Jeżeli liczba zakażeń utrzyma się do wyborów prezydenckich na podobnym poziomie jak dzisiaj, to nie można wykluczać żadnego scenariusza - mówił w "Faktach po Faktach" doktor Michał Sutkowski, komentując poniedziałkowy, najwyższy wzrost liczby nowych przypadków COVID-19 w Polsce. Zdaniem doktora Pawła Grzesiowskiego nie osiągnęliśmy nawet "podstaw szczytu" epidemii.
W poniedziałek w Polsce odnotowano 599 nowych przypadków koronawirusa w Polsce. Jest to najwyższy od początku prowadzenia pomiarów dobowy bilans nowych, potwierdzonych infekcji. Ponad połowa, 326 przypadków, to zachorowania na Śląsku, gdzie łącznie potwierdzono zakażenie u 9965 osób. W sumie w Polsce od początku pandemii obecność wirusa stwierdzono u 27 160 osób, z których 1166 zmarło.
"My nawet nie osiągnęliśmy podstaw szczytu"
Do poniedziałkowego, najwyższego od początku pandemii wzrostu zachorowań odnieśli się w "Faktach po Faktach" prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych doktor Michał Sutkowski oraz immunolog, ekspert w dziedzinie profilaktyki zakażeń Paweł Grzesiowski.
- Duża liczba zakażeń w jednym miejscu to wyzwanie epidemiczne - mówił dr Sutkowski. Jak dodał, "Śląsk nie musi się stać polską Lombardią", ale wystarczy, że liczba zakażeń się utrzyma "i to już będzie kłopot".
- Słyszymy, że to ognisko jest zwykłym paleniskiem, które możemy zalać kubłem zimnej wody. Okazuje się, że nie. To jest żywe ognisko z żywymi płomieniami, które buchają w różne strony - wskazał gość TVN24.
- Dużo odwagi widzę za oknem w podejmowaniu decyzji, ale mam dużo obaw, bo zachowujemy się niedobrze - dodał Sutkowski, komentując podejście społeczeństwa do obowiązujących restrykcji.
Według doktora Grzesiowskiego sytuacja, którą mamy w Polsce, jest "tym, o czym mówimy od kilku tygodni". - Nie ma nagłych, szybkich wzrostów, ale mamy pełzające kilkaset przypadków i okresowe, regionalne ogniska epidemiczne. Nie chodzi wyłącznie o Śląsk. Mamy bardzo trudną sytuację w województwie łódzkim. (…) Mamy bardzo trudną sytuację na Mazowszu. Mamy poważne obserwacje wzrostowe na Opolszczyźnie - wymieniał.
Zapytany, czy to oznacza, że Polska osiągnęła szczyt pandemii, odpowiedział, że "my nawet nie osiągnęliśmy podstaw szczytu".
- Jeżeli spojrzymy na liczby, to jesteśmy na poziomie początkowym. 500-600 przypadków dziennie przy naszej liczbie ludności to liczba bardzo skromna - mówił, wskazując jako przykład sięgające kilku tysięcy dzienne wzrosty zakażeń we Włoszech i Hiszpanii w marcu.
"Bierzemy udział w długofalowym ultramaratonie górskim na orientację"
Goście TVN24 komentowali także słowa wypowiedziane przez głównego inspektora sanitarnego Jarosława Pinkasa podczas wspólnej konferencji prasowej z ministrem aktywów państwowych Jackiem Sasinem i ministrem zdrowia Łukaszem Szumowskim. Podkreślił on, że strategia Polski w walce z koronawirusem to "strategia zduszenia wirusa, ograniczenia w populacji". - Inne kraje tego nie robią. Być może będą szły naszą drogą i będzie druga fala, ale my do tej drugiej fali będziemy znacznie lepiej przygotowani, bo ilość wirusa w populacji po prostu zwyczajnie będzie mniejsza - powiedział Pinkas.
- Słowa te rozumiem tak, że przystępujemy do zamknięcia Śląska i to będzie zduszanie wirusa - mówił doktor Grzesiowski. Jak jednak dodał, "jeżeli mamy spowodować lepsze przygotowanie do drugiej fali, to jedynym rozwiązaniem jest dobre przejście przez pierwsza falę".
Jego zdaniem, "jeżeli druga fala ma być spokojniejsza, to musi być przygotowana w zakresie inteligentnej izolacji". - Wyłączamy te aktywności, które sieją największe zniszczenie w populacji. Staramy się oszczędzać ludzi schorowanych, starszych - tłumaczył.
- Absolutnie nie mogę się zgodzić ze stanowiskiem takim, że mówimy o izolowanym obszarze epidemii w Polsce. Ludzie w Polsce się przemieszczają, jeżdżą do pracy kilkadziesiąt kilometrów. Ci ludzie będą mogli spokojnie przenosić infekcję - wskazał Grzesiowski.
Doktor Sutkowski zauważył z kolei, że "zduszenie pandemii na Śląsku, to kubeł zimnej wody w jedno miejsce". - Ogniska są i wektorowanie tego wirusa występuje. To nie jest tak, że wszyscy poddani są kwarantannie. Bierzemy udział w długofalowym ultramaratonie górskim na orientację. Jesteśmy na płaskowyżu i nie wiemy, czy przed nami szczyty zachorowań, czy też piękna, zielona dolina normalności - powiedział.
- Epidemiologia jest nauką i ona powinna wyznaczać pewną strategię. Nie chcę odbierać kompetencji do podejmowania decyzji politykom, ale jeżeli sztab kryzysowy stałby za takimi decyzjami, a politycy by ten sztab rozumieli i wspomagali, to wydaje się, że sytuacja mogłaby być lepsza, także na Śląsku i innych ogniskach - mówił Sutkowski.
"Żaden zły scenariusz nie jest wykluczony, jeżeli będziemy mieli tak dużo zakażeń jak obecnie"
Doktor Michał Sutkowski zapytany o to, czy planowane na 28 czerwca wybory prezydenckie mogą wpłynąć na rozwój pandemii, odpowiedział, że "jeżeli będzie ta liczba zakażeń, która jest obecnie, to należy mieć obawy". - Żaden zły scenariusz nie jest wykluczony, jeżeli będziemy mieli tak dużo zakażeń jak obecnie - mówił.
- Jesteśmy dużo lepiej przygotowani, ale powinniśmy wyciągnąć z tego wszystkiego, co się zadziało w ostatnich miesiącach, bardzo daleko idące wnioski, dotyczące sposobu walki z pandemią, środków ochrony osobistej, miejsc testowania i wielu innych, w tym komunikacji ze społeczeństwem, bo ta komunikacja dzisiaj też szwankuje - powiedział.
Jak dodał, mimo że od kilku dni szybko wzrasta liczba zakażeń, "wszyscy nie noszą maseczek, nie dystansują się i uważają, że jest dawno po pandemii".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24