- To nie było spotkanie kółka różańcowego, ale z młodzieżą zbuntowaną. Młodzieżą, która odrzuca instytucje. Zarówno kościelną, jak i państwową - komentował w programie "Tak jest" w TVN24 ostatnie wypowiedzi ks. Lemańskiego teolog Jarosław Makowski. Jego poglądu nie podziela rzecznik kurii warszawsko-praskiej, dla którego język jakim posługiwał się duchowny był dyskwalifikujący. - To nie powinien być język nienawiści - podkreślał Mateusz Dzieduszycki.
- Czy nasi biskupi się zmienią? Prawdopodobnie nie. Jeden z biskupów, który był moim profesorem w seminarium, kiedy mówiliśmy, że nie podoba nam się skostnienie Kościoła, (...) powiedział: to pokolenie musi wymrzeć. Brzydkie słowa, ale oni się już nie zmienią - mówił ks. Wojciech Lemański podczas spotkania z uczestnikami XX Przystanku Woodstock.
Do wypowiedzi krytycznie zdążył się już odnieść przełożony byłego proboszcza z Jasienicy abp Henryk Hoser. - Ksiądz Wojciech Lemański nie może dyspensować się od nauczania Kościoła i zaprzeczać swojemu powołaniu - powiedział.
"Z taką młodzieżą rozmawia się inaczej"
Jarosław Makowski, który był gościem programu "Tak jest" w TVN24 zwrócił jednak uwagę na miejsce i adresatów cytowanej wypowiedzi. - To nie było spotkanie kółka różańcowego, ale z młodzieżą zbuntowaną. Młodzieżą, która odrzuca instytucje. Zarówno kościelną, jak i państwową - powiedział teolog. Według niego to miejsce wymusiło formę, jaką posługiwał się duchowny. - Z taką młodzieżą rozmawia się inaczej. Żeby ją ująć trzeba używać innego języka - dodał.
Innego zdania był Mateusz Dzieduszycki, rzecznik kurii warszawsko-praskiej - drugi gość programu. Rzecznik zwrócił uwagę na wypowiedź byłego proboszcza odnoszącą się do cierpienia. "Jak usłyszysz matkę, która opowiada o dziecku, które zachorowało na nieuleczalną chorobę, to później nie będziesz opowiadał bzdur o tym, że trzeba stawić czoła cierpieniu, że cierpienie uszlachetnia" - mówił ks. Lemański.
- Podważanie sensu cierpienia jest skandalem - powiedział Mateusz Dzieduszycki. Rzecznik diecezji kategorycznie podkreślił, że nie można być księdzem katolickim podważając jednocześnie istotę religii katolickiej.
Przestrzeń do rozmowy
Makowski przypomniał z kolei, że Kościół powinien stworzyć przestrzeń do rozmowy. - Zasada, że Kościół jest jak matka, której się nie krytykuje, nie jest słuszna - ocenił.
- Nie mogę się zgodzić z tym, że w Kościele nie ma dyskusji - odpowiedział Dzieduszycki. Jak przekonywał, w tym przypadku chodzi o coś innego. - Tu chodzi o język. On nie powinien być językiem nienawiści - wskazał.
Rzecznik odniósł się także do wypowiedzi ks. Lemańskiego, w której ten sugerował, że mocnym i być może właściwym wyrazem sprzeciwu wiernych mogłoby być opuszczanie przez nich kościoła, gdy księża podczas kazania zajmują się sprawami dotyczącymi polityki. - Mi się zdarzyło słuchać różnych kazań. Mniej lub bardziej mądrych. Ale msza to nie jest zgromadzenie panelowe. On zamiast podjęcia dyskusji, proponuje wychodzenie ze mszy świętej. To jest nie do przyjęcia. Nie ze względu na księdza, ale Jezusa - argumentował Dzieduszycki.
Istotne problemy Kościoła
- Kończy się ten czas, kiedy mieliśmy podział na ten Kościół nauczający i słuchający. To znaczy, że wszytko, co powiedział proboszcz, biskup, przyjmowano z dobrodziejstwem inwentarza. Teraz ludzie chcą wiedzieć dlaczego ksiądz tak myśli i dlaczego tak mówi - ocenił Makowski.
Przypomniał również, że nie tylko ks. Lemański krytykował "polityczne" kazania. A niektóre z wypowiedzi papieża Franciszka mogą być "bulwersujące dla polskiego ucha".
- Wydaje mi się, że ks. Lemański zwraca uwagę na pewne istotne problemy - stwierdził teolog. - Co do formy: możliwe, że to było za mocno powiedziane - skwitował.
Autor: jl / ŁOs/kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24