Komisja Europejska może zaakceptować plan rządu, ale danie tych pieniędzy będzie olbrzymią naiwnością - mówił w "Faktach po Faktach" Marcin Matczak z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Jego zdaniem, "Komisja może dać się oszukać, mimo że będzie wiedziała, że jest oszukiwana, bo ma inne problemy". Ocenił, że pieniądze z Unii przyznane w ramach unijnego Funduszu Odbudowy "zostaną wykorzystane dla wzmocnienia autorytarnych tendencji".
Komisja Europejska wciąż nie zaakceptowała złożonego już ponad rok temu przez polski rząd Krajowego Planu Odbudowy, czyli dokumentu opisującego sposób wydatkowania środków z unijnego Funduszu Odbudowy. Pod koniec października zeszłego roku przewodnicząca KE Ursula von der Leyen postawiła warunek, by w polskim KPO znalazło się zobowiązanie rządu do likwidacji Izby Dyscyplinarnej SN.
W piątek rzecznik rządu poinformował, że w najbliższych kilku, kilkunastu dniach powinno dojść do formalnego zaakceptowania KPO. Jak przekazał, w środę zakończyły się prace zespołów negocjacyjnych w tej sprawie. Dodał, że Polska i KE doszły do porozumienia w sprawie omawianych w negocjacjach "kamieni milowych".
Matczak: Komisja Europejska może dać się oszukać, mimo że będzie wiedziała, że jest oszukiwana
W "Faktach po Faktach" Marcin Matczak z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego ocenił, że "danie tych pieniędzy będzie olbrzymią naiwnością". Pytany, czy Komisja Europejska przekaże fundusze Polsce, odparł: - Może tak być. - To jest polityka i pewnie Komisja Europejska też chciałaby, żeby ten konflikt się skończył - mówił.
Jak podkreślał, "czujemy pewnego rodzaju napięcie, związane z tą pułapką, w której jesteśmy". - Wiemy, że te pieniądze są potrzebne, a jednocześnie wiemy, że zostaną one wydane źle. Jeżeli tak jest, to jest pewnego rodzaju tragiczna sytuacja, bo właściwie nie wiadomo, co z nią zrobić - mówił. - Natomiast Komisja może moim zdaniem się na to zgodzić. Może dać się oszukać, mimo że będzie wiedziała, że jest oszukiwana, bo ma inne problemy. Ma wojnę w Ukrainie, ma problem z Węgrami - dodał.
- W związku z tym ta cała sytuacja jest naprawdę bardzo smutna - ocenił.
"Musimy zrozumieć, że praworządność nie jest wymysłem prawników"
Według Matczaka, "Komisja Europejska z punktu widzenia politycznego będzie udawała, że to wszystko, co robi rząd PiS-u, to jest rzeczywista zmiana".
- Zadanie, ażeby w Polsce była praworządność, jest w pewnym sensie zadaniem Komisji Europejskiej, ale przede wszystkim naszym. My musimy zrozumieć, że praworządność nie jest wymysłem prawników, tylko narzędziem realizacji, również dobrobytu - podkreślił.
- Wydaje mi się, że pewne warunki formalne będą musiały zostać spełnione, żeby Komisja Europejska przyznała Polsce pieniądze - stwierdził. Dopytywany, jakie konkretnie ma na myśli, wskazał na likwidację Izby Dyscyplinarnej i "wprowadzenie jakiegoś nowego ciała, które oczywiście niczego nie zmieni, żeby była jasność". - Jeżeli tylko te formalne działania zostaną wprowadzone, to represjonowani sędziowie będą mogli czuć się zdradzeni - mówił.
Jak dodał, "my też jako obywatele nie będziemy mogli czuć się zadowoleni". - Oczywiście z jednej strony powiemy "jest dobrze", bo trafiają do nas pieniądze. Natomiast z drugiej, nasze popsute państwo nie będzie w stanie wykorzystać tych pieniędzy właściwie. One zostaną wykorzystane dla celu wzmocnienia tych autorytarnych tendencji, które widzieliśmy do tej pory - ocenił.
Jak podsumował Matczak, "będzie to zła, tragiczna sytuacja". - Natomiast nie wiem, czy w tym momencie jest szansa na to, żebyśmy naprawili tę praworządność - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24