O przyczynach dużej liczby zgonów z powodu COVID-19 mówiła w sobotę w "Jeden na jeden" profesor Anna Piekarska - była członkini Rady Medycznej przy premierze z Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Jej zdaniem, "ogromnym błędem było niespowodowanie przyspieszenia szczepień po czerwcu ubiegłego roku". Dodała, że kosztowało nas to około 50 tysięcy zgonów jesienią. Dodała, że "epidemia skręca nawet o 90 stopni", przebieg COVID-19 jest lżejszy i "to chyba jedno z największych zaskoczeń" ostatnich dwóch lat.
Od początku pandemii w Polsce potwierdzono ponad pięć milionów infekcji, zmarło ponad 106 tysięcy osób. We wtorek w trakcie debaty o projekcie ustawy covidowej zwanej lex Kaczyński minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek mówił, że "podstawową przyczyną tych śmierci jest przede wszystkim niedobór w służbie zdrowia, niedobór kadr lekarskich i pielęgniarskich, 60 tysięcy wakatów wśród lekarzy".
Prof. Anna Piekarska z Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, była członkini Rady Medycznej przy premierze powiedziała, że jest to niewątpliwie jedna z przyczyn. - Mamy najniższy w Europie odsetek lekarzy i pielęgniarek, na tysiąc, czy sto tysięcy mieszkańców - dodała.
Jej zdaniem, "ogromnym błędem było niespowodowanie przyspieszenia szczepień po czerwcu ubiegłego roku, kiedy było widać, że wszyscy, którzy już z własnej, nieprzymuszonej woli się zaszczepili, a resztę trzeba będzie przekonywać".
- Tutaj te akcje (działania - red.) nie poszły, co kosztowało nas około 50 tysięcy zgonów jesienią - powiedziała Piekarska. - To jest dramat - dodała.
Podała przykład Danii, gdzie zaszczepione zostało 80 procent populacji, a 60 procent przyjęło trzecią dawkę.
Pytana, jak osiągnąć ten wynik w Polsce, odparła, że nie wie. - Imaliśmy się wszystkich metod w tym panelu doradczym i próbowaliśmy naprawdę wszystkiego - podkreśliła była członkini Rady Medycznej.
- Większość krajów radzi sobie certyfikatami covidowymi, weryfikacją szczepień osób, które uczestniczą w życiu publicznym. (…) To był ten klucz, naszym zdaniem, do sukcesu, czyli coś, czego się absolutnie nie udało osiągnąć (w Polsce - red.) i co zostało zbojkotowane przez pewne warstwy klasy politycznej – dodała.
Piekarska pytana, dlaczego tak mało krajów się zdecydowało na obowiązkowe szczepienia przeciw COVID-19, oceniła, że "to jest lęk przed wywieraniem pewnej presji na obywateli, to jest lęk, który u nas też jest znany".
- Można dyskutować, czy cała populacja wymaga absolutnie szczepień obowiązkowych. Ja uważam, że wymaga populacja pediatryczna, 60 plus i pewnych zawodów – medycznych, czy związanych z edukacją, usługami publicznymi – powiedziała.
Piekarska o odejściu z Rady Medycznej: mieliśmy nadzieję, że ton wywoła wstrząs wśród polityków
Na pytanie, czy odchodząc z Rady Medycznej uważała, że ten ruch coś zmieni, odpowiedziała, że jej członkowie "mieli trochę nadzieję, że wywoła to pewien wstrząs wśród głównie polityków". - Chcieliśmy pobudzić polityków do tego, żeby jednak może wykonali swoja pracę i na poziomie ustawodawczym ochronili obywateli przed kolejna falą zgonów – dodała.
Piekarska: epidemia COVID-19 spowodowała w nas wszystkich wstrząs
Piekarska mówiła, że "przestraszyła się w kontekście epidemiologicznym tego, co robią przeciwnicy szczepień". – Mam świadomość, że to nam wszystkim zaszkodzi. W takim osobistym kontekście wywołało to na pewno gigantyczny niepokój w mojej rodzinie, bo jeżeli człowiek dostaje groźby śmierci (…), to w pewnym momencie moje dzieci mówiły: mama nie występuj proszę, nie bądź twarzą tej sprawy, bo my się po prostu boimy – dodała.
Pytana, czy lekarze myślą o odejściu z pracy, wyraziła nadzieję, że masowych odejść nie będzie. - Natomiast epidemia spowodowała w nas wszystkich wstrząs. Ja sama mogę powiedzieć, że dla mnie to była trauma zawodowa – podkreśliła.
Jej zdaniem, jest wiele osób, które doznały czegoś podobnego, mogą sobie z tym nie poradzić i chcieć odejść z zawodu.
Piekarska: Epidemia COVID-19 skręca, przebieg choroby jest łagodniejszy
Piekarska została też zapytana o słowa prezydenta Andrzeja Dudy, który powiedział, że koronawirus zaczyna się przeradzać we w miarę normalną grypę. - Porównanie z grypą jest co najmniej nieuprawnione w moim odczuciu. To jest zupełnie inna choroba – powiedziała.
Natomiast, jak dodała, "epidemia skręca nawet o 90 stopni". - To chyba jedno z największych zaskoczeń w epidemii, która nas cały czas zaskakuje od dwóch lat – oceniła.
Dodała, że zaskakuje przede wszystkim łagodność przebiegu. - Chorzy, którzy nawet trafiają do szpitala, głównie są to jednak osoby niezaszczepione, są bez zapalenia płuc. To jest podstawowa różnica, że nie obserwujemy zapaleń płuc lub ciężkich zapaleń płuc. Ci pacjenci są generalnie w dużo lepszym stanie, nie mają dramatycznych konsekwencji. U mnie w oddziale od początku tego roku nie było żadnego zgonu, nie przenieśliśmy żadnego pacjenta na oddział intensywnej terapii. To nie świadczy o tym, że inaczej leczymy, bo mamy te same leki. (…) Generalnie najwięcej zmieniło się w przebiegu choroby - mówiła.
Piekarska: obawiamy się, że będą kolejne mutacje
W dogrywce programu "Jeden na jeden" w TVN24 GO była członkini Rady Medycznej przy premierze została zapytana, czy pandemia zbliża się do końca. – Niektórzy z moich kolegów prognozują, że w drugą rocznicę wybuchu epidemii w Polsce, czy pierwszego (potwierdzonego-red.) przypadku w Polsce, czyli na początku marca, będzie po wszystkim. Obawiam się, że są to troszkę przeszacowane prognozy i że, aż tak dobrze to nie będzie - powiedziała.
- Obawiamy się tego, że będą niestety kolejne mutacje, które, nie wiadomo, w którą stronę pójdą - dodała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24