Lekarka ze Stronia Śląskiego publicznie kwestionowała istnienie koronawirusa. - Średnio rozgarnięty uczeń liceum zorientował się, że żadnej pandemii nie ma - mówiła. Ratowników nazywała "biedakami w kombinezonach", a o pismach wprowadzających regulacje mówiła "kabarety". Została zawieszona w wykonywaniu obowiązków przez sąd lekarski na pół roku. - Na sali sądowej odmówiła założenia maseczki i przyłbicy - powiedział Paweł Wróblewski, prezes Dolnośląskiej Rady Lekarskiej.
Lekarka ze Stronia Śląskiego, kandydatka Konfederacji w ostatnich wyborach parlamentarnych, w trakcie pandemii w Polsce kwestionowała jej istnienie. Często występowała w internetowej telewizji Media Narodowe w serwisie YouTube, gdzie mówiła, że "testy na koronawirusa są niewiarygodne, a choroba nieszczególnie groźna". - Średnio rozgarnięty uczeń liceum zorientował się, że żadnej pandemii nie ma - mówiła.
"Kabarety", "biedaki w kombinezonach"
Poinformowała również, że zawiadomiła prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez byłego już ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego. Według niej wprowadził bezpodstawnie obostrzenia.
O pismach z Urzędu Wojewódzkiego wprowadzających regulacje mówiła, że to są "kabarety", a o ratownikach "biedaki w kombinezonach". - Śmiało państwo możecie sobie robić, co chcecie. Umrzeć na koronawirusa to byłby pech - zwróciła się do internautów.
Jej zdaniem, "kwarantanna jest najgorszym objawem koronawirusa, zwłaszcza jeśli ktoś mieszka w blokach, jest samotny". - Nie wiem, dlaczego te koronawirusy tak atakują zakony, kościoły, wesela. Szczególnie lubi te grupy - mówiła.
Dodała jednak, że ma też "sygnały, że służba zdrowia zaczyna się otrząsać z tej paranoi". - Jedna z pacjentek opowiadała, że pojechała do specjalistycznej przychodni do Wrocławia, to kazali jej zdjąć maseczkę, żeby się nie wygłupiała - powiedziała.
Zawieszona na pół roku przez sąd lekarski
Po tych wypowiedziach została zawieszona w wykonywaniu obowiązków przez sąd lekarski na pół roku.
- Pani doktor głosiła zasady nauk niezgodne ze sztuką medyczną. Z kilku źródeł Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej Izby Lekarskiej otrzymał informację o takich działaniach, podjął sprawę, zebrał materiał dowodowy. Na podstawie materiału dowodowego stwierdził, że dla dobra pacjentów należy pani doktor na razie zawiesić prawo do wykonywania zawodu, ponieważ namawiała między innymi do nienoszenia maseczek, negowała obecność choroby COVID-19 - poinformował w rozmowie z TVN24 Paweł Wróblewski, prezes Dolnośląskiej Rady Lekarskiej.
Jak powiedział, sąd po przesłuchaniu przychylił się do tego wniosku i taką karę prewencyjną zastosowano. - Sprawa jeszcze się toczy. Rzecznik kończy przygotowywać materiał. Sprawa powtórnie trafi do sądu i pani doktor zostanie ukarana, w zależności od decyzji składu sędziowskiego, od kary upomnienia po nawet zakaz wykonywania zawodu - mówił.
- Pani doktor zachowuje się dziwnie. W różnych mediach społecznościowych wypowiada się w sposób jednoznaczny, niezgodny z zasadami sztuki medycznej, a przecież zawód lekarza zobowiązuje ją do tego, żeby posiłkować się wiedzą, a nie przypuszczeniami - dodał.
Paweł Wróblewski poinformował również, że doktor na sali sądowej odmówiła założenia maseczki i przyłbicy. - Nie dała sądowi szans na to, żeby zmienić wniosek rzecznika - powiedział.
Źródło: TVN24