Goście "Faktów po Faktach" dyskutowali we wtorek o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej i starciach migrantów z polskimi służbami. - To białoruskie służby dostarczają migrantom narzędzia do cięcia drutu kolczastego, granaty hukowe. Należy się liczyć z tym, że te działania będą dalej eskalować - mówił generał Adam Rapacki, były wiceszef KGP i były wiceminister spraw wewnętrznych. Również zdaniem Jerzego Marka Nowakowskiego, byłego ambasadora RP na Łotwie i w Armenii, sytuacja będzie się zaogniała. - Im większa zadyma, tym lepiej dla Łukaszenki - ocenił.
We wtorek zaostrzyła się sytuacja na przejściu granicznym w Kuźnicy. Migranci, którzy przybyli tam dzień wcześniej, rzucali w polskie służby kamieniami, gałęziami, granatami hukowymi i próbowali siłą przedrzeć się na teren Polski. W odpowiedzi policja polewała agresorów z armatek wodnych. Rannych zostało dziewięcioro policjantów, dwoje strażników granicznych i żołnierz.
Rapacki: widać w tle zamaskowane osoby, które sterują tymi działaniami
O kryzysie na granicy mówili goście wtorkowych "Faktów po Faktach" w TVN24. Generał Adam Rapacki, były zastępca komendanta głównego policji i były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, przyznał, że "należało się spodziewać eskalacji działań ze strony reżimu Łukaszenki i próby masowego przekroczenia granicy i zaatakowania funkcjonariuszy, którzy jej bronią".
- Dobrze, że w pierwszej linii stanęła policja, bo mamy do czynienia z działaniem nie atakującego wojska, tylko osób, tłumu. Wojsko nie jest przygotowane do rozpraszania tłumu - wyjaśniał.
Dodał, że na przejściu granicznym w Kuźnicy "absolutnie widać wsparcie białoruskich służb dla migrantów". - To białoruskie służby dostarczają migrantom narzędzia do cięcia drutu kolczastego, granaty hukowe. Widać w tle zamaskowane osoby, które sterują tymi działaniami. Należy się liczyć z tym, że te działania będą dalej eskalować, że pojawią się nowe elementy, być może zmasowane próby przejścia w innych miejscach - powiedział Rapacki.
"Im większa zadyma, tym lepiej dla Łukaszenki"
Jerzy Marek Nowakowski ze Stowarzyszenia Euro-Atlantyckiego, były ambasador na Łotwie oraz w Armenii, podkreślał, że starcie na granicy to "gra Łukaszenki". - Czy zdecydowana postawa (polskich służb - red.) powstrzyma tych ludzi? Nie. Oni są tam pchani przez białoruskie służby i im większa zadyma, tym lepiej dla Łukaszenki - ocenił.
- Łukaszenka jest na dość krótkiej smyczy rosyjskiej, ale Rosjanie są już zirytowani. Nie jest im potrzebny ten problem w aż takiej skali - mówił.
Dodał, że prezydent Rosji Władimir Putin "właściwie dostał to, co chciał". - Putin usiłował przerwać kordon sanitarny wokół Łukaszenki. Rozmowa Angeli Merkel z Alaksandrem Łukaszenką była jasnym sygnałem, że ten kordon sanitarny pęka - powiedział.
Rapacki: funkcjonariusze mogą mieć spore wyrzuty moralne, są mocno obciążeni psychicznie
W wywiadzie opublikowanym w tvn24.pl Justyna Suchecka rozmawiała z doktorem habilitowanym Przemysławem Sadurą, który prowadził badania na granicy polsko-białoruskiej. Powiedział w nim między innymi, że "funkcjonariusze mają dysonans między tym, co robią, a tym, jaki jest ich moralny odruch".
Generał Rapacki mówił w "Faktach po Faktach", że "z jednej strony mają dylemat moralny, bo muszą wykonywać obowiązki służbowe i strzec granicy, a z drugiej prowadzą i realizują procedurę push back". - Często dotyczy to rodzin, ludzi z małymi dziećmi. Mogą mieć spore wyrzuty moralne - przyznał.
Funkcjonariusze - dodał - "są mocno obciążeni psychicznie, ich służba trwa wiele godzin, następują szybkie zmiany, zaraz trzeba wracać". - Proces ten trwa już tygodnie, a może trwać długie miesiące - zaznaczył.
- Dlatego ważne jest, żeby ten proces umiędzynarodowić i w sposób dyplomatyczny znaleźć rozwiązanie - podkreślił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: MON