- Gdybym się nie spotkał z Tuskiem, też bym został odwołany. Szukałem jakiejś szansy. Chwytałem się brzytwy, a brzytwą okazał się Tusk - opowiada "Dziennikowi" o kulisach swojego odwołania Kazimierz Marcinkiewicz.
Jak przypomina gazeta tuż przed swoim odwołaniem Marcinkiewicz spotkał się z liderem PO. Tusk proponował mu bliską współpracę. - Piliśmy wino, on mówił, że Kaczyńscy mnie zniszczą, bo niszczą wszystkich, i że z nimi się współpracować nie da. Pytał: "Co ty z nimi robisz? Jesteś porządny facet" - opowiada Marcinkiewicz na łamach "Dziennika". Ale odrazu zastrzega, że całe spotkanie było zorganizowane w złej wierze. - Po to przyprowadził media i po to opowiadał potem o tym, co mówiłem - konkluduje były premier.
Jak wspomina Marcinkiewicz, zaproponował wówczas liderowi Platformy powrót do rozmów koalicyjnych, od razu po wyborach samorządowych.
- On na to przystał. Nawet się specjalnie nie zdziwił. Powtarzał, że sytuacja może się zmienić i warto raz jeszcze spróbować - mówi. I przyznaje, że gdyby na komitecie politycznym mógł przedstawić taką propozycję, mogłoby to odwlec jego odwołanie.
Ale jak mówi "Dziennikowi" były premier, nie udało się, bo Tusk rozdmuchał sprawę medialnie i w ten sposób podgrzał konflikt w PiS.
Po rozmowie z Donaldem Tuskiem Kazimierz Marcinkiewicz stracił fotel premiera.
Źródło: Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl