Jedna z pasażerek lotu z Gdańska do Kalamaty w Grecji tuż przed odlotem poinformowała załogę, że otrzymała informację, iż jej test na koronawirusa jest pozytywny. Lot wstrzymano i wszyscy pasażerowie zostali odesłani do domów. - Dochodzenie w tym zakresie jest ciągle w toku. Analizujemy również karty lokalizacji pasażerów z tego lotu, to jest ponad 100 osób - informuje sanepid.
O szczegółach sytuacji mówiła w rozmowie z TVN24 rzeczniczka prasowa Portu Lotniczego w Gdańsku Agnieszka Michajłow. - W sobotę samolot linii Ryanair miał lecieć z Gdańska do Kalamaty w Grecji i miał odlecieć stąd przed godziną 18. Niestety, tak się nie stało, dlatego że już na pokładzie samolotu jedna z pasażerek zgłosiła obsłudze pokładowej, że właśnie otrzymała informację o pozytywnym wyniku testu na koronawirusa. No i niestety samolot został wstrzymany, a pasażerka została w bezpieczny sposób wyprowadzona z samolotu - mówiła.
- Na początku należało sprawdzić, czy test rzeczywiście dał wynik pozytywny, ponieważ pasażerka nie robiła go w sanepidzie, tylko prawdopodobnie w jakimś innym laboratorium. Sprawdzono, to się potwierdziło. Do końca myśleliśmy, że ci pasażerowie będą mogli polecieć do Grecji, ale decyzją inspektora sanitarnego tak się nie stało i wszyscy wrócili do domów - relacjonowała.
Obecnie sanepid prowadzi w tej sprawie dochodzenie epidemiologiczne. Pasażerowie prawdopodobnie zostaną objęci nadzorem epidemiologicznym. Dwie osoby z rodziny zakażonej kobiety, które na pokładzie siedziały obok niej, trafiły już na kwarantannę.
- Na tę chwile wiemy o tym, że domownicy osoby zakażonej, która miała wylecieć lotem do Grecji z gdańskiego lotniska w sobotę, zostali objęci kwarantanną. Dochodzenie w tym zakresie jest ciągle w toku. Analizujemy również karty lokalizacji pasażerów z tego lotu, to jest ponad 100 osób. Działania w tym zakresie będą w najbliższych godzinach podejmowane. Raczej te osoby będą poddane nadzorowi epidemiologicznemu - mówi pomorski państwowy wojewódzki inspektor sanitarny Tomasz Augustyniak.
"Jest nam przykro"
Jak dodała Agnieszka Michajłow z gdańskiego lotniska, taki przypadek zdarzył się na lotnisku w Gdańsku pierwszy raz.
- Było on dosyć nietypowy (...), taka sytuacja powoduje, że trzeba podjąć współpracę między lotniskiem a inspektorem sanitarnym, ale także linią lotniczą - mówiła dalej Michajłow.
- Jest nam przykro, że to tyle trwało i przede wszystkim, że ci, którzy czekali na swoje greckie wakacje, niestety na nie nie polecieli - dodała.
"Mamy skontaktować się z sanepidem i we własnym zakresie dotrzeć do domów"
O okolicznościach zdarzenia w programie "Dzień po dniu" opowiedział jeden z pasażerów wstrzymanego lotu, Paweł Strzelecki. – Byliśmy już na pokładzie samolotu. Maszyna podchodziła już do startu. W pewnym momencie zatrzymaliśmy się, a pilot przekazał informację, że ze względów zdrowotnych jednego z pasażerów, musimy się zatrzymać i poczekać – powiedział.
– Od stewardessy dowiedzieliśmy się, że jedna z osób ma koronawirusa – dodał.
- W poniedziałek mamy skontaktować się z sanepidem i we własnym zakresie dotrzeć do domów, nie wychodzić i unikać kontaktu z innymi osobami. Sanepid w poniedziałek ma zdecydować, co dalej z nami będzie – powiedział w sobotę Paweł Strzelecki.
Zapytany o pasażerkę z koronawirusem odpowiedział, że tylnymi drzwiami zostały wyprowadzone trzy osoby. – A my około trzy godziny siedzieliśmy w samolocie i czekaliśmy na oficjalną decyzję sanepidu.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Krzysztof Różański/Wikimedia CC BY 3.0