W chwili, gdy w Kromolinie Starym doszło do katastrofy busa, w której rannych zostało kilkanaście osób, prowadzący poranek weekendowy w TVN24 Marcin Żebrowski był w bazie LPR w Warszawie i przygotowywał materiał właśnie o pogotowiu lotniczym. Kiedy dyspozytor odebrał wezwanie, ekipa telewizyjna musiała natychmiast się wycofać. Rozpoczęło się przygotowanie do wylotu. Całą akcję zarejestrowała kamera.
- Jest wylot, odchodzimy - zwrócił się dziennikarz do operatora kamery, który właśnie filmował wnętrze helikoptera LPR. Od tego momentu wszystko potoczyło się błyskawicznie. Tankowanie maszyny, przygotowanie sprzętu i po chwili powietrzna karetka była gotowa do lotu.
Jeszcze tylko ostatnie dyspozycje. - Mamy masówkę, muszę iść - powiedział szef LPR dr Robert Gałązkowski. Już wtedy ratownicy wiedzą, że w wypadku rannych zostało kilkanaście osób. Na miejsce zdarzenia oprócz helikoptera z Warszawy leci też maszyna z Łodzi. Pracownicy LPR mogą na bieżąco śledzić lot wszystkich maszyn będących w dyspozycji LPR. Wszystko dzięki systemowi satelitarnemu.
Zderzenie i dachowanie
Do wypadku busa doszło na drodze gminnej, kilkanaście minut po godz. 13, na skrzyżowaniu dróg. Według policji stało się to w momencie, gdy kierowca busa na oznakowanym skrzyżowaniu podjął manewr wyprzedzania, mimo że kierujący toyotą yaris sygnalizował zamiar skrętu w lewo. Po zderzeniu bus prawdopodobnie wpadł w poślizg, kierowca stracił panowanie nad kierownicą, pojazd koziołkował dwukrotnie i wpadł do rowu.
Busem podróżowało 19 osób, w tym troje dorosłych i 16 dzieci w wieku od 16 do 18 lat. 16 osób zostało rannych, dwie najciężej ranne osoby zostały przetransportowane do szpitala właśnie śmigłowcami LPR.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24