Gdański sąd apelacyjny uchylił wyrok wydany w niższej instancji o oddaleniu pozwu senatora PO Krzysztofa Brejzy przeciwko prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu. Jak przekazał senator, sąd "stwierdził nieważność całego postępowania". Teraz sprawa - związana z wypowiedzią prezesa Prawa i Sprawiedliwości dotyczącą systemu Pegasus - ma wrócić do pierwszej instancji i być rozpoznana od podstaw. - To jest bardzo duża wygrana i w sprawie kluczowej dla demokracji - komentował Krzysztof Brejza.
W styczniu 2022 roku senator Platformy Obywatelskiej (klub Koalicji Obywatelskiej) Krzysztof Brejza pozwał Jarosława Kaczyńskiego. Chodzi o słowa prezesa Prawa i Sprawiedliwości, który w wywiadzie prasowym nie tylko potwierdził, że polskie służby mają służący do inwigilacji system Pegasus, ale zasugerował także, że Brejza jest w kręgu poważnych podejrzeń. Nie doprecyzował jednak, o jakich podejrzeniach mowa. Wobec Brejzy nie toczyło się jednak żadne postępowanie. Senator opozycji uznał tę wypowiedź za pomówienie.
Dorota Brejza, żona senatora KO i jednocześnie jego pełnomocniczka, informowała w czerwcu, że Sąd Okręgowy w Bydgoszczy oddalił powództwo "wyłącznie na podstawie pism procesowych, bez wysłuchania powoda, bez ani jednej rozprawy, w trybie zamkniętym nie tylko dla opinii publicznej, ale też dla strony i jej adwokata". Złożyła od tej decyzji apelację. W piątek zapadła w tej sprawie decyzja.
Sąd zdecydował, że sprawa ma być rozpoznana od podstaw
Dorota Brejza poinformowała w mediach społecznościowych, że Sąd Apelacyjny w Gdańsku "uchylił wyrok SO w Bydgoszczy (ten wydany niejawnie, bez obecności powoda Krzysztofa Brejzy, z pominięciem wszelkich dowodów)". "Sąd stwierdził nieważność postępowania w I instancji" - dodała. "Okazuje się, że z Jarosławem Kaczyńskim jednak można wygrać" - skomentowała.
Podkreśliła, że "nieważność jest najbardziej drastycznym zarzutem, jaki można postawić orzeczeniu". "Dzisiejszy wyrok oznacza, że sprawa wraca do I instancji i będzie rozpoznana od podstaw. O to walczyliśmy. O jawność, transparentność i prawo do rzetelnego procesu" - napisała na Twitterze.
Później w rozmowie z TVN24 mecenas wyjaśniała, że "jest to sprawa, która dotyczy pewnego wywiadu, którego udzielił Jarosław Kaczyński i w tym wywiadzie nie tylko potwierdził to, że Polska dysponuje Pegasusem, a także że użyła tego Pegasusa przeciwko mojemu mężowi i próbował w pewnego rodzaju insynuacjach uzasadniać użycie tego narzędzia". - O te właśnie pomówienia pozwaliśmy Jarosława Kaczyńskiego - przekazała.
Przyznała, że jest "bardzo zadowolona" z orzeczenia. - Uważam to za nasz ogromny sukces - dodała. - Oczekujemy transparentnego, rzetelnego procesu, tego, żeby dowody przez nas przedstawiane, były przez sąd rozpoznane na rozprawie jawnej, w bezpośrednim postępowaniu i tak właśnie się stanie - stwierdziła Dorota Brejza.
Krzysztof Brejza: to jest bardzo duża wygrana i w sprawie kluczowej dla demokracji
Krzysztof Brejza w rozmowie z TVN24 ocenił zaś, że "to jest wygrana z Jarosławem Kaczyńskim". Wskazywał, że sąd apelacyjny "zmiażdżył tak naprawdę decyzję sądu bydgoskiego". - Nie spotkałem się z tym, żeby sąd unieważniał całe postępowanie, tak że to jest bardzo duża wygrana i w sprawie kluczowej dla demokracji - powiedział.
- Też ważne jest to, że dzisiejszą decyzję sąd apelacyjny podjął w składzie sędziów powołanych przez nową KRS [Krajową Radę Sądownictwa - przyp. red.]. Czyli nawet sędziowie nowej KRS podjęli tak poważne wątpliwości co do tworzenia z Jarosława Kaczyńskiego tego nadobywatela. Nie cała Polska jest przez aparat PiS-owski przejęta. Okazuje się, że Jarosław Kaczyński nie jest jeszcze człowiekiem ponad prawem - kontynuował. Dodał, że lider PiS "za swoje insynuacje, za swoje kłamstwa na mój temat będzie musiał odpowiedzieć na sali, tak jak zwykły obywatel".
Do sprawy Brejza odniósł się także na Twitterze. Tam podkreślił, że sąd "stwierdził NIEWAŻNOŚĆ całego postępowania", co "zdarza się to bardzo rzadko - ale to nie przypadek, że w tak skandalicznym trybie próbowano ochronić JK [Jarosława Kaczyńskiego - red.] przed rozprawą nt. Pegasusa i użycia tej broni do wpływania na demokratyczne wybory".
Citizen Lab o inwigilacji Brejzy. Kaczyński: rząd PiS kupił Pegasusa
Grupa badaczy z Citizen Lab, działająca przy Uniwersytecie w Toronto, w ekspertyzie wykazała, że w Polsce inwigilowany oprogramowaniem Pegasus był między innymi Krzysztof Brejza. Według Citizen Lab senator PO był 33 razy inwigilowany przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku, kiedy był szefem sztabu wyborczego KO. Przeciwko politykowi nie toczy się żadne postępowanie.
W wywiadzie dla tygodnika "Sieci" ówczesny wicepremier do spraw bezpieczeństwa potwierdził, że rząd kupił Pegasusa, jednak ocenił, że kwestia inwigilacji tym systemem to "afera z niczego".
Kaczyński powiedział też: "Mogę zapewnić, że żadnych takich informacji w czasie działalności sztabu nie mieliśmy, z niczego takiego nie korzystaliśmy. Żaden Pegasus, żadne służby, żadne jakieś tajnie pozyskane informacje nie odgrywały w kampanii wyborczej w roku 2019 jakiejkolwiek roli. Przegrali, bo przegrali, nie powinni dziś szukać takich usprawiedliwień. Te wszystkie opowieści pana Brejzy są puste, nic takiego nie miało miejsca. Przypominam, że on sam pojawia się w sprawie inowrocławskiej w poważnym kontekście, jest tam podejrzenie poważnych przestępstw. Z wyborami nie miało to nic wspólnego".
Lider partii rządzącej bagatelizował też wątpliwości związane zakupem Pegasusa ze środków Funduszu Sprawiedliwości.
CZYTAJ ANALIZĘ: Wszystko, co wiemy o Pegasusie >>>
PRZYPOMINAMY TEKST PREMIUM: Pegasus. Narzędzie walki politycznej i nieograniczonej inwigilacji. Nas wszystkich
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24