Były szef ABW: Marcin P. próbował skierować zainteresowanie na syna premiera

Aktualizacja:
[object Object]
Krzysztof Bondaryk przed komisją śledczą do spraw Amber Gold
wideo 2/26

Marcin P. pod wpływem specjalistów od zarządzania kryzysowego próbował skierować zainteresowanie medialne na Michała Tuska w celu skompromitowania aparatu państwowego - zeznał w środę przed sejmową komisją do spraw Amber Gold były szef ABW Krzysztof Bondaryk.

- W marcu 2012 roku dowiedziałem się o zamiarze powstania linii lotniczych OLT Express, poleciłem przygotowanie informacji na temat tej inicjatywy. Z delegatury stołecznej ABW dowiedziałem się, że OLT należy do Amber Gold - oświadczył przed sejmową komisją śledczą Krzysztof Bondaryk.

Dodał też, że w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego pracował od listopada 2007 roku, a szefem Agencji był do stycznia 2013 roku. Jak mówił, po raz pierwszy dowiedział się o sprawie Amber Gold prawdopodobnie w marcu, kwietniu 2012 roku.

- Dochodziły do mnie, tak jak pewnie do wszystkich, sygnały prasowe o otwarciu nowej linii lotniczej (...). W marcu 2012 roku dowiedziałem się o zamiarze powstania nowej linii lotniczej, która miała rozpocząć działalność od 1 kwietnia 2012 - zeznawał były szef ABW. - Zainteresowała mnie ta informacja, poprosiłem podległe mi jednostki analityczne o przygotowanie informacji na temat tej inicjatywy" - dodał.

"Otrzymałem powierzchowne informacje"

Jak mówił, prawdopodobnie w kwietniu otrzymał informacje, ale "były one powierzchowne i niezadowalające". - W związku z powyższym materiał ten poleciłem pogłębić delegaturze stołecznej [ABW - przyp. red.]. Stamtąd uzyskałem wiedzę, czym jest OLT, że należy do Amber Gold i że wiedza o właścicielach jest bardzo niewielka. Następnie poleciłem pogłębiać wiedzę - wyjaśnił.

Zaznaczył jednocześnie, że oferta Amber Gold była promowana w mediach i posługiwano się certyfikatami z sugestią, że istnieją zasoby złota odpowiadające lokatom.

Krzysztof Bondaryk przed komisją śledczą do spraw Amber GoldMarcin Obara/PAP

- W maju 2012 delegaturze stołecznej udało się stwierdzić, że nie ma złota, czyli to, co publicznie było oferowane klientom - inwestycje oparte o certyfikat, o złoto, handel, kursy złota czy zyski z tak zwanych lokat w złoto - prawdopodobnie jest oszustwem - stwierdził Bondaryk. - I to prawdopodobieństwo skłoniło mnie do podjęcia dalszych działań w kierunku powiadomienia i organów państwa, i prokuratury - dodał.

Wiceprzewodniczący komisji Jarosław Krajewski (PiS) przypomniał, że czynności prowadzone były wcześniej niż w marcu 2012 roku: w czerwcu i lipcu 2010 roku i podejmował je jeden z funkcjonariuszy delegatury gdańskiej ABW.

"Rozumiałem, że delegatura stołeczna będzie tę kwestię wyjaśniać"

Krajewski zapytał, kiedy pierwszy raz Bondaryk uzyskał wiedzę na temat tych czynności operacyjno-rozpoznawczych podejmowanych w 2010 roku w sprawie Amber Gold. Świadek odpowiedział: - Na pewno nie w czasie, kiedy byłem szefem Agencji.

Poseł PiS dociekał, czy informacje na temat nieprawidłowości w sprawie Amber Gold, które w 2010 roku zgromadzili funkcjonariusze ABW, Bondaryk uzyskał po odejściu z Agencji.

- Informacje, które pan poseł przekazuje tutaj, uzyskałem po zakończeniu pracy w ABW - odparł Bondaryk.

Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) pytała świadka, czy pierwsza wiedza na temat Amber Gold, którą "przynieśli" mu funkcjonariusze ABW, pochodziła z delegatury gdańskiej czy stołecznej. Bondaryk odpowiedział, że "pierwsza wiedza pochodzi z Centrum Analiz" Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, ze "standardowych zasobów".

Jak mówił Bondaryk, dziwiło go, że nie ma meldunków na temat działań w tej sprawie, a wiedza jest oparta na "szczątkowych materiałach, częściowo jawnych, częściowo medialnych, częściowo informacji, które nie pochodzą z działań operacyjnych".

Powiedział również, że kazał się zająć sprawą Amber Gold delegaturze stołecznej ABW. - I rozumiałem, że delegatura stołeczna będzie tę kwestię wyjaśniać - dodał.

