Po niemal dziewięciu latach od śmierci pacjentki, Sąd Rejonowy Lublin-Zachód uniewinnił czworo lekarzy od zarzutu nieumyślnego narażenia jej na utratę życia. Kobieta trafiła na oddział ginekologiczny na planowany zabieg. Po kilku dniach zmarła. Jak ustalono, kobieta miała masywne zapalenie płuc, a jej śmierć nie miała związku z przebytym zabiegiem. Wyrok nie jest prawomocny. Mąż zmarłej, który też jest lekarzem, powiedział dziennikarzom po wyjściu z sali rozpraw, że rozważy apelację po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem.
Rok temu pisaliśmy, że Prokuratura Okręgowa w Zamościu skierowała do sądu akt oskarżenia wobec czwórki lekarzy ze szpitala im. Jana Bożego w Lublinie, którzy zajmowali się pacjentką Małgorzatą S.-D. w czasie jej pobytu na oddziale ginekologicznym.
Hubert S., Marek W. oraz kierujący oddziałem ginekologii Mirosław S. i anestezjolog Maria O. usłyszeli zarzut niedopełnienia obowiązku opieki nad pacjentką.
Prokurtura stwierdziła, że nie wdrożono odpowiedniej diagnostyki
Z aktu oskarżenia wynikało, że lekarze w sposób niewłaściwy zinterpretowali wyniki badań kobiety, nie wdrożyli odpowiedniej diagnostyki, nie uwzględnili "dynamiki pogarszania się stanu zdrowia", nie zlecili konsultacji internistycznej, nie wdrożyli prawidłowego postępowania medycznego i "nieumyślnie narazili pokrzywdzoną na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia".
W toku śledztwa prokuratura zasięgnęła szeregu opinii biegłych. W ocenie opiniujących, postępowanie lekarskie w okresie pobytu pacjentki w szpitalu im. Jana Bożego było obarczone nieprawidłowościami.
Podczas pierwszej rozprawy 22 czerwca zeszłego roku oskarżeni nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów.
Lekarze skonsultowali się z mężem pacjentki, który również jest lekarzem
W poniedziałek (30 stycznia) Sąd Rejonowy Lublin-Zachód w Lublinie uniewinnił ich od zarzut nieumyślnego narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu pacjentki.
Proces wykazał, że pacjentka została przyjęta na oddziale ginekologicznym szpitala im. Jana Bożego 25 kwietnia 2014 roku na zaplanowany zabieg, po którym jej stan zdrowia zaczął się pogarszać. Tomografia komputerowa wykazała w płucu pacjentki guza i ogniska przerzutowe. Kobiecie podano antybiotyk. Lekarze skonsultowali się z mężem pacjentki, który również jest lekarzem.
Badanie wykazało zapalenie lewego płuca
Jak ustalono podczas procesu, 27 kwietnia 2014 roku pacjentkę w stanie ciężkim przewieziono do Samodzielnego Publicznego Specjalistycznego Szpitala Klinicznego nr 4 w Lublinie, gdzie kolejne badanie nie potwierdziło obecności guza, wykazało natomiast zapalenie lewego płuca.
Pomimo wdrożonego intensywnego leczenia pacjentka zmarła tego samego dnia z powodu "ostrej niewydolności oddechowo-krążeniowej w przebiegu złożonego i nietypowego płatowego zapalenia płuc, w którym doszło do powikłań, posocznicy oraz wstrząsu septycznego i niewydolności narządowej".
Sąd: pierwsze badanie tomografem komputerowym było błędne
Uzasadniając nieprawomocny wyrok sędzia Paweł Pieczonka zwrócił uwagę, że pierwsze badanie tomografem komputerowym było błędne, niefortunne i to ono ukierunkowało proces leczenia na co najmniej jeden dzień, który zadecydował o zgonie pacjentki.
- Wynikający z badania tomograficznego brak informacji o zmianach zapalnych i rozpoznanie guza (…) spowodował opóźnienie w podjęciu intensywnego leczenia przeciwzapalnego koniecznego w sytuacji nierozpoznanego, ale rozwijającego się w rzeczywistości u Małgorzaty S.-D. masywnego zapalenia płuc – powiedział sędzia.
Stwierdzili, że zapalenie płuc rozwijało się co najmniej od kilku dni przed zgonem
Dodał, że nie ma jednak pewności, że wcześniej wdrożona intensywna antybiotykoterapia skutkowałaby wyleczeniem pacjentki. Zgodził się z opiniami biegłych, którzy stwierdzili, że zabieg w szpitalu im. Jana Bożego i postępowanie lekarzy było zgodne z powszechnym wzorcem postępowania, adekwatne do stanu zdrowia pacjentki, a także nie ma związku przyczynowego pomiędzy zabiegiem a stwierdzonym następnie zapaleniem płuc i wstrząsem septycznym.
- Według biegłych, takie zaawansowanie zapalenia płuc jakie stwierdzono u Małgorzaty S.-D. rozwijało się w okresie co najmniej kilku dni przed zgonem, ale w początkowym okresie zachorowania mogło nie skutkować istotnymi dolegliwościami bądź patologicznymi objawami klinicznymi – powiedział sędzia.
Mąż pacjentki: dla mnie to jest szok
Mąż zmarłej uczestniczył w rozprawie jako oskarżyciel posiłkowy. Po wyjściu z sądu powiedział dziennikarzom, że rozważy apelację po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem.
- Dla mnie to jest szok – przyznał dodając, że nie będzie komentował wyroku sądu.
Komentarza odmówili także uniewinnieni lekarze. Wyrok jest nieprawomocny.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24