Sędziowie, prokuratorzy, którzy szli w "Marszu Tysiąca Tóg", nie walczyli o swoją korzyść. Wprost przeciwnie, będą prawdopodobnie szykanowani. Walczyli o dobro obywatela - wskazywał w "Faktach po Faktach" Marcin Matczak z Wydziału Prawa i Administracji UW. - Najpierw atakuje się sędziów, prokuratorów, prawników, a później zwyczajnego człowieka - tłumaczył. Sędzia Bartłomiej Przymusiński ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" ocenił, że frekwencja na demonstracji była "imponująca".
W sobotę sprzed Sądu Najwyższego przeszedł do Sejmu "Marsz Tysiąca Tóg". Był to protest przeciwko ustawie dyscyplinującej sędziów. Nazywana jest ona w komentarzach ustawą "kagańcową" lub "represyjną".
Demonstracja odbyła się pod hasłem "Prawo do niezawisłości. Prawo do Europy". Wzięli w niej udział zarówno polscy, jak i europejscy sędziowie.
"Wolności nigdy się nie traci od razu, tylko jest ona odbierana po kawałku"
Sędzia Bartłomiej Przymusiński, rzecznik Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia", i Marcin Matczak, specjalista w zakresie teorii prawa, profesor uczelni z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, mówili w sobotnich "Faktach po Faktach" w TVN24 o idei, która przyświecała marszowi. Obaj do studia TVN24 przynieśli swoje prawnicze togi.
- Wolności nigdy się nie traci od razu, tylko jest ona odbierana po kawałku - mówił Matczak. - Martwimy się, że państwo atakuje sędziów i to atakuje od czterech lat bardzo brutalnie, poprzez kampanię publiczną - dodał.
- My chcemy pokazać i powiedzieć temu "nie". Dlatego, że najpierw atakuje się sędziów, prokuratorów, później prawników, a później zwyczajnego człowieka. I to trzeba zatrzymać. To nie jest tak, że w Polsce zrealizuje się scenariusz węgierski czy turecki jutro, ale tracenie wolności jest równią pochyłą i musimy jak najwcześniej powiedzieć "nie" takim działaniom - tłumaczył.
Przymusiński: dziękuję tym, którzy pokazali, jak ważne jest prawo do niezawisłości
Sędzia Przymusiński przyznał, że jego zdaniem frekwencja na sobotnim marszu była "imponująca".
- Chciałbym podziękować wszystkim, którzy pomimo tego chłodnego wieczoru wyszli razem z nami na ulice i pokazali, jak ważne jest prawo do niezawisłości, prawo do Europy, że to są prawa obywateli - dodał.
Po godzinie 16 rzecznik Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy Kamil Dąbrowa poinformował w mediach społecznościowych, że "według szacunków warszawskiego ratusza" w marszu brało udział "około 15 tys. uczestników".
Według szacunków warszawskiego ratusza w #MarszTysiacaTog bierze udział około 15 tys. uczestników.— Kamil Dąbrowa (@dabrowa_k) January 11, 2020
W kolejnej informacji przekazanej w mediach społecznościowych rzecznik warszawskiego ratusza poinformował, że w marszu wzięło udział "blisko 30 tys. osób".
O 18:15 zakończył się w @warszawa #MarszTysiącaTóg. W ciągu całego marszu wzięło w nim udział blisko 30 tys. osób. Marsz przebiegł spokojnie. #1000RobesMarch— Kamil Dąbrowa (@dabrowa_k) January 11, 2020
Przymusiński ocenił w TVN24, że "za chwilę przez ustawę kagańcową ci sędziowie, którzy są niewygodni dla władzy, mogą być przenoszeni na drugi koniec kraju bądź wyrzucani z zawodu".
- I mamy upolitycznioną przez swój sposób powołania Krajową Radę Sądownictwa, która - politycy tego by chcieli - może powoływać całe rzesze nowych osób, dla których niezależność może nie będzie czymś pierwszorzędnym, może będzie wartością znacznie mniej ważną - powiedział. Zaznaczył przy tym, że "gdy ten scenariusz się zrealizuje, to może być za późno, żeby odwrócić to, co się stanie".
Matczak: Sędziowie, którzy dzisiaj szli, nie walczyli o swoją korzyść. Walczyli o dobro obywatela
Matczak mówił, że "sędziowie są często oskarżani, iż walczą o swoje, walczą o swoją korzyść".
- Żaden sędzia ani prokurator, który poszedł dzisiaj w tym marszu, nie będzie awansowany w następnych latach, nie dostanie podwyżki. Ci, którzy popierają obecną władzę, będą mieli podwyżki, będą mieli awanse - przekonywał.
- Więc ci sędziowie, prokuratorzy, którzy dzisiaj szli, nie walczyli o swoją korzyść. Wprost przeciwnie, będą prawdopodobnie szykanowani. Walczyli o dobro obywatela - wyjaśniał.
Gość TVN24 zauważył także, że "nie każdy marsz musi się kończyć w postaci weta albo tego, że ustawa nie zostanie uchwalona". - Myślę, że w Polsce toczy się obecnie jakaś taka trochę walka o świadomość społeczną, walka o ludzkie umysły - ocenił profesor Uniwersytetu Warszawskiego.