Świadek był dopytywany, kiedy dowiedział się, że ABW z Gdańska od sierpnia 2011 roku zbierała i posiadała informacje o OLT i Amber Gold. - Informacje, które otrzymywałem, zakładały, że [informacjami - przyp. red.] o Amber Gold i o braku złota zajmuje się delegatura warszawska, natomiast Gdańsk po pewnym czasie złożył wyjaśnienia w tej sprawie i wtedy otrzymałem informacje o działaniach Gdańska, ale to było później - zaznaczył Bondaryk.

"Moje działania rozpoczęły faktyczną działalność ABW w sprawie Amber Gold"

Następnie Wassermann pytała o informację przedstawioną Sejmowi w 2012 roku przez ówczesnego ministra koordynatora Jacka Cichockiego na temat Amber Gold. Przewodnicząca komisji chciała wiedzieć, na jakiej podstawie w sierpniu 2012 roku Cichocki powiedział, że ABW zajmuje się sprawą od marca 2012 roku, chociaż bez wątpienia pierwsze działania były w sierpniu 2011 roku.

Bondaryk podkreślił, że w 2012 roku ABW przygotowała na potrzeby ministra koordynatora i komisji do spraw służb specjalnych kalendarium działań Agencji w tej sprawie. - Przygotowując to kalendarium, uznałem, że moje działania w marcu i kwietniu rozpoczęły faktyczna działalność ABW w tej sprawie, bo szef Agencji przesądził o zajęciu się tą sprawą - wyjaśniał Bondaryk.

Wassermann oceniła jednak, że wprowadzono posłów i opinię publiczną w błąd. - W tym kalendarium jest informacja, że ABW weszła w posiadanie [informacji - red.] i zaczęła działania w marcu 2012 roku, a to jest po prostu nieprawda - powiedziała szefowa komisji.

Bondaryk stwierdził, że Wassermann mówi nieprawdę. W odpowiedzi przewodnicząca komisji pytała, czy kwestionuje on fakt między innymi, że w 2011 roku w Gdańsku powstały notatki i pozyskano pierwsze informacje "wyprzedzające", iż powstanie linia lotnicza OLT w "celu przestępczym" oraz czy kwestionuje fakt, że w 2011 roku ABW wiedziała, że szef Amber Gold Marcin P. był wielokrotnie karany. Wassermann pytała również, czy Bondaryk kwestionuje, że ABW miała informacje, iż Amber Gold jest "na czarnej liście" nadzoru finansowego i według Komisji Nadzoru Finansowego prowadzi działalność parabankową.

- Kwestionuję informację, że to jest wiedza, były to informacje, prawdopodobnie, bo ich nie znałem ówcześnie, na poziomie funkcjonariusza i jego bezpośredniego przełożonego. Dokonywał takich lub innych ocen, o których nie poinformowano przełożonych wyższego rzędu - odparł Bondaryk.

Podkreślał również, że były to informacje jednoźródłowe, niepotwierdzone, niezweryfikowane.

- Z mojej inicjatywy ABW zaczęła zajmować się intensywnie OLT, a także Amber Gold i wyjaśnieniem, czy rzeczywiście mamy do czynienia z podejrzeniem przestępstwa, oszustwem czy mamy do czynienia z biznesem - mówił Bondaryk.

Wassermann przytoczyła notatki, w których pochodziły informacje dotyczące zagrożenia wynikającego z przejęcia przez Amber Gold upadającej linii lotniczej OLT. - Te notatki, które pochodzą z sierpnia, to są notatki, które mówią o wejściu w biznes lotniczy, o tym, że ten biznes będzie przestępstwem, o tym, że pracownicy zdają sobie sprawę, że założenia są nierealne i być może będzie on służył do prania brudnych pieniędzy - mówiła Wassermann.

Zwracała też uwagę, że lotnisko w Gdańsku nie aresztowało ostatniego samolotu byłego właściciela linii lotniczych JetAir (między innymi na bazie tych linii powstały OLT) Krzysztofa Wicherka, który - jak podkreśliła przewodnicząca - był bankrutem, a samolot może służyć do przewozu pieniędzy dla Marcina P. do Hamburga.

Wassermann podkreśliła, że "mówienie o tym, że nie było to we właściwości ABW, jeżeli te notatki są pełne informacji wejścia w sektor lotniczych, to - chyba się pan zgodzi - jest chybione". Bondaryk odparł, że z tym stwierdzeniem się nie zgodzi. - W marcu, kwietniu, a może nawet do końca sierpnia, września nie posiadałem tej wiedzy, o której pani tutaj mówi - stwierdził.

Wiceprzewodniczący komisji Jarosław Krajewski spytał, czy świadek został wprowadzony w błąd przez swoich funkcjonariuszy, którzy nie poinformowali go o czynnościach operacyjno-rozpoznawczych podejmowanych w sprawie Amber Gold w 2011 roku i czy to nie Bondaryk wprowadzał w błąd Cichockiego, który w Sejmie mówił, że ABW zajmuje się sprawą Amber Gold od marca 2012 roku. Bondaryk odpowiedział: - Nikogo nie wprowadzałem w błąd.

"Jedną z hipotez było, że Marcin P. był "słupem"

Szefowa komisji pytała również Bondaryka, czy szef Amber Gold Marcin P. był "słupem", czyli podstawioną osobą, za pośrednictwem którejś ktoś prowadził niezgodne z prawem działania i interesy.

- Na okres, kiedy kierowałem Agencją, wyjaśnialiśmy tę kwestię. Nie uzyskaliśmy wiarygodnej informacji, kto za nim stał, choć to była jedna z głównych hipotez, że nie był samodzielny i ktoś za nim musiał stać - wyjaśniał były szef ABW. - Agencja prowadziła wielorakie czynności analityczne, operacyjne i śledcze. Niestety, nie udało nam się tego ustalić ani innym służbom, z którymi współpracowaliśmy - dodał.

Były szef ABW został też zapytany, skąd Marcin P. miał pieniądze. Bondaryk mówił, że część z nich mogła pochodzić z poprzednich przedsięwzięć Marcina P., na przykład systemu Multikasy. Pod tym szyldem działała w latach 2002-2004 firma, w której władzach zasiadał Marcin P. i która przyjmowała od klientów opłaty za prąd, gaz, telefon i tym podobne. Po dwóch latach działalności okazało się, że pieniądze przestały trafiać na konta elektrowni, gazowni i innych podmiotów.

- Być może część pochodziła z pożyczek rodzinnych, być może z innych źródeł - mówił Bondaryk. Dodał, że postępowanie w tej sprawie nie zostało zakończone do czasu jego odejścia z ABW.

Wassermann dopytywała, co zatem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego udało się ustalić w sprawie Amber Gold. Bondaryk zastrzegał, że on znał sprawę od wiosny 2012 roku, bo wcześniejsze notatki funkcjonariuszy nie wyszły poza niski szczebel, ponieważ ich zwierzchnicy uznawali, że nie jest to sprawa dla ABW. - Udało nam się określić przepływy finansowe, udało nam się przerwać działalność przestępczą i na tyle ile zostało zabezpieczyć mienie, w tym złoto - wymieniał Bondaryk.

Przyznał jednocześnie, że Agencja początkowo przeszacowała liczbę poszkodowanych w aferze, wskazując na kilkadziesiąt tysięcy. Nie doszacowała natomiast strat finansowych, bo szacowała je na 25 milionów złotych. - Było więcej pieniędzy, natomiast mniej pokrzywdzonych - dodał.

"Marcin P. próbował skierować zainteresowanie na Michała Tuska"

Wiceprzewodniczący komisji Tomasz Rzymkowski (Kukiz'15) pytał, skąd świadek dowiedział się o współpracy Michała Tuska, syna ówczesnego premiera, z liniami lotniczymi OLT Express.

Bondaryk odpowiedział, że "z tego co pamięta, taką wiedzę pozyskał z działań służbowych" od jednego z dyrektorów ABW. - Na pewno była to wiedza, która była uzyskana w pakiecie informacji związanych z zagrożeniem wycieku oraz prowokacjami, które pan Marcin P. próbował wykonać wobec Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i opinii publicznej z użyciem faktu, że zatrudniał na umowę zlecenie pana Michała Tuska. Było to prawdopodobnie na początku sierpnia [2012 roku - red.] - powiedział.

Rzymkowski chciał się dowiedzieć od świadka, kiedy pierwszy raz rozmawiał z Donaldem Tuskiem na temat współpracy Michała Tuska z OLT Express. Bondaryk odpowiedział, że z Donaldem Tuskiem rozmawiał na temat Amber Gold i OLT. Świadek przyznał, że było to w sierpniu 2012 roku po opublikowaniu informacji prasowej na temat tej współpracy.

Rzymkowski stwierdził, że "świadek wcześniej nie poinformował [Donalda Tuska - red.], choć wiedzę miał iż przedmiotem rozmów Marcina P. ze współpracownikami jest próba wywarcia presji i granie kartą Michała Tuska". Bondaryk odpowiedział, że "nie poinformował, bo nie wiedział".

Zeznał również, że kiedy się dowiedział o współpracy Michała Tuska z OLT Express, premiera nie było w kraju.

- W mojej ocenie pan Marcin P., również pod wpływem specjalistów od zarządzania kryzysowego postanowił rozegrać tę kartę medialną, kierując ogromne zainteresowanie i polityczne, i medialne, i społeczne na syna premiera - to jest oczywiste - w celu skompromitowania aparatu państwowego - podkreślił Bondaryk.

Na pytanie, jak wyglądała rozmowa z premierem Tuskiem, były szef ABW powtórzył, że z szefem rządu rozmawiał na temat działań Agencji w sprawie Amber Gold. Zapytany, jakie informacje przekazał Donaldowi Tuskowi w sprawie jego syna, Bondaryk odpowiedział, że "w kontekście syna nie przekazywał mu" informacji.

Dodał, że "być może wystąpił wątek Michała Tuska", ale nie pamięta reakcji premiera.

Rzymkowski przywołał kwestię podsłuchów procesowych, które zostały uruchomione 27 lipca 2012 roku. Poseł pytał, czy Bondaryk wiedział, że tematem rozmów Marcin P. jest ówczesny szef MSW Jacek Cichocki. Świadek odpowiedział: - Z tego, co wiem i wiedziałem wcześniej, przedmiotem działania pana Marcina P. było wprowadzenie dezinformacji.

Dopytywany, na czym polegała ta dezinformacja, świadek odpowiedział, że "stworzono wrażenie u Marcina P., grupa doradców z Warszawy stworzyła wrażenie, że posiada on wpływy czy prywatną znajomość z ministrem Cichockim i może znacząco wpłynąć na los Marcina P.".

Były szef ABW przyznał, że ten wątek był przekazany do prokuratury. Przewodnicząca komisji w odpowiedzi przypomniała, że prokuratura się tym nie zajęła.

"ABW nie miała tytułu prawnego, by sprawdzić, czy w BGŻ jest złoto Amber Gold"

Podczas środowego przesłuchania przed komisją śledczą do spraw Amber Gold Rzymkowski pytał również byłego szefa ABW, jakie były okoliczności zawiadomienia przez bank BGŻ stołecznej delegatury ABW w dniu 15 maja 2012 roku o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez szefów Amber Gold.

Bondaryk wyjaśniał, że formalnie ABW nie miało tytułu prawnego, by sprawdzić, czy w skarbu BGŻ jest złoto, które miało być zabezpieczeniem lokat Amber Gold. Zadaniem stołecznej delegatury ABW było zatem "znalezienie drogi prawnej", by bank mógł poinformować Agencję o zawartości skarbca.

- Bank znalazł drogę prawną i stwierdził, że tam złota nie ma, o czym poinformował ABW stosownym zawiadomieniem o przestępstwie - wskazywał były szef ABW.

Celem takiego działania Agencji, dodał Bondaryk, było przerwanie działalności przestępczej i "zmuszenie prokuratury do działania".

Krzysztof Brejza (PO) pytał świadka o pismo z 24 listopada 2011 roku wysłane przez ówczesnego szefa Komisji Nadzoru Finansowego Andrzeja Jakubiaka, szefa KNF w latach 2011-2016, do ówczesnego prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta ostrzegające o działalności Amber Gold.

Bondaryk zeznał, że tego typu pisma nie otrzymał z KNF, czym jest "troszeczkę zawiedziony". Jak mówił, było ustalenie, że Komisja będzie informować ABW o ważnych dla państwa "zdarzeniach z rynku finansowego, na które zwracają uwagę".

Świadek zeznał, że pamięta wiele informacji, które były szef KNF Stanisław Kluza (kierował KNF w latach 2006-2011) przysyłał mu na temat SKOK-ów. - Natomiast, niestety, ani pan Kluza, ani pan Jakubiak nie poinformowali ABW o ich pojęciu sprawy Amber Gold, chociaż złożyli zawiadomienie, co się bardzo chwali - zaznaczył Bondaryk.

Brejza dopytywał, czy takie pismo, na dziesięć miesięcy przed upadkiem Amber Gold, powinno trafić do adresata, czyli prokuratora generalnego. - Oczywiście (...) niewątpliwie pismo tej wagi powinno być przeczytane w prokuraturze, nie powinno być zlekceważone, nie powinno być odesłane w kosmos - odpowiedział Bondaryk.

Brejza wyjaśnił, że wiceszef sekretariatu prokuratora generalnego nie przedstawił tego pisma i zdecydował o przekazaniu go do Departamentu Postępowań Przygotowawczych, a następnie spłynęło do Gdańska, do prokuratury apelacyjnej i prokuratury okręgowej.

Następnie poseł PO pytał między innymi o pracę prokuratury w sprawie Amber Gold. Bondaryk powiedział, że po dwóch rozmowach z prokuratorem generalnym miał nadzieję, że prokuratura intensywnie razem z ABW zajmie się tym tematem. - Spodziewałem się, przynajmniej tak liczyłem na to, że w ciągu dwóch miesięcy zlikwidujemy ten problem - wyjaśniał były szef ABW.

Podkreślił, że celem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego było szybkie działanie i Agencja starała się bardzo mocno współpracować z prokuraturą.

Jak mówił, po interwencjach dyrektorów ABW zdecydował się na kolejną interwencję i spotkanie z prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem. - Chodziło o kwestię skutecznego przerwania działalności przestępczej - podkreślił.

- Skutkiem tej interwencji była narada w Prokuraturze Generalnej z udziałem prokuratorów z Gdańska i funkcjonariuszy ABW w kontekście realizacyjnym - powiedział Bondaryk.

"Nacisk ABW na prokuraturę był na granicy dopuszczalności"

Podkreślił jednocześnie, że prokurator jest decydujący dla postępowania i dla realizacji działań. - Nacisk ze strony Agencji i tak był bardzo mocny, można powiedzieć na granicy dopuszczalności - wyjaśniał.

Brejza pytał dalej, czy ataki szefa Amber Gold Marcina P. na ABW i oskarżenia o niszczenie działalności gospodarczej spowalniały działania Agencji. Bondaryk odpowiedział, że spodziewał się, iż "tak ogromna, rozwinięta struktura przestępcza" może reagować w ten sposób.

- Wydane pieniądze na media ze strony Marcina P. w postaci reklam, różnych kontraktów, opłat medialnych, powodują, że życzliwość prasy w stosunku do tego podmiotu, do właściciela jest duża. A życzliwości prasy do podmiotu jakim jest ABW nigdy nie było. (...) Łatwym celem była ABW i prokuratura w tym zakresie do atakowania, że niszczą działalność gospodarczą - powiedział Bondaryk.

- Myślę, że mogło to wpływać na działanie funkcjonariuszy i prokuratorów, na moje działanie nie wpłynęło - zaznaczał były szef ABW.

Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) pytała Bondaryka, czy w ABW był podział zgodnie z którym wątkiem lotniczym ma zajmować się delegatura warszawska ABW, a Amber Gold "jako piramidą finansową" ma zająć się delegatura gdańska.

- Trudno mi w tej chwili powiedzieć, czy był taki podział, czy nie był takiego podziału, jednostki pracowały razem, wymieniały informacje (...). Wydawało się, że ta wymiana informacji jest wystarczająca. Żadnych takich formalnych, z tego, co pamiętam, podziałów nie było, oczywiście Gdańsk był wiodący, a wspierała delegatura stołeczna - odparł Bondaryk.

Wassermann przytoczyła wcześniejsze zeznania jednego z funkcjonariuszy ABW, który mówił, że zapadło ustalenie, że wątkiem lotniczym, linii OLT ma zajmować się delegatura stołeczna. - Trudno mi się do tego odnieść (...), w tym czasie wszyscy pracowali razem - stwierdził były szef Agencji.

"Przerwanie działalności parabankowej likwidowałoby działalność przestępczą"

Witold Zembaczyński (Nowoczesna) pytał z kolei świadka, kto "zawalił" sprawę Amber Gold. Bondaryk powiedział, że podstawowe pytanie brzmi, "na którym etapie organy państwa reagowały, a na którym nie".

- Moim zdaniem w kategorii podstawowej jest to przestępstwo parabankowe, wszystkie inne mają charakter pomocniczy, choć waga ich jest większa (...) Przerwanie działalności parabankowej likwidowałoby działalność przestępczą pana Marcina P., gdyby można było tę sprawę zamknąć na etapie pierwszego zawiadomienia ze strony Komisji Nadzoru Finansowego - stwierdził.

Pytany, czy przesuwa ciężar niedopełnienia obowiązków na prokuraturę, Bondaryk powiedział, że "jeżeli na pierwszym etapie śledztwa sprawa jest prowadzona właściwie, to przestępstwo zostaje zlikwidowane". - Jeśli prokuratura prowadzi (sprawę), a równocześnie działalność przestępcza się rozwija, to ona ogarnia coraz większe obszary i wymyka się kontroli tej prokuratury, prokuratorowi, policji, czy każdej innej służbie - mówił.

- Gdy nastąpiła ekspansywna działalność Amber Gold w kategorii pozyskiwania środków, to był ostatni moment, kiedy prokurator powinien stwierdzić, czy to jest przestępstwo, czy to jest oszustwo, czy jest złoto, którym mami klientów Marcin P. swoimi ulotkami, plakatami, artykułami - powiedział Bondaryk i dodał, że ten element nie został wyjaśniony na pierwszym etapie śledztwa.

- Moim zdaniem, to był kluczowy [moment - red.] do przerwania tej działalności - powiedział były szef ABW.

"Klasyczna sprawa kryminalnego oszustwa"

Poseł Nowoczesnej zapytał, kto zdaniem świadka powinien zajmować się sprawą Amber Gold. W ocenie Bondaryka jest to "klasyczna sprawa kryminalnego oszustwa". Wskazywał, że powinna się sprawą zajmować policja i prokuratura. Zembaczyński dopytywał, czy był to błąd, że zajmowała się nią ABW. Bondaryk zaprzeczył.

- Gdybyśmy nie zaczęli działać, to ta działalność przestępcza mogłaby trwać dalej - powiedział. Ocenił, że na przykład inny prokurator na innym poziomie prokuratury, na przykład wojewódzkiej czy okręgowej, mógłby tę sprawę rozwikłać.

Zembaczyński pytał, czy w sprawie Amber Gold prokuratura rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz - do której zawiadomienie KNF w sprawie Amber Gold trafiło już w końcu grudnia 2009 roku - była "hamulcowym". Bondaryk stwierdził, że trudno mu powiedzieć. - Relacje z prokuraturą rejonową ABW miała w zasadzie żadne - mówił. Jak dodał, kontakty były sporadyczne.

Autor: jog,kb/adso,now / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Marcin Obara/PAP

Pozostałe wiadomości

Przewodniczący PKW sędzia Sylwester Marciniak uznaje Izbę Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego. To widać po jego głosowaniu. On nawet chce nas zmusić do tego, żebyśmy my ją uznali. Nie ze mną te numery - powiedział w "Faktach po Faktach" mecenas Ryszard Kalisz, członek Państwowej Komisji Wyborczej. Jak mówił, Marciniak chce, aby członkowie PKW podjęli uchwałę w sprawie sprawozdania komitetu wyborczego PiS, którą w poniedziałek odroczono. Kalisz ujawnił, że szef Komisji próbuje wprowadzać ją tylnymi drzwiami. - Ja się trzymam prawomocnej uchwały PKW z poniedziałku - oświadczył.

Kalisz o szefie PKW: nie ze mną te numery

Kalisz o szefie PKW: nie ze mną te numery

Źródło:
TVN24

Uwaga na trudne warunki pogodowe w południowej Polsce. Na obszarach podgórskich w nocy i w niedzielę będzie mocno wiać, a w rejonie Dolnego Śląska mają pojawić się też intensywne opady śniegu. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał ostrzeżenia.

Sypnie śniegiem i będzie mocno wiać. Ostrzeżenia

Sypnie śniegiem i będzie mocno wiać. Ostrzeżenia

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

Wielki mufti Libii, szejk Sadik al-Ghariani wezwał w piątek wszystkich Libijczyków do zjednoczenia się i walki z Rosjanami, którzy przybyli do wschodniej części kraju z Syrii, skąd uciekli po obaleniu reżimu Baszara el-Asada.

Wielki mufti wzywa do walki z Rosjanami    

Wielki mufti wzywa do walki z Rosjanami    

Źródło:
PAP

Jak informuje rzeczniczka prasowa policji w Brzesku asp. sztab. Ewelina Buda, w sobotę na oświetlonym przejściu dla pieszych została potrącona 10-letnia dziewczynka. Dziecko trafiło do szpitala, a razem z nim jego matka, która została zahaczona przez lusterko pojazdu.

Na przejściu dla pieszych została potrącona 10-letnia dziewczynka. Trafiła do szpitala

Na przejściu dla pieszych została potrącona 10-letnia dziewczynka. Trafiła do szpitala

Źródło:
TVN24

Pierwszy dzień astronomicznej zimy nie jest w tym roku rekordowo ciepły, ale jak zaznaczyła synoptyczka IMGW Ewa Łapińska, widać tendencję do tego, że temperatura w tym okresie jest coraz wyższa. Po odwilży w tym tygodniu śnieg w górach zdążył już spaść, ale i tak jest go mało. W Zakopanem w sobotę leżały cztery centymetry białego puchu.

Cała Polska na czerwono. "Jest tendencja"

Cała Polska na czerwono. "Jest tendencja"

Źródło:
PAP, IMGW, tvnmeteo.pl

Sprawca zamachu w Magdeburgu przebywa obecnie w areszcie śledczym. Zarzuca mu się pięciokrotne morderstwo i usiłowanie zabójstwa ponad 200 osób. Wśród ofiar jest dziewięcioletnie dziecko. Trwa śledztwo w sprawie.

Atak w Magdeburgu. Policja o przesłuchaniu i ofiarach

Atak w Magdeburgu. Policja o przesłuchaniu i ofiarach

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, tvn24.pl, Reuters

Premier Węgier Viktor Orban nie lubi rozliczeń. Powiedział mi to wprost, tłumacząc decyzję o azylu dla Marcina Romanowskiego - napisał w sobotę w mediach społecznościowych premier Donald Tusk.

Tusk o słowach Orbana. "Powiedział mi to wprost, tłumacząc decyzję o azylu"

Tusk o słowach Orbana. "Powiedział mi to wprost, tłumacząc decyzję o azylu"

Źródło:
tvn24.pl, PAP

W trakcie spotkania unijnych przywódców kanclerz Niemiec Olaf Scholz z irytacją zareagował na propozycję prezydenta Andrzeja Dudy dotyczącą rosyjskich aktywów - podał "Financial Times". Według relacji dziennika niemiecki polityk "warknął" na polskiego prezydenta, zaskakując tym pozostałych przywódców.

Media: Scholz "warknął" na Dudę. "Nawet nie używacie euro!"

Media: Scholz "warknął" na Dudę. "Nawet nie używacie euro!"

Źródło:
"Financial Times", PAP

Pijani rodzice, którzy "opiekowali się" trójką dzieci, pogryźli interweniujących policjantów. Odpowiedzą za narażenie nieletnich na niebezpieczeństwo oraz za naruszenie nietykalności mundurowych.

Pijani rodzice pogryźli interweniujących  policjantów

Pijani rodzice pogryźli interweniujących policjantów

Źródło:
KMP Lublin/tvn24.pl

Służby nie odkryły żadnych powiązań sprawcy zamachu w Magdebugu z islamskimi radykałami. Przeciwnie, mężczyzna miał być islamofobem i w dodatku sympatykiem skrajnie prawicowej partii AfD. - Prawdopodobnie stopniowo, być może w sposób niezauważony przez nikogo, radykalizował się - ocenił Łukasz Jasiński z PISM. Napastnik to pochodzący z Arabii Saudyjskiej lekarz psychiatra legalnie mieszkający i pracujący w Niemczech. Według Agencji Reuters, saudyjskie władze miały ostrzegać wcześniej Niemcy przed mężczyzną, który publikował ekstremistyczne wpisy.

Nazywał siebie "najbardziej agresywnym krytykiem islamu w historii". Kim jest zamachowiec z Magdeburga?

Nazywał siebie "najbardziej agresywnym krytykiem islamu w historii". Kim jest zamachowiec z Magdeburga?

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, TVN24, Reuters

Trzydzieści osiem osób zginęło w sobotę na południowym wschodzie Brazylii w wyniku zderzenia autobusu pełnego pasażerów z ciężarówką - poinformowała straż pożarna. W autobusie wiozącym 45 pasażerów pękła opona i kierowca stracił panowanie nad pojazdem.

Blisko 40 osób zginęło w zderzeniu autobusu i ciężarówki w Brazylii

Blisko 40 osób zginęło w zderzeniu autobusu i ciężarówki w Brazylii

Źródło:
PAP, Reuters

W Zambii aresztowano dwóch mężczyzn oskarżonych o próbę rzucenia uroku na prezydenta. Przy podejrzanych znaleziono amulety oraz żywego kameleona. "Spisek obejmował użycie czarów w celu skrzywdzenia prezydenta" - poinformował rzecznik policji.

Udaremniono zamach na prezydenta. "Spisek obejmował użycie czarów"

Udaremniono zamach na prezydenta. "Spisek obejmował użycie czarów"

Źródło:
PAP, BBC

2,2 miliona turystów przybyło na Kubę w 2024 roku. To o milion urlopowiczów mniej, niż spodziewał się rząd w Hawanie. Od kilku lat w kubańskiej turystyce widoczny jest kryzys.

Turystyczna zapaść na popularnej wyspie

Turystyczna zapaść na popularnej wyspie

Źródło:
PAP

Patrol obsługi autostrady A4 na wysokości gminy Rudzieniec (Śląskie) zauważył psa, przywiązanego do bariery. Policjanci z Gliwic poszukują osób, które mogły być świadkami porzucenia zwierzęcia lub są w stanie pomóc w ustaleniu jego właściciela.

Pies przywiązany do bariery na autostradzie. Szukają świadków

Pies przywiązany do bariery na autostradzie. Szukają świadków

Źródło:
tvn24.pl/KWP Katowice

Prawie 20 milionów euro w ciągu 10 lat przelały firmy farmaceutyczne na konta organizacji pacjentów w Polsce. Według ustaleń polskich naukowców sumy wciąż rosną - to potencjalnie groźne dla niezależności tych organizacji, bo czy te firmy płacą im bezinteresownie?

Producenci leków pompują coraz więcej pieniędzy w organizacje pacjentów. To może mieć złe skutki

Producenci leków pompują coraz więcej pieniędzy w organizacje pacjentów. To może mieć złe skutki

Źródło:
Fakty TVN

Pogoda na Boże Narodzenie. W święta aurę w Polsce ma kształtować silny i stabilny wyż. Czeka nas ochłodzenie. Ale czy ośrodek wysokiego ciśnienia przyniesie nam białe święta? Sprawdź w naszej najnowszej prognozie, czy gdzie jest szansa na śnieg.

W Wigilię "warunki w tej części kraju będą bardzo trudne". Najnowsza prognoza na święta Bożego Narodzenia

W Wigilię "warunki w tej części kraju będą bardzo trudne". Najnowsza prognoza na święta Bożego Narodzenia

Źródło:
tvnmeteo.pl

Do pewnej rodziny z amerykańskiego stanu Wirginia zawitał niespodziewany gość. Do domu przez komin wleciała sowa, która usiadła na szczycie choinki. Jej przegonienie nie było łatwe.

Wleciała do domu i usiadła na choince. "Zobaczyłam wielką sowę"

Wleciała do domu i usiadła na choince. "Zobaczyłam wielką sowę"

Źródło:
cbsnews.com, nbcwashington.com

Podwyższenie wieku emerytalnego to jedno z podstawowych działań - uważa dyrektorka Instytutu Statystyki i Demografii Szkoły Głównej Handlowej (SGH) profesor Agnieszka Chłoń-Domińczak. Według niej niski wiek emerytalny jest dyskryminujący szczególnie dla kobiet, które ze względu na krótszy czas pracy, otrzymują później niższe świadczenia.

Polska w obliczu kryzysu. "Już naprawdę jesteśmy w ogonie Europy"

Polska w obliczu kryzysu. "Już naprawdę jesteśmy w ogonie Europy"

Źródło:
PAP

Zbliża się koniec roku. Pora na podsumowanie najważniejszych, najbardziej interesujących tematów, którymi zajmowali się nasi reporterzy w "Faktach po Południu" TVN24. Wśród nich jest zdrowie, a dokładnie nasze kręgosłupy i ich złamania. Zdarza się, że objawy takiego urazu nie są oczywiste i nie zawsze do rozpoznania na pierwszy rzut oka. Kogo dotykają najczęściej i jak wygląda diagnostyka?

Objawy złamania kręgosłupa mogą nie być takie oczywiste. Jak dziecko mówi, że go bolą plecy, to warto to zbadać

Objawy złamania kręgosłupa mogą nie być takie oczywiste. Jak dziecko mówi, że go bolą plecy, to warto to zbadać

Źródło:
Fakty po Południu TVN24

Dramatycznie przeplatana rzeczywistość - okrutna wojna zmieszana z prozą życia. Meldunki o kolejnych zabitych i kartki ze świątecznymi życzeniami. W Ukrainie to codzienność.

"Nikt nigdy nie zrozumie bólu tych ludzi". Jak wygląda życie we Lwowie w cieniu wojny?

"Nikt nigdy nie zrozumie bólu tych ludzi". Jak wygląda życie we Lwowie w cieniu wojny?

Źródło:
Fakty po Południu TVN24
Kiedyś von Herbersteinowie, dziś powodzianie. O mapie wspomnień i bigosie w pałacu

Kiedyś von Herbersteinowie, dziś powodzianie. O mapie wspomnień i bigosie w pałacu

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Właściciel TVN - amerykański koncern Warner Bros. Discovery - rozpoczął proces sprzedaży firmy - podał w piątek Reuters. Do tych informacji odniósł się rzecznik WBD, podkreślając, że dla "Warner Bros. Discovery podczas podejmowania decyzji o sprzedaży, zachowanie niezależności newsów TVN jest priorytetem".

Warner Bros. Discovery rozważa sprzedaż TVN. "Zachowanie niezależności newsów priorytetem"

Warner Bros. Discovery rozważa sprzedaż TVN. "Zachowanie niezależności newsów priorytetem"

Źródło:
Reuters, tvn24.pl
Tusk. Wróg numer jeden Viktora Orbana

Tusk. Wróg numer jeden Viktora Orbana

Źródło:
tvn24.pl
Premium
"Archipelag" księdza Michała O. jak willa plus. Tylko 20 razy bardziej

"Archipelag" księdza Michała O. jak willa plus. Tylko 20 razy bardziej

Źródło:
tvn24.pl
Premium
"Najlepiej nie pamiętać". Ujawniamy taśmy Mraza i Romanowskiego z lutego i marca tego roku

"Najlepiej nie pamiętać". Ujawniamy taśmy Mraza i Romanowskiego z lutego i marca tego roku

Źródło:
tvn24.pl
Premium

W najnowszym "Kadrze na kino" Ewelina Witenberg opowiedziała o najważniejszych wydarzeniach ze świata filmu i muzyki. W programie między innymi o filmie "Saint-Exupery. Zanim powstał Mały książę", który można już oglądać na dużym ekranie, a także o tytułach z szansą na nominacje do Oscara, które znalazły się na "krótkiej liście". Wspomniano też o specjalnym wyróżnieniu dla Toma Cruise'a.

Znamy "krótkie listy" pretendentów do Oscara, Tom Cruise ze specjalny wyróżnieniem

Znamy "krótkie listy" pretendentów do Oscara, Tom Cruise ze specjalny wyróżnieniem

Źródło:
tvn24.pl