- Do mojej dymisji ze stanowiska premiera przyczyniły się intrygi "przyjaciół" w PiS-ie - ujawnia były premier Kazimierz Marcinkiewicz w spisanym przez dziennikarzy "Dziennika" wywiadzie-rzece.
Książka "Marcinkiewicz. Kulisy władzy" ukaże się w czwartek nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka. Z Marcinkiewiczem rozmawiają Piotr Zaremba i Michał Karnowski.
Odsłaniając kulisy sprawowania funkcji premiera rządu Marcinkiewicz podkreślił, że nie miał "żadnego fundamentalnego sporu" z J. Kaczyńskim.
Przyznał, że z prezydentem Lechem Kaczyńskim były "różnice zdań" w kwestii wymiany ambasadorów, nominacji w wojsku. "Powstawały zatory, których ja bardzo nie lubię. (...) W państwie trzeba podejmować bardzo szybkie decyzje i państwo nie ma czasu na zwłokę" - opisuje relacje z prezydentem Marcinkiewicz.
B. premier uważa, że pomysłodawcą wymiany premiera na osobę J. Kaczyńskiego byli prezydent i Przemysław Gosiewski. "Uzgodniono cały plan działania bez niego (J. Kaczyńskiego - PAP) i chyba poza nim" - stwierdził.
- Do Kancelarii miał przyjść na kolejnego wicepremiera Przemysław Gosiewski, żeby Jarosław Kaczyński nadal zajmował się partią i tylko najważniejszymi sprawami w państwie. Prezydent miał zastąpić premiera w wielu kwestiach dotyczących spraw zagranicznych, a Gosiewski - zarządzać państwem i Kancelarią w taki sposób, żeby Jarosław Kaczyński miał możliwość podołania tym wszystkim obowiązkom przy swoim niezbyt dobrym zdrowiu" - opisuje Marcinkiewicz.
Zdaniem b. premiera dopiero historia z dymisją minister finansów Zyty Gilowskiej spowodowała, że Jarosław Kaczyński podjął decyzję o jego dymisji. Przyczyniły się do tego - według b. premiera - intrygi "przyjaciół" w PiS-ie, że rzekomo Marcinkiewicz chce wraz z grupą około 60 posłów odejść z partii i utworzyć z PO nowy rząd.
Marcinkiewicz zdradził też, że w tych wyborach PO proponowała mi pierwsze miejsce w Warszawie, a PiS wybór jedynki w Łodzi lub Poznaniu. Podkreślił jednak, że nie zamierza wstępować do PO. "Wszyscy wiedzą, że potrafię rozmawiać z przyjaciółmi zarówno z PiS-u, jak i z PO. Z przyjemnością się z nimi spotykam, rozmawiam przez telefon. (...) Podkreślam w każdej z tych rozmów, że nie zamierzam nigdzie wstępować" - stwierdził.
Były premier mówi m.in. dlaczego wybory są ostatnią szansą dla Donalda Tuska, Marcinkiewicz odsłania kulisy powstania koalicji PiS-LPR-Samoobrona i mówi o tym, dlaczego wciąż uważa koalicję PO-PiS za najlepszą dla Polski.
- Po pierwsze, bo byłaby to duża, stabilna większość parlamentarna. Po drugie, bo programy obu partii doskonale się uzupełniają. Po trzecie, bo świat polityczny jest w Polsce tak słaby, że tylko zespolenie tych partii da naprawdę dobrą jakość - stwierdza w wywiadzie.
Oprócz tego Marcinkiewicz zwierza się, dlaczego nie przyjął propozycji powrotu do polityki, dlaczego darzy wielkim szacunkiem Jana Rokitę i nie rozumie decyzji jego żony, a także kto był pomysłodawcą jego dymisji.
Kazimierz Marcinkiewicz jest obecnie dyrektorem Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju w Londynie. Choć dziś odżegnuje się od polityki, to zdaniem Polaków wciąż jest najodpowiedniejszym kandydatem na przyszłego szefa rządu.
jak
Źródło: PAP