Mocnym kandydatem do objęcia teki ministra spraw wewnętrznych i administracji jest Tomasz Siemoniak, dotychczasowy koordynator służb specjalnych - dowiedział się tvn24.pl. Nie jest jeszcze przesądzone, że będzie łączył obydwie fukcje: ministra i koordynatora.
Marcin Kierwiński opuszcza fotel ministra spraw wewnętrznych i administracji po nieco ponad czterech miesiącach, by zostać "jedynką" warszawskiej listy KO w wyborach do europarlamentu.
Oficjalnie jeszcze nie padło nazwisko jego zastępcy. Według naszych źródeł w rządzie najmocniejszym kandydatem jest Tomasz Siemoniak, który od ponad stu trzydziestu dni koordynuje działalność pięciu służb specjalnych.
W kontekście tego samego gabinetu na politycznej giełdzie pojawiają się także nazwiska dobrze ocenianych polityków młodszego pokolenia: wiceministra sprawiedliwości Arkadiusza Myrchy i wiceministra obrony narodowej Cezarego Tomczyka.
Zapytany przez nas Siemoniak, odpowiedział jedynie, że "to są decyzje premiera".
Zapytaliśmy koordynatora również o to, czy jedna osoba jest w stanie podołać fizycznie koordynacji pięciu służb specjalnych oraz niezwykle rozległego obszaru, jaki nadzoruje resort spraw wewnętrznych i administracji. Dla zobrazowania: wszystkie służby specjalne liczą tylu funkcjonariuszy, co jedna komenda stołeczna policji. Nie wspominając o Straży Granicznej, Pożarnej, Służbie Ochrony Państwa czy ogromnej części administracji rządowej.
To również decyzja premiera, ale on sam jest w stanie nadzorować pracę całego rządu
Jednak według naszych źródeł dziś bardziej jest prawdopodobne, że funkcje te pozostaną rozłączone.
Doświadczenie afery taśmowej
Obóz Koalicji Obywatelskiej pamięta klęskę takiej unii ze swoich poprzednich rządów. W lutym 2013 roku nadzór tak nad resortem, jak nad służbami łączył Bartłomiej Sienkiewicz. W czerwcu następnego roku wybuchła afera podsłuchowa: czołowi politycy, biznesmeni byli podsłuchiwani w trzech warszawskich restauracjach, a nagrania szeroko trafiły do mediów. Sam Sienkiewicz nie zdołał wyjaśnić kulis tej sprawy, a koalicja PO-PSL przegrała wybory, na osiem kolejnych lat oddając władzę Zjednoczonej Prawicy.
- Koordynacja służb łączona z nadzorem nad ministerstwem spraw wewnętrznych to nawet w spokojnych czasach jest trudne do zrealizowania, bo doba ma tylko 24 godziny. A co dopiero mówić o sytuacji, gdy jesteśmy krajem graniczącym z wojną na śmierć i życie - mówi jeden z posłów, prosząc o zachowanie anonimowości.
Odchodząc, Marcin Kierwiński zostawia niemal całkowicie przebudowaną personalnie policję - tutaj zmienieni zostali już wszyscy komendanci kierujący garnizonami wojewódzkimi.
W ścisłym kierownictwie policji utrzymał fotel wyłącznie zastępca komendanta głównego generał Roman Kuster, pełniący tę funkcję nieprzerwanie od 2021 roku. Drugim i ostatnim wyjątkiem jest również zastępca komendanta głównego Rafał Kochańczyk, który w czasach rządów Zjednoczonej Prawicy był szefem szkoły w Katowicach i komendantem wojewódzkim w Opolu. Ale żaden z poważnych problemów dręczących tę formację - np. powiększająca się liczba wakatów - nie został rozwiązany.
Kierwiński zostawia w samym resorcie niezakończone prace nad kilkoma ważnymi ustawami, m.in. o ochronie ludności oraz o kodeksie pracy operacyjnej.
PiS zostawił po sobie ustawę o obronie ojczyzny. Ale po co komu ojczyzna, jeśli kompletnie zapomniano o ochronie ludności? To paląca kwestia schronów, odtworzenia obrony cywilnej, która zniknęła
Podobnie ważny jest akt prawny, który w nowoczesny sposób ureguluje sprawy inwigilacji, by przywrócić zaufanie do służb, czyli kodeks pracy operacyjnej.
Zmiany w służbach specjalnych?
Wśród kandydatów do zastąpienia Siemoniaka w roli ministra koordynatora pojawia się kilka nazwisk: jego dotychczasowego zastępcy generała Radosława Kujawy, bliskiego współpracownika premiera Pawła Grasia oraz generała Krzysztofa Bondaryka, który aktualnie pełni funkcję dyrektora w resorcie spraw wewnętrznych.
- Jeśli nie będzie prostej kontynuacji, a raczej nie będzie to generał Kujawa, to należy się spodziewać zmian personalnych także w służbach - mówi poseł, który pracuje w sejmowej komisji służb specjalnych.
Do premiera Donalda Tuska trafiają uwagi, że w kluczowej służbie specjalnej (i zarazem największej), jaką jest Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, zmiany - wobec czasów rządów PiS - były wyłącznie "kosmetyczne". Kierujący jej pracą od grudnia ubiegłego roku pułkownik Rafał Syrysko pracował w czasach rządów Zjednoczonej Prawicy. Prowadzony przez niego audyt - choć sam dokument liczy około 400 stron - miał także nie przynieść żadnych istotnych odkryć.
- W końcu nikt z PiS go nie atakuje. To tylko nowi szefowie wojskowych służb są pod obstrzałem "Gazety Polskiej", Telewizji Republika oraz licznych interpelacji poselskich - mówi tvn24.pl jeden z polityków rządzącej koalicji.
Źródło: tvn24.pl