Ci prokuratorzy muszą z dnia na dzień przeorganizować całe swoje życie, w tym także życie rodzinne - mówił we wtorek we "Wstajesz i wiesz" adwokat doktor Łukasz Chojniak z Uniwersytetu Warszawskiego. Członkowie krytykującego działania władz stowarzyszenia Lex Super Omnia są delegowani do różnych prokuratur w całej Polsce.
Prokurator Mariusz Krasoń i Katarzyna Kwiatkowska, szefowa prokuratorskiego stowarzyszenia Lex Super Omnia zostali delegowani do prokuratur rejonowych. Krytyczna wobec ministra Zbigniewa Ziobry prokurator z Warszawy ma się przenieść do Golubia-Dobrzynia. Krasoń zamiast w krakowskiej prokuraturze regionalnej od środy będzie pracował w Prokuraturze Rejonowej Kraków-Podgórze.
W poniedziałek decyzje o "karnych delegacjach" otrzymali też inni prokuratorzy ze stowarzyszenia, między innymi Ewa Wrzosek i Jarosław Onyszczuk. Decyzje o delegacjach podpisał Bogdan Święczkowski, pierwszy zastępca prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry.
Prokuratura Krajowa przekonuje, że powodem tych delegacji jest potrzeba wzmocnienia innych jednostek prokuratury w trakcie pandemii.
CZYTAJ TAKŻE: Prokurator Krasoń: Święczkowski prawdopodobnie pała do mnie wielką sympatią, skoro przenosi mnie co pół roku >>>
Stowarzyszenie Lex Super Omnia opisuje działanie prokuratury w ostatnich latach. W październiku niezależni prokuratorzy ze stowarzyszenia przygotowali raport o stanie prokuratury pod kierownictwem Zbigniewa Ziobry. Napisali między innymi o niejasnych awansach i upolitycznieniu, także postępowań.
"Nie słyszałem, żeby dotknęło to innych prokuratorów"
Adwokat doktor Łukasz Chojniak z Uniwersytetu Warszawskiego przyznał we wtorek w rozmowie z TVN24, że jest to pewien rodzaj szykany tych prokuratorów. - Delegowano prokuratorów do pełnienia funkcji w innych jednostkach prokuratury tylko według klucza związanego z ich przynależnością do stowarzyszenia, które nie zgadza się z obecną polityką prokuratora generalnego - ministra sprawiedliwości, czyli prokuratorów ze stowarzyszenia Lex Super Omnia - powiedział.
- Nie słyszałem, żeby dotknęło to innych prokuratorów i żeby ci, którzy nie są tak zrzeszeni, musieli także stawić czoło rzeczy w ogóle niewyobrażalnej, bo to znaczy, że ci prokuratorzy muszą z dnia na dzień przeorganizować całe swoje życie, w tym także życie rodzinne - dodał.
- Słyszałem wczoraj pana posła [Solidarnej Polski - przyp. red.] Jana Kanthaka, który mówił o tym, że to pewnie jest związane z tym, że jest pandemia i trzeba zasilić brak kadrowe - zwrócił uwagę gość TVN24. - Chcę powiedzieć wyraźnie, że to tłumaczenie nie wytrzymuje zderzenia z rzeczywistością, bo przecież wszyscy doskonale wiemy, że jasne, czasami trzeba uzupełnić braki kadrowe na skutek pandemii, ale chyba nie jest to teraz sytuacja nadzwyczajna. Pandemia już trwa od blisko roku - zauważył doktor Chojniak.
Zdaniem gościa TVN24, nawet jeśli się to robi, to "wszelkie reguły sprawnego zarządzania nakazują, żeby uzupełniać te braki osobami, które pracują blisko tej jednostki".
"To nie jest żadna obrona korporacyjności"
Chojniak komentował również protesty sędziów. W poniedziałek w różnych miastach Polski, między innymi w Warszawie, Szczecinie, Wrocławiu i Krakowie zorganizowano protesty w obronie sędziów, którzy zostali odsunięci od orzekania lub uchyliła im immunitet Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego, nieuznawana przez ten sąd. Protesty odbywały się pod hasłem "Żądamy przywrócenia do pracy niezależnych sędziów!".
- To nie jest żadna obrona korporacyjności, to nie jest żadna obrona kasty, to jest zohydzone słowo - powiedział adwokat. - To jest tak naprawdę, jak rozumiem, zamanifestowanie tego, co obecnie dzieje się w Ministerstwie Sprawiedliwości. Znaczy tego, że sędziowie na skutek wprowadzonych już i działających regulacji tracą realną niezależność i niezawisłość. Ich orzekanie wbrew władzy może dla nich się zakończyć bardzo źle - nawet zawieszeniem w wykonywaniu zawodu i obniżeniem uposażenia - mówił. - To jest nic innego jak tylko efekt mrożący, tak, żeby sędziów odstraszyć od wydawania orzeczeń, które by były nie po myśli władzy - dodał.
Zdaniem gościa TVN24 "to jest nie do pomyślenia w demokratycznym państwie prawnym, żeby można było tak łatwo sędziego, który wydaje niepomyślne orzeczenie, szykanować". - Oczywiście procedury dyscyplinarne muszą być, zawsze powinny być wprowadzone i były w każdym czasie w Polsce. Można było myśleć o ich reformie. To, co się wydarzyło teraz, to jest de facto przygotowanie tych procedur dla zupełnie innych celów niż one powinny służyć - wyjaśnił.
- Jutro to się może rozlać i może dotyczyć każdego sędziego, który będzie miał sprawę obywatela przeciwko władzy i będzie w potrzasku, bo być może racja będzie po stronie obywatela, ale orzeczenie zgodnie z prawem i zgodnie ze sprawiedliwością będzie oznaczała dla sędziego daleko idące problemy - powiedział.
"To jest rzecz zatrważająca, to nie jest właściwy kierunek"
Chojniak mówił także o planowanych zmianach w dostępie do akt. Poniedziałkowy "Dziennik Gazeta Prawna" napisał, że PiS planuje utrudnić dziennikarzom dostęp do akt umorzonych postępowań prokuratorskich. Chodzi o proponowane ograniczenia dotyczące możliwości wglądu w akta umorzonej sprawy. Tomasz Szafrański z Prokuratury Krajowej przekonuje, że chodzi o to, aby nie wykorzystywać go w "zły sposób". Rzecznik Praw Obywatelskich twierdzi natomiast, że to może oznaczać "wyłączenie kontroli społecznej nad prokuraturą i koniec ujawniania przez media nieprawidłowości".
Zdaniem gościa TVN24 "w uzasadnieniu projektu ustawy nawet już bez żadnego skrępowania przyznaje się", że skoro do tej pory sądy administracyjne i ich niezawiśli sędziowie orzekali o dostępie do informacji publicznej, "a nam się to nie podoba, to zrobimy teraz tak, żeby prokurator sam decydował o tym i według swojego uznania albo dał, albo nie dał". - A pytanie też, komu da, bo może jednym da, a drugim nie da. To jest rzecz zatrważająca, to nie jest właściwy kierunek - ocenił adwokat.
- To jest kolejna zmiana w procedurze karnej, która jest projektowana, która stawia tak naprawdę prokuratora jako superstronę w postępowaniu, jako takiego quasi sędziego - powiedział Chojniak. - Dochodzi do sytuacji kuriozalnej, że na sali sądowej to nie sąd rządzi, tylko prokurator zaczyna rządzić. Wystarczy jeszcze wprowadzić rozwiązanie, że prokurator się sprzeciwi danemu wyrokowi i wyrok nie wchodzi w życie - dodał, zaznaczając, że to celowo przejaskrawiony przykład. - Przecież to nie jest właściwa droga. Prokurator jest stroną, ale nie powinien zastępować sądu, a do tego to wszystko zmierza - argumentował gość TVN24.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24