Czeka nas fala zachorowań nie tylko z powodu COVID-19, ale przede wszystkim tysiące zachorowań z powodu grypy i chorób grypopodobnych. A tych jednostek chorobowych na starcie nie będzie można rozróżnić - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 były szef GIS Marek Posobkiewicz. - Tłumy będą atakowały już nie tylko inspekcję sanitarną, ale również lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej - zaznaczył.
Reporter "Czarno na białym" Dariusz Kubik sprawdził, jak wygląda praca w stacjach sanitarno-epidemicznych w czasie pandemii COVID-19 oraz co przeżywają osoby zakażone koronawirusem i podejrzewające zakażenie, które zwracają się do tej instytucji o pomoc. Opisał kolejki, nerwy i nieustająco dzwoniące telefony.
ZOBACZ WIĘCEJ: Sanepid od środka. Reportaż "Czarno na białym" TVN24
"Na pewno inspekcja powinna być wzmocniona i finansowo, i kadrowo"
O sytuacji w sanepidach mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 Marek Posobkiewicz, były Główny Inspektor Sanitarny.
- Nikt nie mógł się spodziewać w zeszłym roku, że to przyjmie tak dużą skalę. Musimy też pamiętać, że nawet gdyby dołożyć ludzi, którzy powinni oczywiście być dołożeni, to też tych ludzi trzeba przeszkolić. Tutaj wiele rąk było wyjętych na przykład po to, żeby pomagać koleżankom, kolegom epidemiologom. Zajmowali się tym ludzie zajmujący się normalnie higieną pracy, oświaty, bezpieczeństwem żywienia i żywności - powiedział.
Zaznaczył jednak, że "na pewno inspekcja powinna być wzmocniona i finansowo, i kadrowo". - Ale nawet gdyby tych osób, które zajmowały się fizycznie obdzwanianiem ludzi w kwarantannie, w izolacji było dwa razy więcej, to i tak nie uniknęłoby się pewnego rodzaju błędów bądź czyjegoś niezadowolenia. Samo to, że ktoś siedział w domu przez dwa tygodnie, czasami dłużej, powoduje obniżenie nastroju i niezadowolenie - zauważył.
- Gdyby ktoś mógł przewidzieć, że takie coś nas spotka na początku tego roku, można byłoby spróbować stworzyć wcześniej narzędzia elektroniczne, które i tak dopiero pokazałyby w praktyce swoje niedoskonałości - dodał.
60 milionów złotych od premiera. "To jest naprawdę bardzo mało"
Główny Inspektor Sanitarny powiedział w rozmowie z TVN24, że dostał od premiera 60 milionów złotych na zakup sprzętu dla powiatowych inspekcji sanitarnych, dla tak zwanych stacji sanepidu.
Marek Posobkiewicz ocenił jednak, że "to jest naprawdę mało". - Pamiętajmy o tym, że w tym czasie kiedy równocześnie kilkadziesiąt tysięcy, a chwilami więcej osób było na kwarantannie, obsłużenie elektroniczne tego systemu wymaga z jednej strony dobrej jakości programu, ale i tak ludzi, którzy ten program będą nadzorować i w razie czego wyłapywać błędy systemowe i reagować na bieżąco - mówił.
"Kilka tysięcy przypadków dziennie, to nie będzie coś spektakularnego"
Zaznaczył, że jesienią "czeka nas fala zachorowań nie tylko z powodu COVID-u, ale przede wszystkim tysiące zachorowań z powodu grypy i chorób grypopodobnych". - A tych jednostek chorobowych na starcie nie będzie można rozróżnić - zauważył. - Będą tak zwane tłumy atakowały już nie tylko inspekcję sanitarną, ale również lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej - powiedział.
Dlatego - jak dodał - tak ważne jest w tym przypadku stosowanie środków ochrony indywidualnej. - Jeżeli dwie osoby spotkają się ze sobą w maseczkach, zdezynfekują dłonie, to nie jest to kontakt bezpośredni. Jeżeli personel przychodni będzie stosował się do restrykcji, czyli będzie nosił maseczki, dezynfekował dłonie, powierzchnie, to nie trzeba będzie wyłączać kolejnego POZ-tu tylko dlatego, że osoba zakażona się pojawiła - mówił.
Jego zdaniem, jeżeli jesienią będziemy mieć "nawet kilka tysięcy przypadków dziennie, to nie będzie coś spektakularnego". - Kluczowym dla nas będzie obciążenie systemu opieki zdrowotnej pod kątem zajęcia łóżek z respiratorami i przyjęć osób wymagających leczenia szpitalnego - podsumował.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24