Władze Sanoka i Przemyśla nie będą interweniować w sprawie budzącego kontrowersje rajdu Stepana Bandery. - Jeśli uczestnicy rajdu zostaną wpuszczeni do Polski, nie zabronimy przejazdu przez miasta - mówią. Przeciwko wpuszczeniu na terytorium kraju ukraińskich kolarzy protestują środowiska katolickie i kombatanckie.
Rzecznik prasowy Sanoka Waldemar Bałda poinformował w środę, że władze samorządowe dowiedziały się o przejeździe przez miasto rajdu z pisma władz miasta partnerskiego Drohobycza.
- Okazało się, że władze Drohobycza wysłały do nas to pismo na prośbę władz Lwowa. Jeśli chodzi o sam rajd, to władze samorządowe Sanoka nie są stroną uprawnioną do podejmowania kroków mających na celu zablokowanie przejazdu rowerzystów. Polska jest wolnym krajem, a ruchem na drogach publicznych kierują powołane do tego instytucje. Jeśli uczestnicy rajdu zostaną wpuszczeni na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, władze Sanoka nie mają możliwości zabronić im przejazdu przez nasze miasto - dodał Bałda.
Jak zaznaczył, władze miasta jedynie poinformowały policję i straż miejską o przejeździe przez Sanok rowerzystów. Zdaniem Bałdy, jeśli impreza o charakterze kolarskim, jakim jest rajd, nabierze "niepożądanego wymiaru politycznego" urząd miasta zawiadomi o tym odpowiednie organa państwowe.
Również władze Przemyśla nie zamierzają podejmować żadnych decyzji z powodu rajdu. Jak powiedział Witold Wołczyk z kancelarii prezydenta Przemyśla, ze strony samorządu nie będzie żadnej reakcji na rajd.
Jak dodał rzecznik komendanta głównego Straży Granicznej Wojciech Lechowski, uczestnicy rajdu, jeżeli się zjawią na granicy, zostaną odprawieni - tak jak każdy podróżny - zgodnie z przepisami obowiązującymi w ramach układu z Schengen. - Każdy może przekroczyć granicę, jeżeli spełnia warunki formalno-prawne - powiedział Lechowski.
"Ten rajd do prowokacja nacjonalistów"
Przeciw wpuszczeniu do Polski rajdu im. Bandery protestuje m.in. Stowarzyszenie Podkarpacka Liga Samorządowa. Jej prezes, były europoseł Andrzej Zapałowski, powiedział, że działanie podjąć powinny władze państwowe.
- Nasz protest skierowaliśmy do władz województwa: marszałka i wojewody. Liczymy, że polskie władze podejmą działania, aby nie doszło do naruszenia prawa i godności ofiar pogromów dokonywanych przez OUN-UPA- dodał Zapałowski.
W jego opinii, sama idea wyprawy kilkudziesięciu młodych ludzi, ma na celu uczczenie pamięci jednego z ideologów i propagatorów ludobójstwa dokonanego na Polakach, Żydach, Czechach, a nawet Ukraińcach podczas II wojny światowej oraz po jej zakończeniu.
- Wielu utytułowanych historyków w swoich pracach naukowych udowodniła, iż ideologia Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów była ideologią faszystowską, dlatego też obowiązkiem instytucji i przedstawicieli państwa polskiego jest zapobieżenie propagowania faszyzmu na terenie państwa polskiego oraz Unii Europejskiej - powiedział b. europoseł.
Zdaniem Zapałowskiego, rajd jest prowokacją nacjonalistów z zachodniej Ukrainy, którzy chcą zbadać, na ile mogą sobie pozwolić w Polsce.
- Wykorzystywanie dzieci i młodzieży do prowokacji międzynarodowych jest obrzydliwe i należy się temu przeciwstawiać. Nie chodzi o politykę, ale o zwykłą ludzką uczciwość - uważa Zapałowski.
Rajd przywódcy UPA
Pierwszy międzynarodowy młodzieżowy kolarski rajd "Europejskimi śladami Stepana Bandery" miał wystartować 1 sierpnia spod pomnika Bandery w Czerwonogradzie. Jego trasa prowadzi m.in. przez Sanok, Kraków i Oświęcim. Finisz zaplanowano na 24 sierpnia (Dzień Niepodległości Ukrainy) w Monachium, przy grobie Bandery.
Okazało się, że władze Drohobycza wysłały do nas to pismo na prośbę władz Lwowa. Jeśli chodzi o sam rajd, to władze samorządowe Sanoka nie są stroną uprawnioną do podejmowania kroków mających na celu zablokowanie przejazdu rowerzystów. Polska jest wolnym krajem, a ruchem na drogach publicznych kierują powołane do tego instytucje. Jeśli uczestnicy rajdu zostaną wpuszczeni na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, władze Sanoka nie mają możliwości zabronić im przejazdu przez nasze miasto bałda
Stepan Bandera był przywódcą jednej z frakcji Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Zbrojne ramię OUN, Ukraińska Powstańcza Armia odpowiedzialna jest za dokonywane od wiosny 1943 roku czystki etniczne na ludności polskiej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Szacuje się, że z rąk UPA zginęło od 80 do nawet 100 tysięcy mieszkańców kresów wschodnich.
Kto protestuje
Przeciwko rajdowi protestowali m.in. Światowy Kongres Kresowian, który wysłał w tej sprawie pismo do wicepremiera, szefa MSWiA Grzegorza Schetyny, ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski i krakowskie środowiska kombatanckie oraz Sanockie Stowarzyszenie "Wiara Tradycja Rozwój".
W środę ks. Isakowicz-Zalewski napisał na swoim blogu, że uczestnicy rajdu przejechali przez ulice Lwowa z czerwono-czarnymi flagami UPA w rękach.
Źródło: PAP