Jarosław Gowin nie jest już murowanym kandydatem do objęcia teki ministra obron narodowej. Dostał propozycję pokierowania jednym z dwóch innych resortów - dowiedział się portal tvn24.pl. Pewnikiem na fotel ministra spraw wewnętrznych wydaje się natomiast Mariusz Błaszczak.
Według naszych informacji, Jarosław Gowin namawiany jest do objęcia ministerstwa nauki lub resortu kultury. Co ciekawe, jako kandydata do tych samych foteli nasi rozmówcy wskazują profesora Piotra Glińskiego. Dodatkowo ten naukowiec, który był premierem "rządu technicznego”, ma zostać także wicepremierem. Kilku naszych rozmówców zapytaliśmy, czy inne propozycje dla Gowina oznaczają, że to jednak wiceprezes PiS Antoni Macierewicz będzie urzędował w MON. - Proszę się przygotować na mocne doznania - usłyszeliśmy tylko. O Gowinie jako o "najbardziej prawdopodobnym kandydacie" na ministra obrony narodowej mówiła sama Beta Szydło, jeszcze przed wyborami parlamentarnymi.
Błaszczak, Waszczykowski, Ujazdowski - giełda nazwisk trwa
W PiS trwa dyskusja o kolejnych ministerstwach. Według naszych rozmówców dziś nie podlega większej dyskusji tylko obsada ministerstwa spraw wewnętrznych Ma go objąć Mariusz Błaszczak, który jest popierany przez różne frakcje w Prawie i Sprawiedliwości.
Nie ma jeszcze ostatecznej decyzji, kto pokieruje Ministerstwem Spraw Zagranicznych. Według naszych informacji kandydatów jest dwóch: Witold Waszczykowski i Kazimierz Ujazdowski. Jednym z najpoważniejszych problemów jest zaś obsada stanowiska ministra-koordynatora służb specjalnych. O tą funkcję stara się przedstawiciele kilku środowisk wewnątrz tej samej partii. Dotąd media wymieniały jako kandydatów: Mariusza Kamińskiego, Antoniego Macierewicza i kilka innych osób z nim związanych. - Nie zdziwię się, jeśli koordynatorem zostanie ktoś spoza tych osób, osoba z zewnątrz - mówi nasz rozmówca.
Nowy rząd
Na pierwszym posiedzeniu Sejmu nowej kadencji dymisję złoży dotychczasowa premier. Zgodnie z konstytucją prezydent desygnuje nowego premiera, który proponuje skład rządu. Jeśli nie udałoby się utworzyć rządu w ten sposób, inicjatywę przejąłby Sejm. W razie kolejnego niepowodzenia - w ciągu 14 dni powołać premiera i członków rządu musiałby prezydent.
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl) / Źródło: tvn24.pl