- NIK prowadzi wiele niezwykle istotnych z punktu widzenia polskiej racji stanu kontroli, stąd niezbędne jest, by wróciła do niej normalność - powiedział w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" prezes Najwyższej Izby Kontroli Krzysztof Kwiatkowski. Uzasadnił w ten sposób powrót do "wykonywania określonych w konstytucji i ustawie obowiązków prezesa NIK".
Po ujawnieniu afery związanej z ustawianiem konkursów prezes NIK zapowiedział przekazanie nadzoru nad Izbą swoim zastępcom.
"Szanując Najwyższą Izbę Kontroli, kierując się nadrzędnym interesem dobra publicznego, przekazałem nadzór nad wszystkimi kontrolami i jednostkami organizacyjnymi moim zastępcom. Postanowiłem też wyłączyć się z wszelkiej aktywności zewnętrznej, w tym także z uczestniczenia w posiedzeniach komisji sejmowych oraz z prac w Kolegium NIK, po to aby wyjaśniana przez prokuraturę sprawa i towarzysząca jej dyskusja nie rzutowały na codzienną pracę Najwyższej Izby Kontroli" - napisał Krzysztof Kwiatkowski pod koniec sierpnia w specjalnym oświadczeniu.
W rozmowie z "Rzeczpospolitą" prezes NIK potwierdził swój powrót do pracy. Zapowiedział także, że oczyści się ze wszystkich zarzutów. O wniosku prokuratury o uchylenie mu immunitetu Kwiatkowski mówi, że "czyta się go jak artykuł słabego tabloidu". - Przykro mi, że w ten sposób muszę określić wniosek prokuratury katowickiej. Są tam niedomówienia, wyrwane z kontekstu fragmenty rozmów oraz narracja przypominająca powieść - mówi Kwiatkowski w wywiadzie udzielonym "Rzeczpospolitej".
W tej samej rozmowie Kwiatkowski odpiera wszystkie zarzuty stawiane mu przez prokuraturę. - W tej sprawie czuję się poszkodowany. Wyrażam nadzieję, że organy, które będą prowadziły tę sprawę, szybko ją wyjaśnią. I to w sposób przede wszystkim jawny i obiektywny - powiedział Kwiatkowski.
Prezes NIK odniósł się też do faktu, że zarzuty dotyczące rozmów z 2013 roku zostały upublicznione właśnie teraz. - Chciałbym wierzyć również w przypadek, że zarzuty, które dotyczą rozmów z 2013 r., upubliczniane są w 2015 r. w trakcie kulminacji kampanii wyborczej. I chciałbym również wierzyć, że przecieki ze śledztwa nie będą pojawiały się aż do dnia wyborów - stwierdził prezes NIK.
Cztery zarzuty dla Kwiatkowskiego
Krzysztofowi Kwiatkowskiemu prokuratora chce postawić cztery zarzuty "niezgodnego z prawem wpływania na przebieg konkursów na szefów delegatury NIK w Rzeszowie i w Łodzi, a także wicedyrektora departamentu środowiska w NIK". Jak mówił rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk, prezes NIK miał "manipulować przebiegiem konkursów na te stanowiska".
W tej samej sprawie prokuratura zarzuty chce postawić również posłowi Janowi Buremu (PSL) oraz byłemu wiceprezesowi NIK Marianowi Cichoszowi. W przypadku posła PSL chodzi o trzy zarzuty "nakłaniania wysokich rangą funkcjonariuszy publicznych do niezgodnego z prawem wpływania na wyniki konkursu na stanowiska szefów delegatury NIK w Rzeszowie i wpływania na wyniki kontroli prowadzonej przez NIK w jednej z podkarpackich gmin" - informował rzecznik Prokuratury Generalnej.
O sprawie jako pierwsi poinformowali dziennikarze śledczy TVN24.pl. Dotarli do ustaleń prokuratury, z których miało wynikać, że szef NIK Krzysztof Kwiatkowski miał wpływać na wyniki konkursów na wicedyrektora delegatury Izby w Rzeszowie oraz dyrektora delegatury w Łodzi. Z dokumentów wynikało również, że z Najwyższej Izby Kontroli wyciekła treść pytań do kandydata na stanowisko szefa łódzkiej delegatury Izby. Zdaniem śledczych to obecny prezes NIK miał wpłynąć na wynik tego konkursu. Krzysztof Kwiatkowski – jak twierdzili prokuratura i CBA – miał też wpływać na rozstrzygnięcie konkursu na wicedyrektora Departamentu Środowiska w centrali NIK.
Podsłuchane rozmowy
Prokuratura ujawniła treść części nagrań podsłuchanych rozmów telefonicznych Krzysztofa Kwiatkowskiego. Nagrania te są dowodami w sprawie.
- Mówi pan prezes NIK do swojego znajomego X: "Zadam takie pytanie, że to prawda, kandyduje pan. Każdemu zadam je po kolei, czy ta delegatura, co by pan w niej zmienił, w funkcjonowaniu całego NIK. A masz tam moją prezentację, więc sobie wybierzesz, to będzie dobrze wyglądało" - cytował Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach Leszek Goławski. - Cały czas takie działania były podejmowanie, więc nie było tam żadnej bezstronności - dodawał prokurator.
- I ty szykuj sobie kandydata na wicedyrektora - miał mówić przez telefon do Burego Kwiatkowski we wrześniu 2013 roku, kiedy planowane było ogłoszenie konkursu na wicedyrektora delegatury NIK w Rzeszowie.
W komisji konkursowej, która została powołana, zasiadał sam prezes NIK. Jak informowała "Wyborcza", przed konkursem Kwiatkowski miał zadzwonić do Burego i mówić: "Jedna subtelna prośba i przypomnienie, żeby ktoś tam nie zapomniał o złożeniu dokumentów".
Oświadczenie Krzysztofa Kwiatkowskiego z końca sierpnia 2015 roku, po publikacji tvn24.pl:
Autor: PM/ja / Źródło: Rzeczpospolita/tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24