Nie podoba mi się, że pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy wciąż nie ma w Polsce - powiedziała w środę w "Rozmowie Piaseckiego" minister do spraw integracji społecznej Agnieszka Ścigaj. Jak stwierdziła, jest w rządzie tym "głosem, który byłby w stanie przyjąć zmiany w ustawie o sądownictwie, które ewentualnie Komisja Europejska by zaakceptowała".
Minister do spraw integracji społecznej Angieszka Ścigaj była pytana w środę "Rozmowie Piaseckiego" o polski Krajowy Plan Odbudowy, w ramach którego na wypłatę unijnych środków nadal oczekuje nasz kraj. Przekazanie pieniędzy jest ściśle związane z wypełnieniem przez Polskę "kamieni milowych" w zakresie praworządności.
Ścigaj: te pieniądze powinny być w Polsce
- Nie podoba mi się to, że tych pieniędzy nie ma, one powinny być w Polsce. Nie podoba mi się to, że na przykład Unia Europejska, która 6 miliardów euro przeznaczyła dla Turcji na pomoc uchodźcom, Polsce do tej pory nie dała ani jednego euro - stwierdziła minister. Wyznała, że ma "wątpliwości, czy naprawdę Komisji Europejskiej zależy na tym, żeby w Polsce wzmocnić przedsiębiorczość, chronić środowisko czy wspierać uchodźców". - Jeżeli okazuje się, że jakiś element zarządzania państwem, szczególnie centralnego, nie podoba się Komisji Europejskiej, to omija system zarządzania centralnego, ma możliwość przekazania pieniędzy organizacjom pozarządowym czy samorządom - wskazała Ścigaj.
Oceniła, ze "jesteśmy w bardzo wyjątkowej i trudnej sytuacji". - Ja uważam, że to, co jest elementem karty przetargowej, te ustawy o sądownictwe, uważam, że nie było warte tego, żeby rezygnować z tych pieniędzy. Natomiast zaczynam się obawiać, czy chodzi tylko i wyłącznie o to, czy nie pojawią się inne elementy - stwierdziła.
Powiedziała również, że jest w rządzie "tym głosem, który byłby w stanie przyjąć zmiany w ustawie o sądownictwie, które ewentualnie Komisja Europejska by zaakceptowała". Wyraziła jednak opinię, że "to nie jest argument na tyle rzeczowy, żeby tych pieniędzy Polsce nie dać".
"Czuję się pełnoprawnym członkiem rządu"
Agnieszka Ścigaj rozpoczęła właśnie trzeci miesiąc w rządzie na stanowisku minister do spraw integracji społecznej. - Nie poszłam do rządu szukać przyjaciół. Mam wykonać pewne zadanie i na tym zadaniu się bardzo mocno skupiłam. Nie jest to łatwe zadanie. Sytuacja, w której się Polska znalazła, mamy tych półtora miliona gości z Ukrainy, to też jest taki pretekst, żeby wprowadzić wreszcie rozsądne myślenie o strategii włączania - powiedziała. Oceniła, że "dwa miesiące wystarczyły, by przygotować podwaliny do tego, aby w tym roku rozpocząć program pilotażowy, a w przyszłym roku rozpocząć realizację pięcioletniej strategii włączenia".
Ścigaj wyznała, że czuje się "pełnoprawnym członkiem rządu". - Nie narzekam na współpracę z innymi ministrami. Jest bardzo duża otwartość ze strony większości ministrów - stwierdziła. Powiedziała, że "na razie nie żałuje decyzji o wstąpieniu do rządu".
Pytana o swoje wcześniejsze wypowiedzi krytyczne wobec rządu PiS odparła, że nie odżegnuje się od swoich słów. - To nie dla stołka zdecydowałam się współpracować - przekonywała. - Dostałam narzędzia do tego, żeby wykonać konkretne zadanie - podkreśliła. Jak dodała, jeżeli uda się wprowadzić strategię włączenia, to "będzie to przełom w myśleniu o takiej polityce".
"W Polsce dalej jest gotowość i otwartość na pomaganie"
Minister do spraw integracji społecznej została również zapytana o to, czy nasilają się przypadki agresji wobec uchodźców z Ukrainy. - To nie jest społeczne zjawisko i to nie wynika z mojej opinii, ale z badań, które przeprowadził Uniwersytet Warszawski, że jednak w Polsce dalej jest gotowość i otwartość na pomaganie - odparła Ścigaj.
Zwróciła uwagę, że "zmienia się oczekiwanie Polaków, co do sposobu pomagania". - I to jest właśnie moje zadanie, żeby to wykorzystać - dodała.
Ścigaj: być może zabrakło komunikacji
Z powodu wysokich cen gazu dwie spółki azotowe zapowiedziały zawieszenie lub ograniczenie produkcji nawozów sztucznych, co może uderzyć w branżę spożywczą. Rzecznik rządu Piotr Mueller informował, że premier Mateusz Morawiecki poprosił ministra aktywów państwowych Jacka Sasina i ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka o wypracowanie mechanizmu stabilizacji i kształtowania cen nawozów. Plan wicepremierów, który miał zostać przedstawiony we wtorek, nie ujrzał jednak do tej pory światła dziennego.
- Mi się wydaje, że to jest taka reakcja kryzysowa i warto wtedy przemyśleć różne aspekty. Oni poprosili jeszcze o czas na uzgodnienie, bo tu wchodzą jeszcze w grę spółki, które jednak działają na rynku i nie działają na bezpośredni przycisk rządu czy premiera - skomentowała Ścigaj. Przyznała jednak, że "pewne elementy, jeśli chodzi o realizację planu związanego z nawozami, można było przewidzieć". - Natomiast efekt dodatkowy to związane z tym efekty uboczne - dodała.
Zdaniem minister do spraw integracji społecznej "każda spółka rządzi się swoimi prawami i być może zabrakło komunikacji".
Źródło: TVN24