Nie da się tej sytuacji określić inaczej niż klasyczne szykany - mówił we wtorek we "Wstajesz i wiesz" prokurator Mariusz Krasoń ze stowarzyszenia Lex Super Omnia. Członkowie krytykującej działania władz organizacji są delegowani z dnia na dzień do różnych prokuratur w całej Polsce. Jak powiedział gość TVN24, "sześć delegacji spłynęło wczoraj do poszczególnych osób".
Znany prokurator Mariusz Krasoń i Katarzyna Kwiatkowska, szefowa prokuratorskiego stowarzyszenia Lex Super Omnia, zostali delegowani do prokuratur rejonowych. Krytyczna wobec ministra Zbigniewa Ziobry prokurator z Warszawy ma się przenieść do Golubia-Dobrzynia. Krasoń zamiast w krakowskiej prokuraturze regionalnej od środy będzie pracował w Prokuraturze Rejonowej Kraków-Podgórze.
W poniedziałek decyzje o "karnych delegacjach" otrzymali też inni prokuratorzy ze stowarzyszenia, między innymi Ewa Wrzosek i Jarosław Onyszczuk. Decyzje o delegacjach podpisał Bogdan Święczkowski, pierwszy zastępca prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry.
Prokuratura Krajowa przekonuje, że powodem tych delegacji jest potrzeba wzmocnienia innych jednostek prokuratury w trakcie pandemii.
Stowarzyszenie Lex Super Omnia opisuje działanie prokuratury w ostatnich latach. W październiku niezależni prokuratorzy ze stowarzyszenia przygotowali raport o stanie prokuratury pod kierownictwem Zbigniewa Ziobry. Napisali między innymi o niejasnych awansach i upolitycznieniu, także postępowań.
"Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, aby tylu członków jednego stowarzyszenia jednego dnia zostało delegowanych"
Prokurator Krasoń mówił o sprawie delegacji we wtorek w TVN24. - Nie da się tej sytuacji określić inaczej niż klasyczne szykany wywierane w stosunku do członków stowarzyszenia Lex Super Omnia - ocenił. - Tych sześć delegacji, które wczoraj spłynęły do poszczególnych osób, są wyrazem lekceważącego w pewnym sensie stosunku Prokuratury Krajowej do niezależnego stowarzyszenia prokuratorów, ale jednocześnie pewnego rodzaju docenieniem naszej pracy, bo jeszcze nigdy nie zdarzyło się, aby tylu członków jednego stowarzyszenia jednego dnia zostało delegowanych do jednostek innych niż te, w których wykonują na bieżąco swoje czynności - powiedział gość TVN24.
- Czytając wczoraj komunikat Prokuratury Krajowej dotyczący powodów delegowania, mianowicie potrzebę wzmocnienia jednostek, które z powodu pandemii uległy jakiemuś radykalnemu osłabieniu, odnoszę wrażenie, że wyłącznie prokuratorzy ze stowarzyszenia Lex Super Omnia są w stanie podołać zadaniu i poprawić byt tych jednostek. Naprawdę stowarzyszenie staje się takim stowarzyszeniem pomocy medycznej dla podupadających na zdrowiu jednostek prokuratury - zauważył.
"Prokurator Święczkowski prawdopodobnie pała do mnie wielką sympatią"
Krasoń po raz kolejny został wysłany na taką "karną delegację". Wcześniej, w 2019 roku, z krakowskiej prokuratury regionalnej został skierowany do Prokuratury Rejonowej dla Wrocławia Krzyki-Zachód. Po pół roku powinien wrócić do najważniejszych śledztw w małopolskiej prokuraturze regionalnej, ale wysłano go na kolejną delegację - do prokuratury rejonowej w krakowskim Prądniku Białym. Tam pracował do lipca 2020 roku, po czym wrócił do prokuratury regionalnej. W poniedziałek dostał decyzję o kolejnej delegacji - tym razem do prokuratury na krakowskim Podgórzu.
- Ja dostałem trzecią delegację. Po raz kolejny, po sześciu miesiącach, zmieniam jednostkę, w której będę wykonywał swoje czynności służbowe - powiedział Krasoń w TVN24. - Prokurator Święczkowski prawdopodobnie pała do mnie wielką sympatią, skoro jest w stanie systematycznie, co sześć miesięcy przenosić mnie z jednostki do jednostki - dodał.
Krasoń zauważył, że jego koledzy "mierzą się z emocjami, które towarzyszyły mu w 2019 roku". - Różnica między nami aktualnie polega na tym, że ja zostałem delegowany do prokuratury rejonowej, ale w miejscu mojego zamieszkania. Pozostałe osoby muszą zmienić miejsce swojego normalnego, bieżącego funkcjonowania. Niektórzy nawet o 400 kilometrów - i to z dnia na dzień. Co w dobie pandemii jest szczególnie utrudnione - przypomnę, że mamy zakaz prowadzenia działalności hotelarskiej chociażby. Nie wiem, w jaki sposób koledzy sobie poradzą ze znalezieniem miejsc do mieszkania na ten okres - mówił Krasoń.
- W tym momencie należałoby się zastanowić nad celowością i racjonalnością ponoszenia dodatkowych kosztów, bo każda taka delegacja to jest koszt mniej więcej czterech tysięcy złotych na każdą z osób delegowanych poza miejsce zamieszkania - powiedział. Dodał, że sądzi, iż istnieją "pilniejsze potrzeby", zwłaszcza związane ze zwalczaniem pandemii COVID-19 niż "wydatkowanie ich na nieracjonalne zupełnie delegacje".
"Można pracodawcę pozwać"
Krasoń zaznaczył, że "takie działania są możliwe, tylko one muszą mieć racjonalne podstawy". - Również można pracodawcę pozwać - dodał. - Prokuratorzy również podlegają pod przepisy Kodeksu pracy. Dobitnym przykładem skutecznego działania prawnego jest także mój pozew wywiedziony w stosunku do pracodawcy, jakim jest Prokuratura Regionalna w Krakowie. Podstawą tego pozwu było stwierdzenie przeze mnie, że delegowanie mnie nastąpiło w sposób sprzeczny z prawem - wyjaśnił.
Dodał, że postanowienia w sprawie przeniesień uważa za "decyzje nieważne, będące przejawem nierównego, dyskryminacyjnego traktowania". - Powodem ich wydania była wyłącznie działalność w ramach stowarzyszenia prokuratorów Lex Super Omnia - ocenił.
Krasoń poinformował też, że w efekcie jego pozwu sąd przyznał, że istnieje możliwość wdrożenia tak zwanego postępowania zabezpieczającego i wydania decyzji obligującej pracodawcę do przywrócenia prokuratora na miejsce, które zajmował przed delegacją. - Ta decyzja przez pracodawcę nie została wykonana, wobec tego wdrożono postępowanie egzekucyjne, które zakończyło się nałożeniem czegoś w rodzaju stosownej kary na prokuraturę. Ale prokuratura wolała zapłacić 14 tysięcy złotych niż przywrócić mnie do pracy - powiedział gość TVN24. Ocenił, że w przypadku kolejnych delegacji takich pozwów może być zdecydowanie więcej.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24