Andrzej Izdebski prowadzący firmę E&K miał do końca października oddać ponad 70 milionów złotych za niedostarczone respiratory. Nie oddał. W związku z tym w poniedziałek Ministerstwo Zdrowia wystąpiło do Prokuratorii Generalnej RP o wszczęcie postępowania o zabezpieczenie i zapłatę w związku z nieuregulowaniem zaległych płatności przez firmę E&K - poinformował w oświadczeniu rzecznik prasowy resortu Wojciech Andrusiewicz.
Ministerstwo Zdrowia wystąpiło do Prokuratorii Generalnej RP o wszczęcie postępowania o zabezpieczenie i zapłatę w związku z nieuregulowaniem zaległych płatności przez firmę E&K za respiratory - poinformował w oświadczeniu rzecznik prasowy MZ Wojciech Andrusiewicz.
Prokuratoria Generalna to urząd podległy premierowi, który ma dbać o interesy prawne państwa, szczególnie te dotyczące państwowych pieniędzy. Występuje m.in. jako strona w procesach, w których Skarb Państwa poniósł szkodę, ale też, gdy Skarb Państwa jest pozwanym.
"W dniu 2 listopada 2020 r., w związku z nieuregulowaniem zaległych płatności przez kontrahenta – firmę E&K sp. z o.o., Ministerstwo Zdrowia wystąpiło do Prokuratorii Generalnej RP z wnioskiem o wszczęcie postępowania procesowego o zabezpieczenie i zapłatę" - poinformował rzecznik MZ.
Umowa zawarta była w euro. Andrzej Izdebski ma oddać dokładnie 11 921 805 euro z tytułu niedopełnionej umowy oraz zapłacić 3 641 140 kary umownej, czyli łącznie 15 562 945 euro. Przy obecnym kursie tej waluty to ponad 71,5 mln złotych.
Z dwóch możliwości wybrano tę gorszą
Saga z respiratorami, które polski rząd kupił od człowieka znanego z handlu bronią i działalności w państwach, gdzie toczą się wojny domowe, w tym także tych objętych międzynarodowymi sankcjami, toczy się od kwietnia. Wtedy to ówczesny wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński, działając w imieniu ministra Łukasza Szumowskiego podpisał umowę na dostawę 1241 respiratorów z firmą E&K reprezentowaną przez Andrzeja Izdebskiego.
Cieszyński miał do wyboru podpisanie umowy na dostawę urządzeń ratujących życie w ramach przetargu unijnego - dostawy zaczęłyby się w lipcu, a Polska miałaby dostęp do tysięcy respiratorów lub z Andrzejem Izdebskim, który obiecywał, że dostawy sprzętu rozpocznie jeszcze w kwietniu, mimo że wcześniej nie sprzedawał tego typu urządzeń. Janusz Cieszyński ze znanych tylko sobie przyczyn wybrał ofertę biznesmena z Lublina.
W efekcie polskie państwo wypłaciło niewiarygodnej firmie, która według dokumentów z KRS zatrudnia jedną osobę i ostatnio zajmowała się handlem amunicją oraz materiałami wybuchowymi, 154 mln złotych zaliczki, z 200 mln, które w sumie miała dostać lubelska firma. W zamian Ministerstwo Zdrowia nie dostało w terminie żadnego respiratora, a po wielu ponagleniach i monitach Izdebski dostarczył 200 respiratorów, w tym 50 niezgodnych z początkową umową. Sprzęt od E&K nie miał gwarancji, instrukcji obsługi, właściwego dla polskich szpitali osprzętu. Izdebski nie zapewnił też przeszkolenia personelu. Z nieoficjalnych informacji wynika, że sprzęt nadal leży w magazynach Agencji Rezerw Materiałowych. Na oficjalne pytania w sprawie tych urządzeń ARM nie odpowiada, zasłania się tajemnicą.
Firma deklaruje, ministerstwo wierzy, pieniędzy nie ma
Umowa z Izdebskim zakładała, że dostawy zakończą się 30 czerwca. Ale już w kwietniu Ministerstwo Zdrowia wiedziało, że jest to niewiarygodny kontrahent. Lubelska firma spłacała zaliczkę w kilku drobnych ratach, przy czym od 26 czerwca nie spłaciła już ani złotówki. Do tego doszły odsetki i kary umowne. Na początku października zaległości E&K wynosiły 69,5 miliona złotych, nie licząc odsetek.
Od kilku miesięcy co kilka dni redakcja tvn24.pl dopytuje, czy Andrzej Izdebski rozliczył się z ministerstwem i jakie działania zmierzające do odzyskania państwowych pieniędzy podejmuje MZ. Oprócz zdawkowych informacji nie otrzymaliśmy informacji w jaki sposób resort, na czele którego stoi obecnie Andrzej Niedzielski, zamierza odzyskać ponad 70 milionów. W czwartek Biuro Komunikacji MZ napisało nam, że “firma zadeklarowała spłatę w październiku, stąd do końca października 2020 r. nie jest wszczynane postępowanie egzekucyjne”. A w piątek Agnieszka Pochrzęst-Motyczyńska poinformowała, że MZ wyda w poniedziałek oświadczenie w tej sprawie.
Pieniędzy nie ma, ale współpracy nie wykluczają
Ministerstwo Zdrowia jeszcze w środę nadal rozważało robienie interesów z Andrzejem Izdebskim. Podczas środowego posiedzenia Sejmu wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko, na pytanie posła Michała Szczerby z Koalicji Obywatelskiej o respiratory od E&K przyznała, że handlarz bronią w połowie sierpnia sam wystąpił do ministerstwa z pismem, w którym zobowiązał się, że spłaci 70 milionów do 30 października. Dziś już wiemy, że tego nie zrobił. A mimo to Szczurek-Żelazko nie wykluczyła dalszej współpracy z Izdebskim. “Z posiadanych przez Ministerstwo Zdrowia informacji wynika, że firma posiada na stanie 418 respiratorów oraz 46 respiratorów innego typu. Nie jest wykluczone, że w przypadku braku sprzedaży ww. respiratorów wystąpi z wnioskiem o spłatę części należności głównej w formie przekazania respiratorów, ale te decyzje jeszcze nie zostały podjęte” - stwierdziła w Sejmie Szczurek-Żelazko. Nie poinformowała co to za respiratory, skąd pewność, że Izdebski posiada ten sprzęt i dlaczego polski rząd chce robić interesy z firmą, która już wielokrotnie złamała zawarte z nim umowy.
To wina CBA
Były wiceminister Janusz Cieszyński, który podpisał umowę z Andrzejem Izdebskim winę za podpisanie niefortunnej umowy zrzuca dziś na Centralne Biuro Antykorupcyjne: - Wybór kontrahenta był potwierdzony pozytywną rekomendacją CBA. Podjąłem decyzję o zakupie sprzętu w momencie, w którym nie było go na rynku w oficjalnych kanałach. Uważam, że było to uzasadnione z punktu widzenia zabezpieczenia potrzeb wynikających z walki z epidemią. Dziś oczywiście każdy może to odbierać i oceniać inaczej. W kwietniu wyboru nie było, chętnych do wsparcia również - powiedział nam w niedzielę Cieszyński.
CBA od 10 czerwca nie odpowiedziało nam na pytania dotyczące tej transakcji. Z kolei Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która prowadzi śledztwo w sprawie wątpliwych transakcji zawieranych przez MZ wciąż jest na etapie gromadzenia dowodów.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Szymon Jadczak