"Potem za tę decyzję politycznie przyjdzie jakoś zapłacić"
- Kiedy ludzie widzą tylu ludzi spokojnych, pokojowo protestujących, nie wykrzykujących żadnych obraźliwych słów na ulicach, to mam nadzieję, że pomyślą, że o coś chodzi - powiedział. - Kiedy widzą przyjeżdżających tutaj sędziów właściwie ze wszystkich krajów Europy, to mam nadzieję, że pomyślą, że chodzi o coś więcej niż o obronę swoich własnych korzyści. Naprawdę chodzi o coś więcej - dodał.
Jak mówił gość "Faktów po Faktach", "być może nie będzie bezpośredniego efektu, być może Sejm siłą polityczną uchwali tę ustawę, ale potem za tę decyzję politycznie przyjdzie jakoś zapłacić".
"Jestem gotów stanąć z podniesionym czołem przed rzecznikiem"
Goście "Faktów po Faktach" byli także pytani, czy ich zdaniem sędziowie powinni się liczyć z tym, że pojawią się próby ukarania dyscyplinarnego tych z nich, którzy wzięli udział w sobotnim marszu.
- Żeby daleko nie szukać, wczoraj na Twitterze powołany przez polityków członek Krajowej Rady Sądownictwa Maciej Nawacki napisał do mnie, że mam śledzić komunikaty rzecznika dyscyplinarnego. Jak rozumiem, już może coś wie o postępowaniu dyscyplinarnym w stosunku do mnie - powiedział Przymusiński, odnosząc się do wymiany wpisów w mediach społecznościowych między nim a Nawackim.
- Oczywiście jestem gotów stanąć z podniesionym czołem przed rzecznikiem [dyscyplinarnym sędziów sądów powszechnych - red.], bo jestem przekonany głęboko o słuszności tego, co robimy - dodał.
"Chciałbym, żeby prezydent mojego kraju więcej słuchał, niż mówił"
Goście "Faktów po Faktach" odnieśli się również do wpisu w mediach społecznościowych zamieszczonego przez prezydenta w sobotę. Andrzej Duda, kiedy w Warszawie trwał "Marsz Tysiąca Tóg", opublikował na Twitterze komentarz, do którego załączył stanowisko Krajowej Rady Sądownictwa z 8 stycznia 2009 roku w sprawie akcji protestacyjnych organizowanych wówczas w sądach. Sędziowie domagali się wtedy zmiany systemu wynagradzania, podniesienia płac i organizowali między innymi "dni bez wokandy".
"Jak podsumował to pewien Mecenas, który przesłał mi przed chwilą poniższy dokument z 2009 roku (!): 'Niezłe... najbardziej mordercza jest hipokryzja.' Rzeczywiście. Tyle powiem" - napisał prezydent.
Jak podsumował to pewien Mecenas, który przesłał mi przed chwilą poniższy dokument z 2009 roku (!): „Niezłe... najbardziej mordercza jest hipokryzja.” Rzeczywiście. Tyle powiem. pic.twitter.com/mqZPfAi4jh
— Andrzej Duda (@AndrzejDuda) January 11, 2020
Prezydent Duda w załączonym piśmie wskazał na fragment, w który "Krajowa Rada Sądownictwa zwraca także uwagę, że apelowanie do sędziów o aktywny udział w tych akcjach protestacyjnych i podejmowanie działań zachęcających ich do tego, a przede wszystkim stwarzanie środowiskowej presji, może stanowić zagrożenie dla niezależności sądów i niezawisłości sędziów".
"Prowadzone działania mogą również nasuwać podejrzenie, że akcje protestacyjne ze względu na sposób i formę protestu stanowią obejście zakazu przynależności sędziego do związku zawodowego i zakazu prowadzenia strajku" - dodano w stanowisku.
- Chciałbym, żeby prezydent mojego kraju więcej słuchał, niż mówił - powiedział Marcin Matczak, pytany o internetowy wpis Andrzeja Dudy. - Dzisiaj mówili obywatele. Kilkanaście tysięcy obywateli wyszło na ulicę, żeby coś prezydentowi powiedzieć. Myślę, że wsłuchanie się w ich głos byłoby potrzebne - dodał gość "Faktów po Faktach".
Przekonywał również, że "nie jest nigdy tak, że walka o niezawisłość jest zagrożeniem dla niezawisłości".
- Nigdy nie było takich ataków ze strony polityków na sędziów i nie było takich ataków w roku 2009. To jest sytuacja bez precedensu, dlatego sędziowie muszą wyjść i muszą powiedzieć, to co mają powiedzieć - dodał.
"My, sędziowie, ślubowaliśmy stać na straży prawa"
Rzecznik Iustiti nawiązał z kolei do apelu do prezydenta Dudy, jaki w imieniu uczestników marszu przed Pałacem Prezydenckim wygłosił krakowski sędzia Waldemar Żurek. - Wzywamy zatem pana, panie prezydencie, prosimy o dochowanie wierności konstytucji, a przez nią i przyjętym traktatom - mówił.
- My, sędziowie, ślubowaliśmy stać na straży prawa, sprawiedliwość wymierzać bezstronnie, zgodnie z własnym sumieniem, ale prezydent też składał przysięgę - stać na straży konstytucji. I tę przysięgę trzeba przypomnieć - powiedział Bartłomiej Przymusiński.
Autor: akr//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24