Potraktowano nas, media komercyjne, jako beneficjenta przemian gospodarczych, które mierzą się z covidem, kiedy jest zupełnie inaczej – powiedział Bogusław Chrabota, prezes Izby Wydawców Prasy, redaktor naczelny "Rzeczpospolitej", odnosząc się do listu otwartego mediów w sprawie nowej daniny medialnej. Jacek Olechowski z Międzynarodowego Stowarzyszenia Reklamy ocenił, że "rząd strzela sobie w stopę na dwa sposoby".
Ponad 40 przedstawicieli mediów skierowało do władz Rzeczypospolitej Polskiej i liderów ugrupowań politycznych list otwarty w sprawie nowej daniny medialnej, którą zamierza wprowadzić większość rządząca.
"Jest to po prostu haracz uderzający w polskiego widza, słuchacza, czytelnika i internautę, a także polskie produkcje, kulturę, rozrywkę, sport oraz media" – czytamy w liście.
"Największa skala w historii polskich mediów niezależnych"
Do tego listu odnieśli się w TVN24 Bogusław Chrabota, prezes Izby Wydawców Prasy, redaktor naczelny "Rzeczpospolitej" oraz Jacek Olechowski z Międzynarodowego Stowarzyszenia Reklamy.
Bogusław Chrabota zaznaczył, że podpisy pod tym listem jeszcze spływają. - To nie są wszystkie podmioty, które się podpisują pod naszą akcją. Jeśli chodzi o skalę tej akcji, to jest największa skala w historii polskich mediów niezależnych – powiedział.
"Pomysł wyjęty jak królik z kapelusza"
- Protestujemy przeciwko pomysłowi, który wydaje nam się absurdalny, a przede wszystkim wyjęty jak królik z kapelusza, bo nie był z nami ani konsultowany ani przedstawiony wcześniej – skomentował. - Co więcej, potraktowano nas, media komercyjne, jako beneficjenta przemian gospodarczych, które mierzą się z covidem, kiedy jest zupełnie inaczej. My na tych zmianach bardzo tracimy – mówił Chrabota.
Jak zaznaczył, "w przypadku większości mediów ten volumen reklamy, wydatków reklamowych na media komercyjne bardzo się skurczył, spadają nakłady gazet, spadają liczby prenumerat, ludzie oszczędzają, nie kupując nie tylko dóbr konsumpcyjnych, ale również nie kupując gazet".
- Ja nie jestem i nie chcę być czarnowidzem, ale ta sytuacja pandemiczna wciąż trwa i powoli zaczyna nam zaglądać w oczy poważny kryzys. Musimy ograniczać nakłady, liczbę kolumn czy zatrudnienie – powiedział. - Jesteśmy lojalnymi płatnikami podatku VAT, podatku dochodowego i nagle ma spaść na nas taki kolejny ciężar – dodał.
Wyraził przekonanie, że "ten projekt dodatkowych obciążeń nie wejdzie w życie, że protest będzie skuteczny". - Taki strzał w wolne media, strzał finansowy może być dla nas tragiczny. Na pewno osłabi niezależność mediów w Polsce i sferę wolnego słowa – powiedział.
- Apelujemy do wszystkich, nie tylko do polityków, ale również do obywateli, dla których jesteśmy, dla których istniejemy i dla których publikujemy treści, o to, żeby to szaleństwo zastopować, bo bardzo nam zaszkodzi – podkreślił.
"Rząd strzela sobie w stopę na dwa sposoby"
Jacek Olechowski z Międzynarodowego Stowarzyszenia Reklamy ocenił, że "rząd strzela sobie w stopę na dwa sposoby". - Z jednej strony atakuje wolne media, ale z drugiej strony w momencie, kiedy wychodzimy z najgorszego roku gospodarczego dla Polski, od kiedy pamiętamy, powstaje inicjatywa, która ma uderzyć bezpośrednio w wydatki reklamowe – powiedział.
- Przecież te 800 milionów złotych, które rząd prognozuje dostać z tej ustawy, pomijając, że źle wyliczone, to są pieniądze, które obniżą wydatki na reklamę w Polsce. Nieprzypadkowo reklamę nazywa się dźwignią handlu, bo jest naukowo udowodnione, że każda złotówka wydana na reklamę to mniej więcej siedem złotych w PKB – mówił.
- W związku z tym rząd zamiast zdobyć 800 milionów z podatku to zmniejszy nasze PKB o prawie 6 miliardów i dużo więcej straci, niż zyska na tym podatku. To jest zupełnie niezrozumiałe – ocenił.
- Szczególnie w momencie, kiedy inne rządy - w Niemczech, w Czechach, raczej obniżają w tej chwili podatki. Szukają metod, żeby przedsiębiorcom pomóc, a nie przeszkodzić w tym wyjściu z kryzysu w momencie, kiedy gospodarka powinna być oczkiem w głowie wszystkich – dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock