O kryzysie na polsko-białoruskiej granicy mówił w "Jeden na jeden" szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Jakub Kumoch. Stwierdził, że "od 8 listopada trwa zmasowany atak na polską granicę z udziałem dużych grup migrantów, ale Łukaszenka ten atak przegrał". - Nie był w stanie doprowadzić do pęknięcia polskiej granicy - argumentował. Kumoch odniósł się także do kwestii zwiększonych sił rosyjskich przy granicy z Ukrainą. - Powszechnie dostępne raporty wskazują na możliwość eskalacji wokół Ukrainy - powiedział.
Straż Graniczna poinformowała w sobotę, że "na odcinku ochranianym przez Placówkę SG w Białowieży służby odparły atak na granicę grupy 100 osób". Dodała, że do ataku doszło minionej doby. "Podczas ataku służby białoruskie oślepiały polskich funkcjonariuszy i żołnierzy laserami i stroboskopem. Dwóch żołnierzy Wojska Polskiego zostało niegroźnie poszkodowanych - podała SG.
Kumoch o zmasowanym ataku na polską granicę
Do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej odniósł się w sobotę w "Jeden na jeden" szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Jakub Kumoch.
Pytany, dlaczego Polska nie sięga po artykuł 4. NATO, Kumoch powiedział, że po ten artykuł do tej pory sięgnięto sześć razy. - Ostatni raz Polska sięgała po ten artykuł w sytuacji, w której najechana została Ukraina. Czy pan uważa, że Polska powinna sięgnąć po artykuł 4. NATO, dlatego, że przez granicę próbowała przejść 200-osobowa grupa migrantów, która została zatrzymana przez Straż Graniczną? Pan uważa, że Polska w tym momencie powinna sięgnąć po dosyć mocny środek, czy dalej kontynuować rozmowy bezpośrednie z naszymi sojusznikami? - pytał.
- Do tej pory żaden kraj graniczny nie próbował przepchnąć przez polską granicę kilkunastu tysięcy migrantów, którzy atakują nasze służby uzbrojeni w kamienie i pałki, czasem noże. Czy pan chciałby zwoływać NATO ze względu na ludzi uzbrojonych w kamienie, pałki, noże, dlatego, że stoją za nimi ludzie (Alaksandra) Łukaszenki? To jest nieco absurdalne - ocenił.
Kumoch mówił, że "od 8 listopada trwa zmasowany atak na polską granicę z udziałem dużych grup migrantów". - Łukaszenka ten atak przegrał. Nie był w stanie doprowadzić do pęknięcia polskiej granicy - dodał.
- Nie doszło do prowokacji zbrojnej. Gdyby do niej doszło, a tego się spodziewaliśmy, wówczas mogłoby to wyglądać groźnie. Wówczas można by mówić o tym, że potrzebne są konsultacje sojuszników - dodał. - My te konsultacje prowadzimy niezależnie od artykułu 4. NATO – zaznaczył.
Kumoch: bezpieczeństwo państwa i żołnierzy stoi ponad niektórymi naszymi prawami
Od 2 września w związku z presją migracyjną w przygranicznym pasie z Białorusią do końca listopada obowiązuje stan wyjątkowy. Media nie są do niego dopuszczane. Relacjonując wydarzenia na granicy, mogą korzystać niemal wyłącznie z oficjalnych rządowych nagrań i informacji.
Wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk, odnosząc się 8 listopada w "Kropce nad i" do tego, że dziennikarze nie mogą relacjonować wydarzeń ze strefy stanu wyjątkowego, odparł: "nic nie stoi na przeszkodzie, żeby pani redaktor czy ktoś z innych dziennikarzy pojechał na Białoruś i stamtąd też relacjonował". - Jeżeli państwu tutaj nie odpowiada zamknięcie granic, uważacie, że jesteście ograniczeni w swojej działalności, to możecie pokazywać z drugiej strony - dodał.
Kumoch został zapytany w "Jeden na jeden", dlaczego wiceszef MSZ wysyła dziennikarzy na Białoruś. - Mówi panu, że ma pan prawo pojechać jako reporter prowadzić audycje, zdobywać materiały na Białorusi. To są dwie różne rzeczy - powiedział.
Dopytywany, czy to mądra propozycja, powiedział, że "jego przyjaciel dziennikarz niedawno udał się do Afganistanu". - Czy to było mądre czy głupie? Nie. To była praca dziennikarza. Sam byłem korespondentem wojennym - dodał.
Gdy po raz kolejny padło pytanie, czy to mądra propozycja, szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej, odpowiedział, że "to jest propozycja mądra pod adresem dziennikarza". - Dziennikarz powinien zdobywać informacje nawet takie, które grożą mu. Natomiast ja pana ostrzegam, że jak pan się znajdzie na Białorusi, to będzie pan miał świetne materiały, z punktu widzenia dziennikarskiego zalecam, natomiast czy pan będzie całkowicie bezpieczny? – mówił.
Na sugestię, że może jest czas na to, żeby wpuścić dziennikarzy na teren stanu wyjątkowego, skoro sytuacja jest spokojniejsza, odparł: - "pan sobie wyobraża, że dziennikarze staną ramię w ramię obok żołnierzy, którzy są na granicy?"
Na uwagę, że to się działo na wojnach w Iraku czy Afganistanie, Kumoch odpowiedział: - "czyli zostaną państwo wysłani na wycieczkę, rozumiem oczekiwanie". - Potrzebujemy zdjęć i w związku z tym bezpieczeństwo państwa ma drugorzędne znaczenie. Rozumiem oczywiście ten sposób myślenia, bo sam ten sposób myślenia kiedyś podzielałem - dodał.
Gdy prowadzący program Marcin Zaborski podkreślił, że prawo do informacji to coś więcej niż prawo do posiadania zdjęć z jakiegoś miejsca, Kumoch odpowiedział, że "bezpieczeństwo państwa i bezpieczeństwo żołnierzy stoi niestety ponad niektórymi naszymi prawami".
Kumoch o prezydenckim projekcie w sprawie aborcji
Pod koniec października zeszłego roku trwały protesty przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego, który zaostrzył prawo aborcyjne. Prezydent Andrzej Duda skierował wtedy do Sejmu projekt ustawy, według którego aborcja byłaby możliwa w sytuacji, gdy "badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na wysokie prawdopodobieństwo, że dziecko urodzi się martwe albo obarczone nieuleczalną chorobą lub wadą, prowadzącą niechybnie i bezpośrednio do śmierci dziecka, bez względu na zastosowane działania terapeutyczne". Do dzisiaj Sejm nie zajął się tym projektem.
Pytany o tę sprawę Kumoch stwierdził: - Jeżeli nie ma większości dla jakiegoś pomysłu, to Sejm niestety nie jest tego w stanie zrobić. Pan prezydent jest prezydentem Rzeczpospolitej, a nie jej parlamentem. Szanujmy kompetencje ustrojowe.
Na uwagę, że parlament Holandii chce, żeby rząd tego kraju mógł finansować zabiegi aborcji dla Polek, Kumoch odparł, że "gratuluje parlamentowi Holandii pomysłów". - Państwa mają swoje agendy ideologiczne, Holandia ma swoją i robi to z dużym przytupem. Polska ma swoją - to jest wspieranie wolności i demokracji na wschód od naszej granicy i budowanie środowiska bezpieczeństwa. Polska sobie na takie luksusy jak Holandia nie może pozwolić - stwierdził.
Kumoch o raporcie Macierewicza
Kumoch był też pytany, czy prezydent zapoznał się z raportem podkomisji smoleńskiej kierowanej przez Antoniego Macierewicza.
- To nie jest działka, którą się zajmuję - stwierdził Kumoch, unikając odpowiedzi na to pytanie. Dopytywany przez dziennikarza powiedział:
- Próbuje pan uzyskać ode mnie informację, co prezydent na ten temat uważa. Ja nie rozmawiałem z prezydentem na temat raportu Macierewicza. Zakończyliśmy ten temat - uciął. Dodał, że "pan prezydent słyszy słowa Antoniego Macierewicza i na pewno rozmawia o nich z kompetentnymi osobami".
"Rosja istotnie zwiększyła swoje siły wokół Ukrainy"
Szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej mówił też o tym, jak bardzo prawdopodobna jest kolejna odsłona wojny na Ukrainie.
- Jest to bardzo otwarte pytanie. Rosja istotnie zwiększyła swoje siły wokół Ukrainy. Powszechnie dostępne raporty wskazują na możliwość eskalacji wokół Ukrainy. To jest oczywiście pewne wyzwanie. Powstaje jednak pytanie, czy Rosja naprawdę zamierza tę wojnę rozpocząć, czy to blef rosyjski prowadzący do tego, by dokonać pewnego pokojowego rozwiązania w tym, co jest dla Rosji ważne - odblokować Nord Stream 2 - powiedział Kumoch.
Kumoch, dopytywany o cel wizyty w Warszawie szefowej amerykańskiego wywiadu odparł lakonicznie: - (Przyjechała - red.) żeby podzielić się informacjami, które posiada wywiad amerykański na temat bezpieczeństwa.
Pałac Prezydencki przekazał później, że w trakcie wizyty padły deklaracje pełnego politycznego wsparcia dla postawy Polski. - To znaczy, że Polska uzyska taką pomoc, jakiej będzie potrzebowała - wyjaśnił Kumoch. Jak dodał, "pan prezydent bardzo jasno powiedział, że bardzo dobrym sygnałem byłoby zwiększenie obecności amerykańskiej". - Natomiast sama pomoc militarna nie jest nam potrzebna w tym momencie, bo nie istnieje zagrożenie, z którym Polska nie jest w stanie sobie poradzić sama - stwierdził. Podkreślił, że "bardzo nam zależy na wsparciu dla państw bałtyckich, które mogą znaleźć się pod znacznie większym naciskiem".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24