, stawiać niezweryfikowane zarzuty - mówił.
- Wyjazd prezydenta z oficjalną wizytą do Japonii będzie sprawdzany, przecież to jest coś niesamowitego. Czy to oznacza, że pan prezydent Duda nie będzie się udawał w oficjalne wizyty zagraniczne? Czy to oznacza, że będzie na tym oszczędzał? - pytał Kierwiński.
Autor: db/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24