Ponowne liczenie głosów? "Uczciwi nie mają się czego obawiać"

kropka
Motyka o ponownym liczeniu głosów: uczciwi nie mają się czego obawiać
Źródło: TVN24
Powinny być przeliczone te głosy, gdzie zachodzą uzasadnione wątpliwości wobec nieprawidłowości. Uczciwi nie mają się czego obawiać - powiedział w "Kropce nad i" w TVN24 wiceminister klimatu i środowiska Miłosz Motyka (PSL), odnosząc się do anomalii w niektórych komisjach wyborczych. - Trzeba te wszystkie rozbieżności nanieść na wyniki, które podało PKW - dodał poseł Lewicy Tomasz Trela.

Od kilku tygodni w mediach pojawiają się informacje o nieprawidłowościach w liczeniu głosów w drugiej turze wyborów prezydenckich. Do Sądu Najwyższego wpłynęło ponad 50 tys. protestów wyborczych. Ich rozpoznaniem zajmują się sędziowie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która w brzmieniu wyroków europejskich sądów działa nielegalnie. Udział Izby w rozpatrywaniu protestów kwestionuje prokurator generalny i minister sprawiedliwości Adam Bodnar.

Nieprawidłowości w liczeniu głosów oraz sposób rozpatrywania protestów wyborczych komentowali w "Kropce nad i" w TVN24 poseł Lewicy Tomasz Trela i wiceminister klimatu i środowiska Miłosz Motyka (PSL).

Motyka: uczciwi nie mają się czego obawiać

- Powinny być przeliczone te głosy, gdzie zachodzą uzasadnione wątpliwości wobec nieprawidłowości. Jeżeli minister Bodnar, prokurator generalny takie sygnały otrzymuje, to tam powinno zostać to przeliczone. Uczciwi nie mają się czego obawiać - mówił Motyka.

- Nie chodzi też o to, by podważać wiarygodność procesu wyborczego albo wynik wyborów - zaznaczył polityk PSL.

Z tą opinią zgodził się także Trela. - Trzeba te wszystkie rozbieżności nanieść na wyniki, które podało PKW, żeby obywatele mieli pewność, że głos oddany na danego kandydata jest przypisany danemu kandydatowi. Bo na razie takiej pewności mieć nie mogą. I to jest klucz całej tej sprawy - stwierdził. 

Miłosz Motyka (PSL), Tomasz Trela (Nowa Lewica)
Miłosz Motyka (PSL), Tomasz Trela (Nowa Lewica)
Źródło: TVN24

Trela: nie dałbym sobie ręki odciąć

- Dzisiaj rzeczywiście prezydentem elektem jest Karol Nawrocki, ale jak będzie po przeliczeniu i zweryfikowaniu tych wszystkich głosów, nie dałbym sobie ręki odciąć - stwierdził Trela, pytany, czy pojawi się 6 sierpnia na zaprzysiężeniu Karola Nawrockiego. 

- Nie przesądzam ani w jedną, ani w drugą stronę, ale dla jasności sytuacji, dla poczucia, że wyborca idzie, głosuje na kandydata i temu kandydatowi jest przypisany głos, to on się powinien dowiedzieć, jaka była faktycznie realna różnica - dodał poseł Lewicy. 

Z kolei Motyka zwrócił uwagę na postawę pierwszej prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Manowskiej, która w jego opinii "mówi zgodnie z linią partii PiS".

 - Nie do przyjęcia są po drodze też tłumaczenia pani Manowskiej, która mówi, że tych protestów było tak dużo i to są "giertychówki". Jak pani Manowska mówi, że nie ma czasu na sprawdzenie, to niech weźmie się do roboty, bo za to jej Polacy płacą, żeby te protesty były dokładnie sprawdzone i zweryfikowane - mówił wiceminister.

Manowska powiedziała, że wśród protestów, które wpłynęły do Sądu Najwyższego, "indywidualnych protestów" jest kilkaset sztuk, zaś ok 90 proc. stanowią te, których wzór udostępnił w mediach społecznościowych poseł KO Roman Giertych - nazywane przez pracowników sądu - jak dodała I prezes - tzw. giertychówkami.

- Urzędnicy Sądu Najwyższego, sędziowie Sądu Najwyższego powinni wziąć się do roboty, wszystko dokładnie sprawdzić, a tam, gdzie są nieprawidłowości i tam, gdzie oni nie chcą tego zrobić, powinna wkroczyć prokuratura - dodał Trela. 

Czytaj także: