Politolog z Uniwersytetu SWPS Radosław Markowski komentował w TVN24 przyjętą przez Sejm ustawę lex TVN. - Chodzi o to, żeby odwrócić uwagę od wielu innych istotniejszych kwestii - od gigantycznego zadłużenia i wyprowadzania pieniędzy poza budżet, od inflacji, od drożyzny - ocenił. Jego zdaniem "wrzucenie tego nowego prawa tuż przed świętami" to dla PiS "bardzo fortunnie dobrany termin".
Sejmowa większość przyjęła w piątek lex TVN, czyli nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji, odrzucając tym samym weto Senatu. Decyzja należy teraz do prezydenta. Przepisy te, autorstwa posłów Prawa i Sprawiedliwości, w zgodnej opinii komentatorów wymierzone są w niezależność stacji TVN.
W niedzielę w wielu polskich miastach odbyły się manifestacje w obronie TVN i innych wolnych mediów.
Markowski: chcą zrobić tak, żeby była rozmowa o TVN, a nie o ich codziennych bolączkach
Ustawę w TVN24 w poniedziałek komentował politolog Radosław Markowski, profesor z Uniwersytetu SWPS.
- Uważam, że oficjele publiczni, ministrowie, premier, powinni podlegać Kodeksowi karnemu za celowe dezinformowanie społeczeństwa - powiedział. - W demokracji to my, obywatele, delegujemy im władzę do zarządzania naszym dobrem publicznym. Kiedy się okazuje, że - a ewidentnie widać w bardzo wielu kwestiach - że, mówiąc delikatnie, premier czy ministrowie mijają się z prawdą, nie dlatego że to jest interpretacja faktów, tylko po prostu mówią nam nieprawdę. Za to powinna być kara nie politycznego odsunięcia od władzy później, ale kara taka sama jak dla nas, kiedy poświadczamy nieprawdę w dokumentach czy względem policji, czy w zeznaniach - ocenił.
Dodał, że publicznie występujący polityk "właściwie zeznaje przed narodem, przed społeczeństwem to, jak się rzeczy mają i jeśli wprowadza nas w błąd powinien podlegać karze".
Jego zdaniem "wrzucenie tego nowego prawa tuż przed świętami" to dla PiS "bardzo fortunnie dobrany termin". - Chodzi o to, żeby odwrócić uwagę od wielu innych istotniejszych kwestii - od gigantycznego zadłużenia i wyprowadzania pieniędzy poza budżet, od inflacji, od drożyzny. Teraz ludzie będą się przy stołach spotykali i politycy chcą zrobić tak, żeby była rozmowa o TVN, a nie o ich codziennych bolączkach - powiedział politolog.
- Mnie się wydaje, że to celowe kreowanie zagrożenia zewnętrznego, ta chęć popsucia stosunków ze Stanami Zjednoczonymi ma na celu jedno - wybory parlamentarne w Polsce, jeśli się odbędą w terminie, będą jeszcze za kadencji Bidena. Ambasador, który tu przyjeżdża, zapowiada, co chce Polsce i polskim władzom mówić o praworządności i demokracji - komentował. - Mnie się wydaje, że to jest celowa polityka zrywania ostatnich kontaktów, żeby nie było wątpliwości, obrzydzania naszych sojuszników łącznie ze Stanami Zjednoczonymi po to, by w trakcie tych - jeśli będą uczciwe i wolne - wyborów, móc zakwestionować wybory, ruszyć taką drogą - powiedział.
Markowski: to nie tylko telewizja rządowa, to wręcz telewizja partyjna
Jako kolejny powód wprowadzania ustawy godzącej w TVN podał to, aby taka rozmowa jak ta "nie docierała pod strzechy". - I nie moglibyśmy nagłaśniać czy mówić alternatywnym językiem wobec tego, który się pojawia w tubie propagandowej, która kiedyś była telewizją publiczną - mówił.
Dodał też, że w duchu pluralizmu nie miałby nic przeciwko temu, żeby w telewizji publicznej rząd miał swój program, trwający pół godziny, w którym prezentuje na przykład informacje o ustawach i zaprasza swoich ekspertów, z paskiem informującym, że jest to oficjalne stanowisko rządu. - W tej chwili to nie tylko jest telewizja rządowa, to jest wręcz telewizja partyjna - ocenił.
Wspomniał też o kwestii wypadku Beaty Szydło. - Widzimy jak zmuszani do kłamania byli oficerowie, którzy brali udział w czymś kompletnie marginalnym. Zdarzyła się stłuczka kilka lat temu i ten biedny człowiek nie może się bronić, ponieważ cała machina państwa i bezczelność kogoś, kto był poprzednio premierem tego kraju prowadzi do tego, że chce się skazywać niewinnego człowieka, a ludzi, którzy mogli poświadczyć prawdę, zmusza się do milczenia albo poświadczania nieprawdy - komentował politolog. - To jest najlepszy przykład na to, co to znaczy arogancka władza, która się nie liczy z prawem - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24