- Proces rozliczenia i zmiany kadrowej idzie stanowczo zbyt wolno - stwierdził Leszek Miller. Były premier, gość "Faktów po Faktach", taką "generalną uwagę" skierował do gabinetu Donalda Tuska. Według Millera, rząd musi się "nauczyć rządzić bez prezydenta i omijać prezydenta, nawet balansując na granicy prawa". Ocenił także, że reakcje prezydenta Andrzeja Dudy podczas wystąpienia ministra Radosława Sikorskiego w Sejmie były "głupie i żenujące".
Gościem "Faktów po Faktach" był były premier Leszek Miller. Powiedział, że ma "jedną generalną uwagę do rządu Tuska". - Proces rozliczenia i zmiany kadrowej idzie stanowczo zbyt wolno. Ja, latając do Brukseli, przybywając na lotniskach, czy nawet tu na ulicy, bardzo często spotykam się z ludźmi, którzy mnie zaczepiają i mówią: "panie Leszku, codziennie mamy informacje o aferach, słyszymy w mediach kolejne przewały na miliardy złotych". No i co? Kto został zatrzymany? Kto został aresztowany? Dokąd tak będzie? - mówił Leszek Miller.
Dodał, że "to jest o tyle poważne, że to mówią ludzie, którzy głosowali 16 października (15 października - red.) na tę koalicję". - A jak oni się rozczarują, to będzie niedobrze - stwierdzi były premier.
Miller: trzeba się nauczyć rządzić bez prezydenta
Były premier pytany o to, czy wierzy we współpracę rządu z prezydentem powiedział, że nie. Według niego rząd powinien "ignorować prezydenta". - Da się tak rządzić. Trzeba się nauczyć rządzić bez prezydenta i omijać prezydenta, nawet balansując na granicy prawa. Ale nie ma innego wyjścia, dlatego że pan Duda się nie zmieni. Będzie sabotował rząd. To jest sabotażysta, który ma na celu doprowadzenie do kompromitacji rządu i ułatwienia PiS-owi wygranej w następnych wyborach parlamentarnych - mówił Miller.
Skomentował także reakcje prezydenta Dudy, który wysłuchiwał informacji ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego o celach polskiej dyplomacji w 2024 roku. - To było głupie i żenujące - ocenił gość "Faktów po Faktach". - To jest o tyle żenujące, że tam na balkonie niedaleko pana prezydenta siedzieli dyplomaci, ambasadorowie. Siedzieli ludzie, którzy kształtują opinię publiczną w swoich rządach. Oni to widzieli. Wyobrażam sobie, co w tym momencie myśleli i jakie depesze napisali do swoich krajów - mówił.
"Pół mandatu na województwo, więc o czym tu mówić?"
Gość "Faktów po Faktach" został też poproszony o komentarz do wyników Lewicy w wyborach samorządowych. - To jest najgorszy wynik w wyborach samorządowych. To jest osiem mandatów na 16 województw, czyli wychodzi pół mandatu na województwo, więc o czym tu mówić? - powiedział Miller.
Stwierdził, że "zawsze główna odpowiedzialność spoczywa na szefie ugrupowania". - Jak ja poniosłem porażkę, to po prostu podałem się do dymisji i uważam, że to jest honorowe wyjście z sytuacji, ale w tym przypadku to jest oczywiście niemożliwe - dodał.
Kamiński, Wąsik i Kurski w PE? "Będą otoczeni izolacją czy chłodną rezerwą, mówiąc delikatnie"
Miller, obecny europoseł, który zapowiedział jednak, że nie będzie w tej kadencji startował w wyborach, powiedział także, jak mogą być przyjęci w Parlamencie Europejskim Mariusz Kamiński, Maciej Wąsik, Jacek Kurski. Według nieoficjalnych informacji to oni mogą być kandydatami na listach PiS.
- Wiadomości się rozchodzą bardzo szybko i nowy skład Parlamentu Europejskiego bardzo szybko się dowie, z kim ma do czynienia. Będą otoczeni swego rodzaju izolacją czy taką chłodną rezerwą, mówiąc delikatnie - ocenił.
- Jeżeli im się wydaje, że mogą się schronić w Parlamencie Europejskim za immunitetem, to zdjęcie immunitetu w europarlamencie jest łatwiejsze niż w Sejmie - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24