Samolot iskierka jest już w drodze ze Stanów Zjednoczonych do Polski. Pierwszy raz pilot przeleci nim Atlantyk, a tą maszyną to nie lada wyczyn. Samolot polskiej produkcji do kraju ściągają miłośnicy lotnictwa. W Polsce nie ma na razie żadnego sprawnego egzemplarza. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Ten lot przejdzie do historii. - To wzruszająca chwila, że wraca coś, że polskie skrzydła, myśl konstrukcyjna stały na bardzo wysokim poziomie - mówi pilot Dominik Punda.
Mowa o samolocie szkoleniowym polskiej produkcji M26 Iskierka. Maszyny z fabryki z Mielca trafiły w latach 90. do Stanów Zjednoczonych, na początku zeszłego roku do Wenezueli. U nas jeszcze nie ma żadnego sprawnego egzemplarza.
Jeden leci do Polski. Nowy współwłaściciel Iskierki Andrzej Sarata wyjaśnia, że egzemplarz został zakupiony z myślą, by "chociaż taką jedną Iskierkę uratować dla potomnych".
"Poczułam, że to dobry pomysł"
Poszukiwania trwały latami. W końcu Polacy trafili na ogłoszenie o sprzedaży Iskierki w Stanach Zjednoczonych. Szybko zadzwonili do sprzedającej, podobnie jak 24 inne osoby zainteresowane zakupem. - Udało nam się bardzo szybko ten samolot zarezerwować. Przekonać właścicielkę, że my gdzieś tam z odległej Polski ten samolot możemy kupić - opowiada Piotr Lasek z Plane4You. - Tak naprawdę użyliśmy jednego magicznego zdania: że wróci do domu - dodaje.
Była właścicielka samolotu wyjaśnia, że sprzedała samolot, bo nie jest pilotem. - Kiedy skontaktował się ze mną Piotr, by kupić samolot i zabrać go z powrotem do Polski, poczułam, że to dobry pomysł - podkreśla.
Samolot został kupiony, ale to nie koniec operacji. Maszyna musi o własnych skrzydłach dolecieć do kraju. Do tej pory Iskierki transportowane były statkami. To dziś jednak nie wchodzi w grę. - Ciężko już teraz o części do tego samolotu, więc podczas demontażu samolotu w Stanach, zawsze jest ryzyko, że będzie trzeba potem poprawić jego montaż w Polsce - tłumaczy Piotr Lasek.
Iskierka wraca do Polski
Sprowadzić Iskierkę do kraju zdecydował się Dominik Punda. Ma do pokonania prawie 9 tysięcy kilometrów. Najtrudniejszy odcinek przed nim to lot nad oceanem. - Ze strachem w lotnictwie jest tak, że każdy się boi. Ja też się boję oczywiście, ale ten strach powoduje, że staram się przygotować jak najlepiej - przekonuje.
Przystanki po drodze to między innymi Grenlandia, Islandia, Szkocja. W Polsce na początek wyląduje w Zielonej Górze, potem w Warszawie, pod Nowym Sączem i w końcu w Mielcu, gdzie Iskierka powstała. Historia zatacza koło. Marzenia o powrocie iskierki się spełniają. Wystarczyła iskierka nadziei.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Facebook/Plane4You