Podłączeni do nowoczesnej aparatury nadal się duszą. To pacjenci na oddziałach covidowych, często niezaszczepieni. Próbujemy na różne sposoby i doświadczamy poczucia bezsilności terapeutycznej - mówi Annie Wilczyńskiej pielęgniarz z Białegostoku. Materiał magazynu "Polska i Świat".
We wtorek testy potwierdziły ponad 19 tysięcy nowych przypadków zakażenia koronawirusem. Ministerstwo Zdrowia poinformowało również o 377 chorych na COVID-19, które zmarły.
Sebastian Kukło, pielęgniarz, mówi, że na oddziale covidowym szpitala w Białymstoku jest ponad 20 pacjentów. - W większości są to osoby niezaszczepione, w większości na wsparciu tlenowym, ale nie są to pacjenci na respiratorach. W ogromnej ilości są na tak zwanych wąsach tlenowych, niektórzy w maskach tlenowych, a niektórzy na systemach wysokoprzepływowych - opisuje.
- Pacjenci szczepieni z reguły lepiej rokują, jeżeli chodzi o przebieg choroby. Pacjent zaszczepiony chętniej współpracuje, stosuje się do naszych zaleceń, zmienia pozycję - mówi. - Pacjent niezaszczepiony często jest sceptyczny, wątpiący i wymagający pracy u podstaw, zrozumienia, dlaczego tu jest i co się z tym wiąże - dodaje.
Trudne przypadki na oddziale covidowym
Sebastian Kukło wspomina pacjenta, który się nie zaszczepił i mocno negował fakt swojej choroby i stopień jej ciężkości. - To była osoba, która odmawiała szybkiej i mocnej interwencji tlenowej w postaci podłączenia do respiratora i dość mocno odwlekała ten moment. Ostatecznie otrzymała maskę CPAP, która jest wsparciem na poziomie respiratora bez konieczności zakładania rurek, system nieinwazyjny - mówi.
- Odesłaliśmy go na oddział intensywnej terapii i był moment, kiedy na chwilkę zdjął maskę, żeby przetrzeć sobie twarz, żeby zapewnić sobie komfort. To był moment, kiedy stracił od razu przytomność - dodaje.
- Miał maskę tlenową z rezerwuarem tlenu i mimo że on siedział, nie wykonywał żadnych czynności, miał duszność spoczynkową. Ona pojawiała się nawet z braku aktywności. To był moment, kiedy chory zdjął to wszystko z siebie i powiedział: "Dajcie mi tlen, ratujcie mnie, nie mam czym oddychać" - mówi o innym pacjencie. - Ma system ratunkowy, który zdziera z siebie, bo jest niewydolny. Te płuca proszą o więcej, a nie jestem w stanie więcej dać - dodaje.
Sebastian Kukło zajmuje się pacjentami covidowymi od samego początku pandemii. Wyjaśnia, że jego pierwsze zetknięcie z COVID-19 nastąpiło na oddziale intensywnej terapii. - Pomimo lat spędzonych w szpitalu na anestezjologii to był dla mnie skok do wody o nieznanej głębokości. Covid od początku jest studium podejścia do daremnej terapii. Próbujemy na różne sposoby i doświadczamy poczucia bezsilności terapeutycznej - ocenia.
- Z mojego doświadczenia zawodowego blok operacyjny to było naprawianie usterki, którą stwierdzano u chorych. W przypadku COVID-19 my stwierdzamy tę usterkę i nie jesteśmy w stanie znaleźć odpowiedniego klucza do jej naprawienia. Obserujemy, jak zareaguje chory i jak sobie poradzi, a my próbujemy mu dać czas - tłumaczy.
Źródło: TVN24