W poniedziałek na drodze ekspresowej S3, pomiędzy miejscowościami Gaworzyce a Radwanice, poseł PiS Łukasz Mejza jechał z prędkością 200 km/h w miejscu, gdzie obowiązuje ograniczenie do 120 km/h. Polityk został ukarany mandatem w wysokości 2,5 tysiąca złotych i 15 punktami karnymi. Odmówił jednak przyjęcia mandatu, zasłaniając się immunitetem poselskim.
Kaczyński o Mejzie: jeśli ktoś sądzi, że będziemy wyrzucali z partii...
O to, jakie konsekwencje polityczne mogą spotkać posła PiS, pytany był Jarosław Kaczyński w Sejmie przez reporterów TVN24. Dopytywany przez Bartłomieja Ślaka o to, jaką granicę musi przekroczyć Mejza, aby spotkały go konsekwencje partyjne, Kaczyński odpowiedział jedynie, że "sprawa została skierowana do komisji etyki i zobaczymy".
- To jest wykroczenie drogowe. Jeżeli ktoś sądzi, że my z tego powodu będziemy wyrzucali z partii... - mówił Kaczyński, dopytywany później przez reporterkę TVN24 Maję Wójcikowską o tę samą sprawę.
Na pytanie, czy taka osoba powinna być w parlamencie, prezes PiS odpowiedział, że "ostatnie osoby, które powinny na ten temat mówić, to są osoby, które wspierają Platformę Obywatelską". Zastrzegł, że nie ma tu na myśli Wójcikowskiej. - Oni wszyscy nie powinni być w parlamencie - dodał.
Brudziński: Mejzy nie powinno być w naszych szeregach
Do sprawy Mejzy odniósł się wcześniej też europoseł PiS Joachim Brudziński.
"Wielu internautów zarzuciło mi (słusznie), iż napisałem o tym, że każdemu zdarza się mieć 'ciężką nogę' na autostradzie. Na szczęście nie każdemu, każdemu natomiast za przekroczenie prędkości należy się mandat i co do tego nie ma żadnej wątpliwości. Niesłuszne są natomiast Wasze zarzuty wobec mnie, że biorę posła Mejze w obronę, otóż nie biorę, jednoznacznie potępiłem jego bandycki rajd po drodze i uważam, że Mejzy nie powinno być w naszych szeregach" - napisał w środę w serwisie X.
Dzień wcześniej Brudziński skomentował, że "każdemu (niestety) zdarza się mieć 'ciężką nogę' na autostradzie czy drodze szybkiego ruchu, ale zasłanianie się w chwili zatrzymania przez policję za ewidentne złamanie przepisów ruchu drogowego immunitetem poselskim, jest nie tylko nieetyczne, ale jest czymś skrajnie głupim i nieodpowiedzialnym". "Mam nadzieję, że poseł Mejza sam zrzeknie się immunitetu w tej sprawie i nie będzie narażał naszego klubu na ataki za jego idiotyczną postawę" - dodał.
Mejza się tłumaczy
Minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński powiedział dziennikarzom we wtorek w Luksemburgu, że wobec posła PiS Łukasza Mejzy zostaną wyciągnięte konsekwencje w związku jego "pirackim rajdem". - Nie będzie żadnej taryfy ulgowej. Będzie wniosek o uchylenie immunitetu - oświadczył szef MSWiA.
Poseł Mejza w oświadczeniu napisał m.in. że "źle się zachował" i "nic tego nie tłumaczy". "Przepraszam. Taka sytuacja nie powtórzy się więcej" - stwierdził. Polityk twierdził, że jechał tak szybko, bo spieszył się na samolot.
Sprawie przyjrzy się komisja etyki PiS
Rzecznik PiS Rafał Bochenek poinformował we wtorek, że sprawa przekroczenia prędkości przez Mejzę "będzie analizowana przez naszą komisję etyki".
"Łukasz Mejza w swoim stylu, ale mimo wszystko publicznie przeprosił za swoje zachowanie i jasno się wypowiedział, że jest gotów ponieść pełną odpowiedzialność: pokryć wystawiony mandat, a jeśli zajdzie taka konieczność, to zrzec się immunitetu" - napisał.
Bochenek ocenił jednocześnie, że zachowanie Mejzy "to zgoła odmienne standardy od tych, które obowiązują w PO". Jego zdaniem, "gdy politycy PO są łapani na gorącym uczynku dużo poważniejszych spraw, w tym przestępstw, natychmiast ukrywają się za immunitetem lub mdleją i uciekają z kraju".
Autorka/Autor: js, sz/lulu
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24