Chcielibyśmy, żeby decyzja o przyjęciu mandatu była podjęta świadomie i z pełną odpowiedzialnością – powiedział w "Kropce nad i" wiceminister funduszy i polityki regionalnej Waldemar Buda (PiS). Tomasz Trela (Lewica) ocenił, że złożony przez PiS projekt ustawy dotyczący zniesienia możliwości odmowy przyjęcia mandatu karnego "to jest po prostu taka pospolita publiczna granda".
W ubiegły piątek klub Prawa i Sprawiedliwości złożył w Sejmie projekt noweli Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia zakładający zniesienie możliwości odmowy przyjęcia mandatu karnego, a wprowadzający jedynie możliwość zaskarżenia do sądu już nałożonego mandatu. Obecnie, w razie odmowy przyjęcia mandatu karnego, organ, którego funkcjonariusz nałożył grzywnę, występuje do sądu z wnioskiem o ukaranie.
Projekt budzi zastrzeżenia wielu prawników i Rzecznika Praw Obywatelskich. Krytykują go także politycy Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, a także koalicjant PiS w ramach Zjednoczonej Prawicy - Porozumienie Jarosława Gowina. Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki (PiS) pytany w poniedziałek o sprzeciw opozycji wobec projektu, stwierdził, że "durna opozycja w każdej sprawie mówi to samo".
"Chcecie zrobić wszystko, żeby ludzie nie mogli manifestować"
O projekcie dotyczącym zniesienia możliwości odmowy przyjęcia mandatu karnego rozmawiali w "Kropce nad i " w TVN24 wiceminister funduszy i polityki regionalnej Waldemar Buda z PiS i wiceprzewodniczący klubu Lewica Tomasz Trela.
Trela odniósł się między innymi do wypowiedzi wicemarszałka Sejmu. - Jeżeli chodzi o słowa pana marszałka Terleckiego, to obnażył całe środowisko PiS-owskie. Jak nie ma argumentów, to jedyne, co potrafi zrobić, to pokazać plecy i powiedzieć "ta durna opozycja" – powiedział.
Jego zdaniem to, "co próbuje zrobić pan minister (sprawiedliwości Zbigniew – red.) Ziobro, żeby nakazać przyjęcie każdego mandatu przez obywatela, to to jest po prostu taka pospolita publiczna granda". - Chcecie zrobić wszystko, żeby ludzie nie mogli manifestować – ocenił, kierując te słowa do wiceministra Budy z PiS.
- Pewnie macie niecny zamiar i niecny plan, żeby tuż po podpisaniu tej haniebnej ustawy przez prezydenta, ogłosić wyrok (wydany – red.) przez pseudotrybunał konstytucyjny, po którym wylała się fala protestów na ulicach i chcecie stłumić tych ludzi – kontynuował.
- Mam dla pana bardzo złą informację – nie zatrzymacie ludzi, którzy są niezadowoleni z waszych rządów. Możecie nas karać, możecie nakładać mandaty, a my będziemy walczyć o nasze prawa na ulicach – dodał Trela.
TK kierowany przez Julię Przyłębską orzekł 22 października ubiegłego roku, że przepis tak zwanej ustawy antyaborcyjnej z 1993 roku zezwalający na przerwanie ciąży w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją. Przepis straci moc wraz z publikacją wyroku, ale ten nie został jak dotąd ogłoszony w Dzienniku Ustaw. W reakcji na orzeczenie przez Polskę przetoczyła się fala protestów.
"Cała ustawa opiera się tylko na jednym: żeby decyzję o tym, czy kwestionować mandat i swoją odpowiedzialność podjąć w domu"
Wiceminister Buda przekonywał zaś, że "cała ustawa opiera się tylko na jednym: żeby decyzję o tym, czy kwestionować mandat i swoją odpowiedzialność podjąć w domu, nie na ulicy". - To znaczy, żeby podjąć po zastanowieniu się, po skonsultowaniu – wyjaśniał.
Jego zdaniem "często mandat jest związany z sytuacją emocjonalną, nerwową".- Jeśli dzisiaj przyjmiemy mandat, nie mamy uprawnienia do tego, żeby od tego przyjęcia mandatu się odwołać – mówił.
- Chcielibyśmy, żeby decyzja była podjęta świadomie i z pełną odpowiedzialnością – dodał Buda.
Buda: myślę, że Gowin da się przekonać
Jak mówił wiceminister funduszy i polityki regionalnej, o odwołaniu się od mandatu "będzie można najzwyczajniej w świecie zadecydować w siedem dni i odwołać się, jeżeli ta decyzja jest kwestionowana". - Do tej pory tak nie było. Jeśli przyjęliśmy mandat, nic nie mogliśmy z tym zrobić, teraz będziemy mieli możliwość odwołania się – przekonywał.
Buda dodał, że "jeśli będzie uzasadniona sytuacja, sąd może zwolnić z natychmiastowej wykonalności zapłacenia mandatu".
- Najczęściej to jest tak, że mandat jest 200 złotych, a później postępowania sądowe i koszty wynoszą mniej więcej dwa tysiące. Postępowanie będzie raczej powodowało, że Polacy ostatecznie w tych postępowaniach zapłacą mniej – ocenił.
Buda pytany o sprzeciw szefa Porozumienia, wicepremiera Jarosława Gowina wobec tej inicjatywy, odparł, że "to jest kwestia przedyskutowania tego rozwiązania". - Myślę, że da się przekonać. Myślę, że merytoryczne argumenty tutaj wystarczą – uznał.
"Tego żaden normalny człowiek nie jest w stanie zrozumieć"
Trela mówił natomiast, że Jarosław Gowin "nie rozumie" proponowanego przez PiS projektu i "nie zrozumie, bo tego żaden normalny człowiek nie jest w stanie zrozumieć".
- Chcecie dzisiaj zastosować taki manewr: my was ukażemy, macie nam zapłacić, a później może, jak będziecie chcieli, to dojdziecie swoją prawdę w sądzie i może się to okazać za kilka lub kilkanaście miesięcy – mówił poseł Lewicy. - Naprawdę wy chcecie z obywateli dzisiaj zrobić płatników waszych nieudolnych rządów, żeby pokrywali wasze dziury budżetowe – dodał, zwracając się do Budy.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24