Trzeba mieć świadomość, że to, co się dzieje, jest dużo gorsze niż jesienią - komentował w TVN24 profesor Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, który opisywał, w którym momencie walki z epidemią jesteśmy. Odniósł się także do sprawy ustnych egzaminów specjalizacyjnych dla rezydentów.
Dobowa liczba nowych, potwierdzonych zakażeń koronawirusem zbliża się do 30 tysięcy. Resort zdrowia w sobotę informował o 26 405 przypadkach zakażenia, w piątek o 25 998, a w czwartek - 27 278. Minister zdrowia Adam Niedzielski przekazał w sobotę, że udział bardziej zaraźliwej, brytyjskiej mutacji wirusa osiągnął już w kolejnych badaniach w naszym kraju wartość 80 procent.
"Obłożenie łóżek wzrasta w dramatycznym tempie"
Profesor Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, komentując na antenie TVN24 te dane, ocenił, że "sytuacja w naszym kraju staje się coraz bardziej poważna". - W ostatnich dniach obłożenie łóżek i ilość zgonów wzrasta w dramatycznym tempie - zauważył.
Przypomniał, że niedawno zanotowano dobowy wzrost hospitalizowanych o ponad 700. O takim wzroście, dokładnie o 709 zajętych łóżkach przez pacjentów z COVID-19, resort zdrowia informował 19 marca. - Dla wyobraźni to cały szpital wojewódzki został zajęty przez pacjentów covidowych - skomentował prof. Matyja.
- Nie chodzi o to, że jak przekroczymy liczbę 30 tysięcy (dziennych, potwierdzonych zakażeń - red.), to będzie tragedia. Wydaje się, że niestety już w tej chwili wkraczamy w stan klęski żywiołowej - ocenił. - Musimy w tej chwili przede wszystkim wzmocnić szpitale - zalecił.
Matyja zwrócił uwagę, że "trzeba mieć świadomość, że to, co się dzieje, jest dużo gorsze niż jesienią". - Fala, którą w tej chwili obserwujemy, wystartowała z wyższego poziomu niż jesienią, a wirus, który nas dotyka, jest dużo bardziej zakaźny i wywołuje dużo cięższe zakażenie. Ono niestety atakuje coraz młodsze osoby - opisał.
Profesor Matyja o "najtrudniejszym zadaniu"
Według prezesa Naczelnej Izby Lekarskiej najważniejsze w tej sytuacji jest wsparcie zespołów ratownictwa medycznego, systemu zarządzania wolnymi miejscami w szpitalach, oddziałów intensywnej terapii oraz wsparcie kadrowe, które - jak mówił - "jest teraz najtrudniejszym zadaniem, nie tylko dla dyrektorów szpitali, wojewodów, ale i dla lekarzy".
W tym kontekście przypomniał sprawę państwowych egzaminów specjalistycznych dla lekarzy rezydentów.
Resort zdrowia poinformował we wtorek, że wiosenne egzaminy pisemne i ustne (Państwowy Egzamin Specjalizacyjny) ze względu na trwającą epidemię COVID-19 zostaną przesunięte o dwa miesiące, jeśli nie rozpoczęły się do 19 marca włącznie. Państwowy Egzamin Specjalizacyjny składa się z dwóch etapów: egzaminu testowego i ustnego.
Dzień później ministerstwo złagodziło decyzję i pozwoliło, aby młodzi lekarze, jeśli wybiorą taką opcję, przystąpili do egzaminów jesienią zamiast wiosną, bez ponoszenia dodatkowych kosztów. Przeprowadzanie tych egzaminów poparli niektórzy konsultanci krajowi. Profesor Matyja przyznał, że tego nie rozumie.
- To są młodzi ludzie, którzy w tym momencie przebywają na urlopach szkoleniowych, ucząc się do najważniejszego egzaminu w życiu i są zmuszeni do podróży po Polsce, kiedy minister zdrowia apeluje o zmniejszenie mobilności. Rezydent anestezji (specjalista anestezjologii - red.) z Krakowa musi jechać na egzamin testowy do Gdańska - obrazował sytuację. - Gdzie tu logika? - pytał.
"Jutro może być za późno"
Według Matyi "jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji", stąd "od poniedziałku (22 marca) ci młodzi ludzie powinni zasilić kadrowo nasz system, bo ich potrzebujemy". Podsumował, że nie można zmuszać rezydentów do zdawania egzaminu ustnego, "kiedy pomyślnie przeszli cały sześcioletni proces szkolenia i zdali egzamin testowy".
Odpowiadając na argumenty konsultantów krajowych, że decyzja o zwolnieniu z egzaminu ustnego obniży jakość kształcenia, prezes NIL przywołał zapraszanie do Polski lekarzy z poza Unii Europejskiej, od których - jak mówił - nie wymaga się egzaminu ustnego. - Traktujmy polskiego lekarza tak, jak się powinno go traktować. Nie zasłużyliśmy na takie traktowanie. Chcemy pomagać naszym pacjentom dzisiaj, bo jutro może być za późno - przyznał.
- Czy trzy pytania ustne zweryfikują ich umiejętności i przydatność do zawodu? Chyba nie - przyznał. Ocenił przy tym, że egzamin ustny jest ważny. - Ale w tej sytuacji powinniśmy przede wszystkim myśleć o naszych chorych - tłumaczył.
Profesor Matyja mówiąc o tym, ilu takich lekarzy mogłoby niedługo wesprzeć opiekę zdrowia, podał, że jest ich - z różnych specjalizacji - prawie 3000.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24