Prokurator generalny Adam Bodnar przekazał do marszałka Szymona Hołowni wniosek o wyrażenie przez Sejm zgody na pociągnięcie posła Łukasza Mejzy do odpowiedzialności karnej - poinformowała w środę Prokuratura Krajowa. - Jak zobaczę ten wniosek, oczywiście chętnie odniosę się merytorycznie do każdego z tych dennych, dmuchanych zarzutów - zapowiedział w Sejmie Mejza. W jego sprawie wypowiedział się też prezes PiS Jarosław Kaczyński.
1 października Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze skierowała wniosek o uchylenie immunitetu Łukaszowi Mejzie, posłowi Prawa i Sprawiedliwości. Ma to związek z ustaleniami prokuratury dotyczącymi oświadczenia majątkowego posła.
"Zgromadzony materiał dowodowy w postaci m.in. oświadczeń majątkowych, oględzin mieszkania, dokumentacji uzyskanej z Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz urzędu skarbowego uzasadnił dostatecznie podejrzenie popełnienia przez posła na Sejm RP Łukasza Mejzy jedenastu przestępstw" - poinformowała w komunikacie prokuratura.
By poseł odpowiadał karnie, wniosek o uchylenie immunitetu musi przegłosować Sejm.
W wydanym w środę komunikacie Prokuratura Krajowa poinformowała, że we wtorek prokurator generalny Adam Bodnar przekazał do marszałka Szymona Hołowni wniosek o wyrażenie przez Sejm zgody na pociągnięcie posła Łukasza Mejzy do odpowiedzialności karnej.
Marszałek Sejmu potwierdził w środę, że taki wniosek do niego trafił, wraz z innym, o uchylenie immunitetu posła Konfederacji Ryszarda Wilka. Hołownia przekazał, że nadał im bieg formalny. - Jak wrócą z tej kontroli formalnej, natychmiast przekażę je do komisji. Ta będzie pracowała w normalnym trybie. Nie wiem, czy się wyrobi na następne posiedzenie Sejmu za tydzień, czy dopiero na następne, żebyśmy mogli już na sali plenarnej decyzję w tej sprawie podjąć - dodał.
Mejza o "dennych, dmuchanych" zarzutach
O sprawę próbowali pytać Mejzę w Sejmie dziennikarze. - Dzień dobry, witam serdecznie państwa w Białorusi. Tylko, że my zamiast Baćki mamy Donalda Tuska i Adama Bodnara - powiedział.
- Szanowni państwo, teraz bodnarowcy atakują posłów za to, że rzekomo nie wpisali pomieszczeń. Ich nie trzeba wpisywać w oświadczenia majątkowe. Wpisujemy tylko i wyłącznie metraż. I dochodzi do tego, że posłom policjanci wchodzą do mieszkania, nękają kobiety w ciąży i biegają po mieszkaniu z miarką - komentował.
Jak dodawał, "to są standardy stalinowskie, to już nawet nie jest Białoruś". - Znajdźcie mi człowieka, znajdzie się paragraf - ocenił.
- Jak zobaczę ten wniosek, oczywiście chętnie odniosę się merytorycznie do każdego z tych dennych, dmuchanych zarzutów - zapowiedział.
Mejza powiedział dziennikarzom, że rozważa zrzeczenie się immunitetu, ale podejmie decyzję po zapoznaniu się z wnioskiem prokuratury.
Prezes PiS o Mejzie: nie wiem, jaki to jest człowiek
Prezes PiS Jarosław Kaczyński został zapytany przez dziennikarzy w Sejmie o sprawę Mejzy, a także o oświadczenie marszałka Sejmu Szymona Hołowni, że uchylenie przez Sejm immunitetu innym posłom klubu PiS Marcinowi Romanowskiemu i Michałowi Wosiowi pozostaje w mocy.
- Interpretacje pana marszałka są, łagodnie mówiąc, dalekie od precyzji, by być już tutaj bardzo eleganckim. Natomiast jeśli chodzi o Łukasza Mejzę, to jest już sprawa, którą on sam, w moim przekonaniu, powinien załatwić - powiedział Kaczyński.
Dopytywany, czy Mejza powinien zrzec się immunitetu, zaznaczył, że "to jest jego decyzja". Dziennikarze chcieli też wiedzieć, czy kierownictwo PiS będzie bronić Mejzy i czy PiS "potrzebny jest taki człowiek" w klubie. - Ja nie wiem, jaki to jest człowiek. To państwo macie taką wiedzę, ja takiej wiedzy nie mam - odparł prezes PiS.
Śledztwo od grudnia
Śledztwo ws. nieprawidłowości w oświadczeniu majątkowym posła PiS Łukasza Mejzy Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze wszczęła w grudniu 2023 roku.
Jak podawała Wirtualna Polska, w oświadczeniu majątkowym polityk wymienił m.in. 180 tys. zł kredytu na mieszkanie, ale nie umieścił w nim informacji o posiadanym lokalu.
Z poprzednich zeznań składanych przez posła PiS wynikało, że posiada mieszkanie o powierzchni 59 metrów kwadratowych, które wyceniał na 500 tysięcy złotych - podała Wirtualna Polska. O braku tego wpisu prokuraturę poinformowała redakcja. Jak sprawdzili dziennikarze, Mejza wciąż jest właścicielem tego lokalu.
- Przestępstwo to zagrożone jest karą od sześciu miesięcy do ośmiu lat - wskazywała prokurator Ewa Antonowicz, rzeczniczka prasowa prokuratury okręgowej.
Mejza po publikacji wysłał do kancelarii marszałka Sejmu korektę swojego oświadczenia majątkowego, w której dodał rzeczone mieszkanie.
Na początku marca doszło do przeszukania i oględzin mieszkania posła. Z informacji uzyskanych przez WP wynikało, że w mieszkaniu Mejzy oprócz kuchni i dwóch pokojów były jeszcze schody prowadzące na poddasze, a tam znajduje się lokal zaadaptowany przez posła należącego do Klubu Parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość. Oględziny to potwierdziły.
Mejza nie złożył zażalenia na przeszukanie. Parlamentarzysty nie było w mieszkaniu, podczas oględzin była obecna jego partnerka.
Łukasz Mejza odniósł się do sprawy w mediach społecznościowych. "Nie było żadnego 'przeszukania' tylko panowie policjanci grzecznie i bardzo kulturalnie przyszli z… miarką (tak, z miarką). I zmierzyli wysokość strychu" - napisał w serwisie X.
Mejza zapewnił, że podał liczbę metrów kwadratowych mieszkania "zgodnie z prawdą". Według posła "strych jest zbyt niski, aby liczyć metry kwadratowe".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24