Wbrew temu, co twierdzą nasi politycy, że to jest taka choroba, jak grypa, z grypą ma bardzo niewiele wspólnego - powiedział w TVN24 doktor nauk medycznych Konstanty Szułdrzyński, kierownik Centrum Terapii Pozaustrojowych Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Ocenił, że "będzie najprawdopodobniej jeszcze gorzej w momencie, kiedy pojawi się epidemia grypy, gdzieś około października".
Dr Konstanty Szułdrzyński ocenił w czwartek we "Wstajesz i wiesz", że "od maja sytuacja nieco zelżała przejściowo, czerwiec był znacznie spokojniejszy, natomiast teraz niestety obserwujemy stopniowy, ale ciągły wzrost liczby pacjentów".
- My jesteśmy właściwie w tej chwili na poziomie z końca kwietnia, jeśli chodzi o liczbę pacjentów i ciężkość stanów, i to zarówno liczbę pacjentów intensywnej terapii, jak i pacjentów w szpitalu - powiedział. Dodał, że z jego informacji wynika, że na przykład sytuacja na Śląsku wygląda podobnie.
- Widzimy, że ponosimy koszty rozluźnienia obostrzeń. To było oczywiste, że trzeba było te obostrzenia poluzować, niemniej chciałoby się jednak, żeby pewna czujność, gotowość i to, co się tak podkreśla, czyli dystansowanie społeczne, jednak pozostało - powiedział dr Szułdrzyński.
"To ciężka choroba, która powoduje niewydolność wielu narządów"
Mówił, że problemy z oddychaniem w przypadku chorych na COVID-19 nie były jedynymi. - Sprowadzanie COVID-u tylko i wyłącznie do problemów oddechowych jest bardzo dużym uproszczeniem. To jest ciężka choroba, która dotyka naczyń krwionośnych, właściwie w całym organizmie powodując niewydolność wielu narządów, ale to, co jest problemem u większości pacjentów, to jest duszność - zaznaczył dr Szułdrzyński.
Dodał, że jeśli ta duszność jest tak duża, że pacjent nie jest w stanie oddychać sam, "wtedy trafia na intensywną terapię i wtedy muszą mu pomóc aparaty, ale one nie pomagają same, bo ktoś nad tym musi czuwać i to robi zespół intensywnej terapii".
Dr Szułdrzyński: ta choroba z grypą ma niewiele wspólnego
- Wbrew temu, co twierdzą nasi politycy, że to jest taka choroba, jak grypa, to wedle moich danych - być może politycy kierują się innymi danymi - z grypą ma bardzo niewiele wspólnego - powiedział lekarz.
Jak mówił, przebieg choroby u pacjentów "często był bardzo zaskakujący".
- Po początkowej poprawie następowało pogorszenie. Dołączała niewydolność innych narządów - nerek czy wątroby i problemem tak naprawdę w tych ciężkich przypadkach było krzepnięcie krwi. Nagle okazywało się, że zaczyna dochodzić do samoistnego krzepnięcia krwi w naczyniach krwionośnych w różnych narządach - mówił kierownik Centrum Terapii Pozaustrojowych Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. - I to było najbardziej zaskakujące, ale z drugiej strony ci pacjenci, których organizm dał sobie radę z wirusem, poprawiali się bardzo szybko i bardzo szybko wracali do sprawności - dodał.
Podkreślił, że ten czas, którzy spędzali podpięci pod respiratory, był zaskakująco krótki w porównaniu do ciężkości stanu wyjściowego.
"Przebieg choroby bardziej zależy od naszego układu odpornościowego"
- Najprawdopodobniej przebieg tej choroby mniej zależy od wirusa, a bardziej zależy od właściwości naszego układu odpornościowego - ocenił dr Szułdrzyński.
Powiedział, że "większość zniszczeń w organizmie zachodzi na skutek nadmiernej reakcji naszego układu odpornościowego". - Od tego, jak nasz układ odpornościowy jest zaprogramowany genetycznie, zależy, jak zareagujemy na tę chorobę - dodał.
- Stąd jedyne skuteczne leczenie, o którym wiemy, i to wiemy dopiero od kilku tygodni, to jest leczenie sterydami, które działają przeciwzapalnie. Troszeczkę tłumią odpowiedź zapalną organizmu i wydaje się, że to jest najskuteczniejsza metoda leczenia, czyli nie pozwolić organizmowi na taką odpowiedź odpornościową, która zniszczy własny organizm, bo tak się często dzieje - wyjaśnił.
Zaapelował o zachowanie zasad dystansowania społecznego i noszenie maseczek. - Epidemia wraca. Będzie najprawdopodobniej jeszcze gorzej w momencie, kiedy pojawi się epidemia grypy, gdzieś około października, ale żebyśmy nie byli w sytuacji przeciążenia systemu opieki zdrowotnej (…), musimy się pilnować - podkreślił.
Źródło: TVN24