W cieniu batalii o Pałac Prezydencki toczą się rozgrywki o inne stanowiska: do obsadzenia jest prezydium Sejmu, stanowiska w klubach i partiach. Na razie jednak partie starają się przede wszystkim, żeby wewnętrzne spory nie wypłynęły i nie zaszkodziły kandydatom.
Największą wygraną kampanii prezydenckiej będzie prawdopodobnie Joanna Kluzik-Rostkowska. Oficjalnie politycy PiS mówią zgodnie, że widzą ją jako szefową Kancelarii Prezydenta. Jeśli jednak kandydat PiS przegra w II turze to kariera polityczna szefowej jego sztabu i tak nabierze przyspieszenia.
Kluzik-Rostkowska jest wymieniana jako niemal pewna kandydatka na stanowisko wicemarszałek Sejmu, jeśli tylko będzie chciała. Spekuluje się, że mogłaby też objąć funkcję przewodniczącej klubu. Problem jednak w tym, czy poradzi sobie z żywiołem partyjnych frakcji.
Marek Kuchciński, objął to stanowisko w trybie awaryjnym po katastrofie smoleńskiej, oficjalnie tylko do czasu wyborów. Już wtedy jego nominacja budziła protesty. Jednak udało mu się utrzymać klub w ryzach w trudnym okresie kampanii.
Ewentualna wygrana Kaczyńskiego rodzi także spekulacje na temat nowego szefa partii. Padają dwa nazwiska: Adam Lipiński i Joachim Brudziński, obaj z tzw. zakonu czyli najwierniejszej braciom Kaczyńskim części PiS. Minusem obu panów – jak wskazują komentatorzy - jest mała medialność i charyzma. Ale Jarosław Kaczyński tak naprawdę nie ma, w partii osłabionej po katastrofie, w kim wybierać.
Nowo otwarcie i przerzedzone szeregi
Nie należy się raczej spodziewać, by do głosu doszła partyjna opozycja – Ziobro i Kurski. Szansą dla nich byłaby druzgocąca porażka Jarosława Kaczyńskiego, a do tego nie doszło. W PiS mówi się już także o wyborach na prezydenta Warszawy. I w tym kontekście, jak właściwie w każdym, wymieniane jest nazwisko Kluzik-Rostkowskiej. Ma doświadczenie – zaczynała karierę polityczną u boku Lecha Kaczyńskiego w stołecznym Ratuszu.
Jednak prezydentura Warszawy to od dawna marzenie i ambicja Pawła Poncyliusza, współautora udanej kampanii, też niegdyś partyjnego outsidera, a dziś jednego z dobrze rokujących. Do wykorzystania jest też Elżbieta Jakubiak. Natomiast wśród kandydatów na pisowskiego wicemarszałka – Krzysztof Jurgiel. - Wszyscy są zgodni, że ta kampania to sukces, nowe otwarcie i nowy układ sił w partii będzie uwzględniał jej twórców – mówią politycy PiS. Przyznają, że kształtowanie się tego nowego układu sil może przebiegać dość burzliwie.
Nie cukierki, a rózgi ma raczej do rozdania Donald Tusk. W sobotę odbędzie się krajowy zjazd Platformy. Politycy PO wyznaczając datę liczyli, że będzie to już po wygranej Komorowskiego w I turze. Wypłynęła do mediów informacja, że Donald Tusk planował likwidację stanowiska sekretarza generalnego, które sprawuje Grzegorz Schetyna. W związku jednak z trwającą nadal kampanią na zjeździe tematy drażliwe mają w ogóle się nie pojawiać.
Przełożono rzecz na po wyborach. Na pociechę Grzegorz Schetyna ma dostać fotel marszałka Sejmu. Czy go obejmie? – sam zainteresowany nie mówi nie.
Nowe twarze w Platformie?
Nie należy się spodziewać awansów dla twórców kampanii Bronisława Komorowskiego. Sławomir Nowak, już od dłuższego czasu ma coraz niższe notowania. Małgorzata Kidawa-Błońska deklaruje, że po kampanii wraca do swojej pracy w Sejmie.
W kontekście Kancelarii Prezydenta, jeśli wygra Bronisław Komorowski, wymienia się Pawła Zalewskiego, Cezarego Grabarczyka, Waldy Dzikowskiego, który ostatnio przegrał wybory na szefa regionu. Jako rzecznika Krzysztofa Lufta, aktualnego szefa biura prasowego Sejmu. Mogą też się pojawić stosunkowo nowe twarze.
Prawdopodobnie Platforma, po niezbyt udanej kampanii, będzie chciała przeprowadzić lifting w kierunku światopoglądowej liberalizacji oblicza partii. Jako dowcip, będący kwintesencją tej tendencji, krąży plotka o nominacji na szefa kancelarii Janusza Palikota.
Bartosz Arłukowicz, Marek Wikiński i sam Grzegorz Napieralski – to prawdopodobni kandydaci lewicy do fotela wicemarszałka po zmarłym Jerzym Szmajdzińskim.
Jedni wypłyną, drudzy popłyną
Arłukowicz zaprzecza, Wikiński dyplomatycznie odpowiada, że „każdy parlamentarzysta lewicy jest w stanie objąć to stanowisko”, Napieralski o przyszłości kadrowej na razie milczy. Zresztą nie ma czasu. Choć odpadł z prezydenckiego wyścigu, to jako obiekt zalotów obu pozostałych kandydatów, wciąż jest w grze.
Politycy SLD nie ukrywają jednak, ze można spodziewać się czystek. Wypłyną ci, którzy przewodniczącego popierali, popłyną ci, którzy wróżyli mu rychły koniec. – Jest raczej mało prawdopodobne, by Napieralski desygnował Arlukowicza na marszałka. Z takim talentem medialnym ten mógłby się zbyt szybko wybić. Już raczej sam przewodniczący zostanie marszałkiem – mówi nam jeden z wpływowych polityków lewicy.
Na użytek mało prawdopodobnej, ale jednak koalicji Platformy z SLD jeszcze w tej kadencji robione są przymiarki do stanowisk rządowych. Ministrem mogłaby zostać m.in. Katarzyna Piekarska, szefowa sztabu Napieralskiego. Wieloletnia posłanka lewicy, obecnie poza parlamentem.
Luiza Łuniewska/fac
Źródło: tvn24.pl