Jesteśmy w stanie usłyszeć po pracy respiratora, co dzieje się z pacjentem - mówi doktor nauk medycznych Konstanty Szułdrzyński, kierownik Centrum Terapii Pozaustrojowych Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. W rozmowie z reporterem "Czarno na białym" Piotrem Świerczkiem opowiada, jak nie "zgubić pacjenta" wśród ekranów medycznych urządzeń.
Jesteśmy w największym szpitalu w Polsce. To Szpital Uniwersytecki w Krakowie, przekształcony w zakaźny. Naszym przewodnikiem jest kierownik Centrum Terapii Pozaustrojowych placówki, doktor nauk medycznych Konstanty Szułdrzyński - anestezjolog, lekarz intensywnej terapii.
Szułdrzyński: to, co dla innych jest szumem bez znaczenia, dla nas jest pewną melodią, jakimś rytmem życia
- Zazwyczaj nie mamy kontaktu z naszymi pacjentami, więc oni nie wołają do nas o pomoc. To raczej o pomoc wołają monitory, respiratory - relacjonuje lekarz. I dodaje: - Mając odpowiednio długie doświadczenie, jesteśmy w stanie usłyszeć po pracy respiratora, co się dzieje z pacjentem.
- To, co dla innych jest albo zupełną ciszą, albo takim szumem bez znaczenia, dla nas tak naprawdę jest pewną melodią, jakimś rytmem życia, które tam gdzieś jest - mówi.
"Intensywna terapia to jest jeden z tych oddziałów, gdzie jest największy udział technologii"
Szułdrzyński zwraca uwagę, że "intensywna terapia to jest jeden z tych oddziałów, gdzie jest największy udział technologii". - W tym można się oczywiście odnaleźć. Jeśli mamy to szczęście, żeby zwiedzać na przykład kokpit samolotu, to zobaczymy, jak ogromną liczbę ekranów czy przełączników mają piloci i oni sobie w tym świetnie radzą - mówi.
- Te wszystkie urządzenia dostarczają nam mnóstwa informacji, które są bardzo ważne, bo informują nas tak naprawdę o tym, co się dzieje z pacjentem - argumentuje rozmówca reportera TVN24. Jak wskazuje, monitory medycznych urządzeń "różne rzeczy pokazują". - Część tych monitorów, te najbardziej podstawowe, pokazują, jak szybko bije serce, jakie jest ciśnienie krwi i ile mniej więcej jest tlenu we krwi. Dodatkowo jeszcze mierzą częstość oddechów pacjenta czy temperaturę ciała. Takie bardziej zaawansowane pokazują różne inne rzeczy. Mogą pokazywać na przykład to, jaką ilość krwi na minutę przepompowuje serce czy jaki jest opór naczyń krwionośnych - wyjaśnia dr n. med. Konstanty Szułdrzyński.
- To są wszystko takie parametry, które pomagają nam podejmować decyzje i dopasować leczenie dokładnie do potrzeb pacjenta - dodaje. Lekarz zwraca również uwagę, że "każdy z respiratorów ma też swój monitor, na którym można zobaczyć, jak zachowuje się układ oddechowy".
- Tego się oczywiście można uczyć, i nawet trzeba całe życie pewnie, ale to jest co najmniej kilka lat ciągłej pracy pod kierunkiem kogoś bardziej doświadczonego i starszego, żeby nie tylko wiedzieć, co te urządzenia pokazują, ale też wiedzieć, co z tym zrobić. Ponieważ opieranie decyzji na tych urządzeniach wymaga sporej wiedzy i doświadczenia - kontynuuje.
"Jest cierpienie, na które nie do końca mamy wpływ. Jest śmierć, której nie jesteśmy w stanie powstrzymać"
Doktor Szułdrzyński przyznaje, że większość szpitali ma taki sprzęt, o którym opowiada w rozmowie z reporterem. - My mamy wyjątkowe szczęście, że jesteśmy w szpitalu, który ma niespełna pół roku i w związku z tym sprzęt, który tu mamy, jest całkowicie nowy. Mamy też sprzęt absolutnie najwyższej klasy światowej, w związku z tym nie ma niczego, co mogłoby być potrzebne, a czego my byśmy nie mieli - zapewnia.
Dodaje jednak, że "jest też pewne niebezpieczeństwo takiej ilości techniki". - Że za tą techniką gdzieś ginie człowiek, który w pewnym momencie zaczyna się zamieniać w szeregi cyfr na ekranie - uściśla.
- Oczywiście, że tak jest łatwiej. Bo jest to jeden ze sposobów na niedopuszczanie do siebie myśli o tym, że jest cierpienie, na które nie do końca mamy wpływ. Jest śmierć, której nie jesteśmy w stanie powstrzymać. Natomiast czy tak powinno być? Myślę, że to jest kwestia dojrzałości każdego z nas, żeby starać się gdzieś pomiędzy tymi aparatami zobaczyć żywego, cierpiącego człowieka - ocenia anestezjolog. - Człowieka, który potrzebuje nadziei, potrzebuje naszej szczerości, potrzebuje informacji, potrzebuje świadomości tego, że zajmuje się nim drugi człowiek, a nie tylko te aparaty, którymi jest obstawiony - podsumowuje.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24