Terapia medyczną marihuaną stosowana przez doktora Marka Bachańskiego z Centrum Zdrowia Dziecka nie była jego samowolą - wynika z dokumentów, do których dotarły "Fakty" TVN. Na wnioskach o sprowadzenie eksperymentalnego leku z zagranicy znajdują się pieczątki szpitala i krajowych konsultantów. Wiedziało również o tym ministerstwo zdrowia.
Centrum Zdrowia Dziecka zakazało dr. Markowi Bachańskiemu stosowania medycznej marihuany w terapii lekoopornej padaczki. Jak informowała w poniedziałek podczas konferencji prasowej prof. Katarzyna Kotulska-Jóźwiak, zastępca dyrektora CZD, dr Bachański nie przedstawił żadnych danych dowodzących skuteczności prowadzonego przez siebie leczenia tą metodą. Mówiła, że lekarz został poproszony o wystąpienie z wnioskiem do komisji etycznej o opinię i zgodę na prowadzenie terapii, ale bezskutecznie. Podkreśliła, że prowadzenie eksperymentu bez takiej zgody jest działaniem nielegalnym.
Dodała, że stosowanie terapii, która jest "niesprawdzona, niepewna", wymaga bardzo intensywnego nadzoru.
Jak twierdziła, szpital o podawaniu leczniczej marihuany dzieciom dowiedział się cztery miesiące temu z mediów.
Pieczątki na wniosku
Tymczasem z dokumentów, do jakich dotarł reporter "Faktów" TVN wynika, że prowadzone przez doktora Bachańskiego leczenie nie było jego samowolą. Znajdują się na nim oficjalne pieczątki Centrum Zdrowia Dziecka. Wnioski o sprowadzenie eksperymentalnego leku z zagranicy dla co najmniej czworga dzieci popierała m.in. pracująca w Centrum Zdrowia Dziecka prof. Anna Dobrzańska, krajowy konsultant ds. pediatrii, a także Barbara Ujma-Czapska, dolnośląski konsultant ds. neurologii dziecięcej. O eksperymencie wiedziało też ministerstwo zdrowia. Zgodę na sprowadzenie leków wielokrotnie wydawali Urzędnicy Departamentu Leków Ministerstwa Zdrowia.
- Dla mnie to jest troszeczkę niezrozumiałe - mówił reporterowi "Faktów" dr Jerzy Jarosz, lekarz medycyny paliatywnej z Fundacji Hospicjum Onkologiczne św. Krzysztofa w Warszawie.
Premier w poniedziałek na Dolnym Śląsku przekonywała, że problem polega na tym, iż nie mamy ustawy o badaniach klinicznych. Ewa Kopacz powiedziała , że od czasów, gdy była ministrem zdrowia w resorcie jest projekt ustawy o badaniach klinicznych. Zdaniem szefowej rządu uchwalenie takiej ustawy nie komplikowałoby rozliczeń w sprawie badań z Narodowym Funduszem Zdrowia, dałoby transparentność badań i bezpieczeństwo pacjentów, którzy uczestniczą w badaniach klinicznych. Rządząca Platforma Obywatelska przez ostatnie lata z tym projektem nie zrobiła nic.
Autor: js//rzw / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN