Mamy do czynienia z wielką niegospodarnością, przekrętem trzech ostatnich dekad - ocenili politycy Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba i Dariusz Joński po kontroli poselskiej przeprowadzonej w Agencji Rezerw Materiałowych i Ministerstwie Zdrowia. - Umowa, którą podpisał w imieniu ministra Szumowskiego jego wiceminister, jest umową na wydatkowanie kwoty 250 milionów złotych na rzecz innego podmiotu, bez określenia, o jaki towar i o jakie urządzenia chodzi - mówił poseł Szczerba.
W środę tvn24.pl i "Gazeta Wyborcza" opisały kontrowersje przy zakupie respiratorów przez Ministerstwo Zdrowia. Resort podpisał w kwietniu umowę z E&K, niewielką firmą z Lublina, na dostawę 1200 respiratorów za kwotę 195,5 miliona złotych. Sprzęt trzech konkretnych firm z Chin, Korei Południowej oraz Stanów Zjednoczonych miał zostać dostarczony do końca czerwca. Ale wszyscy producenci w rozmowach z dziennikarzem tvn24.pl zaprzeczyli, żeby cokolwiek sprzedali firmie z Lublina lub polskiemu rządowi.
W dodatku okazało się, że firma E&K nigdy nie zajmowała się handlem sprzętem medycznym, nie ma też takiej działalności wpisanej w dokumentach rejestrowych. A jej właściciel był w przeszłości wiązany z handlem bronią do krajów objętych embargiem. Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że E&K dostarczyło 50 respiratorów innej firmy, niż było to określone w zamówieniu, i zwróciło część zaliczki.
Kontrola w Agencji Rezerw Materiałowych i Ministerstwie Zdrowia
Politycy Koalicji Obywatelskiej przeprowadzili w poniedziałek rano kontrolę poselską w Agencji Rezerw Materiałowych, a następnie w Ministerstwie Zdrowia. Na konferencji zorganizowanej po godzinie 13.30 poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba powiedział, że "wiemy, dlaczego od ubiegłej środy do dzisiejszego rana nie chciano udostępnić umowy ze spółką z Lublina".
- Mamy do czynienia z wielką niegospodarnością, przekrętem trzech ostatnich dekad - ocenił. - Chcielibyśmy poinformować, że ramowa umowa z 14 kwietnia tego roku nie jest umową na respiratory. Umowa, którą podpisał w imieniu ministra [Łukasza - przyp. red.] Szumowskiego jego wiceminister, jest umową na wydatkowanie kwoty 250 milionów złotych na rzecz innego podmiotu, bez określenia, o jaki towar i o jakie urządzenia chodzi - powiedział.
Szczerba mówił dalej, że w podpisanej umowie spółka z Lublina figuruje jako "wykonawca towarów". - Spółka, za którą stoi handlarz bronią, ma być wykonawcą towarów zamawianych przez Ministerstwo Zdrowia za kwotę 250 milionów złotych. Ta spółka, wykonawca z Lublina, daje gwarancję na dwa lata na te wszystkie urządzenia, niewymienione w umowie ramowej - mówił.
- Kolejnym elementem jest rodzaj zakupionego sprzętu, towaru. Umowa mówi o tym, że oferty, które składa spółka z Lublina, są ofertami nieodwołalnymi. Innymi słowy: ministerstwo, w ramach tych 250 milionów złotych, musi zakupić to, co spółka z Lublina im podstawi - wyjaśnił poseł KO. Szczerba dalej przedstawił "pierwszą umowę wykonawczą" do wspomnianej umowy ramowej. - Dotyczyła kasy, która ma wypłynąć z Ministerstwa Zdrowia do prywatnego podmiotu - wytłumaczył.
Posłowie: w umowie nie ma mowy o niemieckich respiratorach
Jej szczegóły przedstawił poseł Joński. - Mamy do czynienia z umową, która mówi o tym, że ministerstwo przekaże kwotę ćwierć miliarda złotych spółce z Lublina i mamy załącznik, który mówi o zakupie od tej spółki czterech różnych rodzajów respiratorów - powiedział.
- Pierwszy z niech to respirator koreański. Firma zobowiązała się, że na zlecenie Ministerstwa Zdrowia, do 20 kwietnia dostarczy 200 sztuk respiratorów. Mamy dziś połowę czerwca, respiratory nie dotarły. Co ciekawe, ministerstwo przedpłaciło sto procent tej kwoty. To jest dziewięć milionów euro. Według umowy, ministerstwo zapłaciło tej spółce, choć ta nie dostarczyła żadnego respiratora - mówił.
Joński dalej przedstawił zapis o drugim rodzaju respiratorów, także koreańskim. Respiratorów - jak mówił - miało być 196. W tym przypadku ministerstwo dokonało przedpłaty w wysokości 65 procent z dziewięciu milionów euro. - Ile respiratorów dostarczyła? Zero - mówił Joński.
Kolejne dwa przykłady przedstawił poseł Szczerba. - To 200 sztuk respiratorów chińskich. Miały być dostarczone w kwietniu, w maju i w czerwcu, za kwotę dziewięciu milionów euro. W kwietniu nie dostarczono nic, w maju nie dostarczono nic, czerwiec jeszcze się nie skończył, nie dostarczono nic. Ale kasa na konto spółki z Lublina poszła w kwietniu. 100 procent, dziewięć milionów euro - omawiał.
- Kolejne respiratory widmo, których nikt nie widział są amerykańskie. To 645 sztuk, na łączną kwotę blisko 18 milionów euro. Ministerstwo dokonało przedpłaty, 65 procent - mówił.
Posłowie podsumowali, że łącznie chodzi o 1241 respiratorów za kwotę ponad 44 milionów euro.
- Umowa jest. Pieniądze zostały w dużej mierze wydane. Tylko według tego, co Ministerstwo Zdrowia nam przekazało, ani jeden respirator nie trafił do ministerstwa, pomimo tego, że pieniądze zostały wydane - mówił Joński. Zwrócił przy tym uwagę, że minister zdrowia Łukasz Szumowski twierdził, że zakupionych zostało 50 niemieckich respiratorów. Dodał, że w otrzymanej umowie nie ma wzmianki na ten temat. - Nic w tej umowie, która dostaliśmy, nie ma o niemieckich respiratorach. Są koreańskie, chińskie, amerykańskie - wymieniał.
Wspomniane 50 respiratorów miało pochodzić od firmy Dräger, na co wskazał w TVN24 wiceminister zdrowia, Janusz Cieszyński. Rzeczniczka spółki w odpowiedzi na pytania tvn24.pl przekazała na pocżątku czerwca, że firma "nie ma żadnych relacji biznesowych z firmą E&K i nie dostarczył żadnych respiratorów do tej firmy". "Ponadto nie prowadzimy obecnie dyskusji na temat respiratorów z Ministerstwem Zdrowia w Polsce" - zaznaczono.
>> Producent respiratorów: nie mamy nic wspólnego z tą firmą. Co i od kogo kupiło Ministerstwo Zdrowia?
Joński dodał, że w tej sprawie w przygotowaniu są dwa wnioski: jeden do prokuratury, drugi - w sprawie powołania sejmowej komisji śledczej.
"Nikt z ministerstwa nie pojechał na miejsce, żeby zobaczyć, co zostało zakupione"
Wcześniej Szczerba relacjonował, co udało się ustalić. - Na początku czerwca trafiło tylko 50 palet, które były wskazane przez Ministerstwo Zdrowia. Natomiast 1150 respiratorów, które były przedpłacone, zaliczkowane przez ministerstwo, w magazynach Agencji nie ma - powiedział dziennikarzom. Dodał, że "sytuacja jest cały czas bardzo zagadkowa". - W szczególności to, gdzie znajduje się 1150 respiratorów, które zostały przedpłacone już w kwietniu - podkreślił.
Joński dodał, że "w momencie przyjazdu tych 50 [respiratorów - red.], nawet nikt nie rozpakował tych palet". - Dopiero po naszej interwencji rozpakowano jedną z nich. Dociekamy, co to w ogóle jest za sprzęt. Dziwi nas tylko, że nikt z ministerstwa nawet nie pojechał na miejsce, żeby zobaczyć, co zostało zakupione - mówił poseł.
Rzecznik resortu zdrowia: Respiratory są w Polsce, to jest istota sprawy. Kolejne dotrą w tym miesiącu
O słowa posłów KO był pytany na porannej poniedziałkowej konferencji prasowej rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz. - Rozumiem, że codziennie można zgłosić jakoś problem. Najpierw z ich znalezieniem, później z ich rozpakowaniem. Te respiratory są i to jest najważniejsze - powiedział.
Dodał, że jest to sprzęt "renomowanej niemieckiej firmy", który posiada "pełną dokumentację". - W tej chwili następuje odbiór respiratorów. Istotą sprawy jest to, że dotarły do Polski. Kolejne mają dotrzeć jeszcze w tym miesiącu - dodał rzecznik.
Szumowski: 50 respiratorów jest w Polsce, są oceniane przez ekspertów
Minister zdrowia Łukasz Szumowski mówił w poniedziałek w radiowej Trójce, że "50 respiratorów jest na terenie Polski, a kolejne będą w tym miesiącu przychodziły". Dodał, że w tej chwili "eksperci oceniają, czy towar, który został dostarczony, jest tym towarem, który chcieliśmy kupić".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24