Ksiądz doktor Piotr Studnicki, kierownik Biura Delegata Konferencji Episkopatu Polski do spraw Ochrony Dzieci i Młodzieży, komentował w programie "Sprawdzam" raport komisji Tomasza Terlikowskiego w sprawie dominikanina Pawła M. Jak przyznał, "skala zła, która została ujawniona, jest nie do opisania". Jednocześnie zwracał uwagę na brak wszczęcia postępowania przez ówczesnego prowincjała zakonu, ojca Macieja Ziębę.
Ekspercka komisja badająca sprawę dominikanina Pawła M. przedstawiła w środę raport w jego sprawie. Wedle ustaleń duchowny miał stosować wobec wiernych przemoc fizyczną, psychiczną, a nawet seksualną. Szef komisji, publicysta Tomasz Terlikowski podkreślał, że "to jest raport, który oddaje sprawiedliwość pokrzywdzonym".
W związku zaprezentowanym w środę raportem komisji zakon dominikanów wydał komunikat. Zaznaczono w nim, że od kilku miesięcy konfrontują się z "bolesną historią zła i krzywdy, których w przeszłości dopuścił się ojciec Paweł M.".
"Raport ten ukazuje - w pełniejszej niż znana dotychczas postaci - ogrom zła, które popełnił Paweł M. Odsłania także błędy i zaniedbania oraz brak wrażliwości i zrozumienia ze strony wielu poszczególnych braci, władz oraz instytucji Zakonu" - napisali zakonnicy.
Ksiądz Studnicki: skala zła, która została ujawniona, jest nie do opisania
Gościem piątkowego wydania programu "Sprawdzam" był ksiądz doktor Piotr Studnicki, wykładowca, kierownik Biura Delegata Konferencji Episkopatu Polski do spraw Ochrony Dzieci i Młodzieży. Jak mówił, "skala zła, która została ujawniona, dramat i cierpienie tych skrzywdzonych osób, są nie do opisania".
Duchowny dodał, że "niestety postawa władz zgromadzenia zakonnego pozostawia, delikatnie mówiąc, wiele do życzenia". - Grzechem pierworodnym, który został popełniony ze strony zgromadzenia zakonu dominikanów, było nieprzeprowadzenie na początku żadnego postępowania. Zapadły arbitralne decyzje, jakaś reakcja była, ale nie było żadnego postępowania, które powinno być już wtedy przeprowadzone - mówił. Jak zwracał uwagę, "były do tego narzędzia i wydaje się, że cała dokumentacja trafiła do rąk ówczesnego prowincjała [ojca Macieja Zięby - przyp. red.] i, niestety, to nie zostało przeprowadzone".
- Później wszelkiego rodzaju karanie, niekaranie to jest konsekwencja tego podstawowego braku, który został popełniony - powiedział ksiądz Studnicki. - Po drugie, ponieważ zarzut dotyczył gwałtu, to nadawało się do zgłoszenia do organów ścigania - powiedział kierownik Biura Delegata KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży. Dodał, że w tamtych czasach tego rodzaju działania nie były w standardach.
Ksiądz Studnicki: raport jest ważny dla całego Kościoła w Polsce
Gość programu "Sprawdzam" mówił, że raport komisji w sprawie Pawła M. to "studium konkretnego przypadku". - On nie mówi całej prawdy ani o zakonie dominikanów, ani o Kościele w Polsce. Natomiast nie mam wątpliwości, że jest ważny dla całego Kościoła w Polsce i każdy z kościelnych przełożonych powinien się z nim zapoznać - powiedział.
Ksiądz Studnicki zwracał też uwagę, że "raport punktuje i bardzo jasno nazywa braki oraz zaniedbania, które ostatecznie doprowadziły do tego dramatu". - Nie tylko doprowadziły w takim sensie, że nie zareagowano na początku, ale że to trwało aż 20 lat - podkreślał.
Odnosząc się do działalności komisji, powiedział, że "to jest działanie bez precedensu w polskim Kościele, być może wyznaczające nowe standardy". - Myślę, że zwłaszcza w takich sprawach, w których nie jest możliwe przeprowadzenie ani postępowania kanonicznego, ani postępowania państwowego. Myślę tu o postępowaniach historycznych - dodał, wskazując na przypadki duchownych, którzy już nie żyją.
Podkreślił jednocześnie, że każda sprawa dotycząca pedofilii powinna zostać wyjaśniona. - Pierwszą instytucją za to odpowiedzialną jest państwo, czyli prokuratura - zaznaczył ksiądz Studnicki.
Ksiądz Studnicki o obecności Sławoja Leszka Głodzia na uroczystości beatyfikacyjnej kardynała Stefana Wyszyńskiego
Gość programu "Sprawdzam" został również zapytany o to, jak ocenia obecność arcybiskupa seniora Sławoja Leszka Głodzia na niedzielnej uroczystości beatyfikacyjnej kardynała Stefana Wyszyńskiego i matki Elżbiety Róży Czackiej. Były metropolita w marcu tego roku został ukarany przez papieża i objęty zakazem uczestnictwa w uroczystościach religijnych na obszarze diecezji gdańskiej. Restrykcje nie obejmują innych diecezji, ale obecność hierarchy w stolicy wzbudziła krytykę nawet ze strony części duchownych.
- Nie ma złamania prawa, ale jest poczucie, że coś jest nie tak - odparł. Ta historia pokazuje, że my rzeczywiście prawem wszystkiego nie rozwiążemy. Jest jeszcze kwestia pewnej mentalności i wrażliwości, której by się zwyczajnie oczekiwało od tego i wszystkich przełożonych w Kościele - ocenił ksiądz Studnicki.
- Mówimy o kwestii smaku czy pewnego poczucia, także moralności. Myślę, że to jest kwestia wrażliwości - dodał.
Ksiądz Studnicki: nie ma dzisiaj rozmów temat funduszu odszkodowawczego dla pokrzywdzonych
W dogrywce programu "Sprawdzam" w TVN24 GO ksiądz Studnicki odpowiadał na pytanie, czy Kościół jest gotów wypłacać odszkodowania osobom pokrzywdzonym przez księży pedofilów. Jak przyznał, "siłą rzeczy" ten temat jest na agendzie, ponieważ "są pokrzywdzeni, którzy mają takie oczekiwania wobec diecezji czy zgromadzeń zakonnych".
- Na dzień dzisiejszy możliwość ubiegania się o odszkodowania istnieje na drodze prawnej. Nie ma dzisiaj rozmów wśród przełożonych kościelnych na temat jakiegoś funduszu odszkodowawczego dla pokrzywdzonych - podkreślił.
Specjalna infolinia dla osób pokrzywdzonych
Licząc się ze skutkami, jakie może wywołać publikacja raportu komisji dominikańskiej, Inicjatywa "Zranieni w Kościele" zdecydowała o uruchomieniu programu wsparcia kryzysowego. Od środy, 15 września, aż do niedzieli, 26 września, codziennie między godziną 19.00 a 22.00 pod numerem 800 280 900 dyżurować będą psychoterapeuci, wysłuchując osób skrzywdzonych, dając im pierwsze wsparcie oraz udzielając informacji o możliwości otrzymania pomocy prawnej, psychologicznej czy duchowej, a także kierując je do odpowiednich i zaufanych specjalistów.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24