Ani Ministerstwo Zdrowia, ani Kancelaria Prezesa Rady Ministrów nie odpowiadają na pytania dziennikarzy dotyczące zakupów respiratorów, maseczek i szczepionek przeciwko grypie albo odpowiadają szczątkowo. Jak twierdzi poseł Michał Szczerba z Koalicji Obywatelskiej, rząd dogadał się z handlarzem bronią w kwestii spłaty kilkudziesięciu milionów złotych za niedostarczone respiratory.
O skandalu z zakupem respiratorów przez Ministerstwo Zdrowia piszemy od czerwca. Ówczesny wiceminister Janusz Cieszyński 14 kwietnia tego roku, mając do wyboru zakup urządzeń z unijnego przetargu, z pewnego źródła, od producentów i za niższą cenę, wybrał podpisanie umowy z firmą E&K z Lublina. Jej właściciel i prezes Andrzej Izdebski, który w przeszłości dał się poznać jako osoba zajmująca się międzynarodowym handlem bronią, wmówił polskim władzom, że ma respiratory. Jak się wkrótce okazało, wprowadził w błąd kierownictwo Ministerstwa Zdrowia, które w żaden sposób nie zweryfikowało jego obietnic. Za to jeszcze w dniu podpisania umowy przelało na konto E&K 35 mln euro, czyli 154 z 200 milionów złotych, które miała dostać lubelska firma.
Sprzęt niekompletny. Pieniędzy brak
Z 1241 respiratorów Andrzej Izdebski dostarczył 200, ale ani jednego w przewidzianym umową terminie. Jedynie 150 z nich odpowiadało wcześniejszemu zamówieniu. Z ujawnionych przez stowarzyszenie Sieć Obywatelska - Watchdog Polska dokumentów związanych z transakcją wynika, że dostarczony przez E&K sprzęt nie posiadał wymaganych dokumentów, w tym kart gwarancyjnych i instrukcji obsługi. Dostarczono go też w wersji na rynek brytyjski, co sprawiło, że nie dało się go podłączyć w polskich szpitalach.
Mimo tych wszystkich uchybień Ministerstwo Zdrowia do dziś nie potrafi wyegzekwować zwrotu pieniędzy od Andrzeja Izdebskiego. Ostatni przelew ze strony handlarza bronią wpłynął 26 czerwca. Od tego czasu minęło trzy i pół miesiąca, a ślad po kilkudziesięciu milionach złotych z publicznych pieniędzy zaginął.
Jakich kwot nie potrafi odzyskać polski rząd? Tego dokładnie nie wiadomo. Od kilkunastu dni portal tvn24.pl próbuje uzyskać od Ministerstwa Zdrowia odpowiedzi dotyczące tej kwestii. A także kilku innych.
Pierwszy mail, na który do dziś nie otrzymaliśmy odpowiedzi został wysłany 22 września. Pytaliśmy w nim wówczas nie o nieoddane miliony, ale o przedmioty z listy zakupów związanych z COVID-19, opublikowanej przez MZ. Pod numerem 93 widnieje na tej liście pozycja "dreny zasilające wraz z instrukcją" w ilości 50 sztuk za łączną sumę 33 tys. od firmy Draeger. To producent 50 z 200 respiratorów dostarczonych przez E&K. Według naszych rozmówców z branży produktów medycznych ten zakup może świadczyć o tym, że ministerstwo musi na własną rękę kompletować osprzęt do niemieckich respiratorów dostarczonych przez E&K.
Zapytaliśmy: - kiedy dokonano tego zakupu? - w jakim celu? - na potrzeby których respiratorów? - gdzie przekazano dreny?
Prośbę o odpowiedź ponawialiśmy 24 i 28 września. Ze względu na brak odpowiedzi 1 października przekierowaliśmy pytanie do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Pytania ponawialiśmy jeszcze 2 i 6 października. Bezskutecznie, zostały zignorowane.
Co z maseczkami od instruktora narciarstwa?
Od 25 września próbujemy dowiedzieć się, z jaką aktualnie kwotą do spłaty zalega firma E&K. Zapytaliśmy też o inne podmioty, które nie wywiązały się ze zobowiązań wobec ministerstwa. Choćby o firmy powiązane z Łukaszem G., instruktorem narciarstwa i znajomym byłego ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, który według doniesień mediów sprzedał rządowi bezwartościowe maseczki za 5 mln. Gdy w lipcu pytaliśmy o sposób rozliczenia tej transakcji, Agnieszka Pochrzęst-Motyczyńska z Biura Komunikacji MZ odpisała nam, że "kontrahent przedstawił MZ ofertę zwrotu części środków i wymiany towaru, ale z uwagi na fakt, że była ona niekorzystna z punktu widzenia budżetu państwa, odrzuciliśmy ją. Oczekujemy pełnego zwrotu środków lub dostawy całej partii certyfikowanych masek".
Kolejnego maila z prośbą o udzielenie odpowiedzi wysłaliśmy 28 września. Znów zapytaliśmy o E&K oraz o maseczki od instruktora narciarstwa.
1 października ze względu na brak reakcji ministerstwa poprosiliśmy o reakcję kancelarię premiera Mateusza Morawieckiego. Być może to sprawiło, że 2 października otrzymaliśmy odpowiedź z Ministerstwa Zdrowia. "Wysokość przedpłat, do zwrotu których zobligowana jest firma E&K sp. z o.o. do 31 października 2020 roku: 11 921 805 EURO”.
Ale to nie była pełna odpowiedź na nasze pytania. Niespełna 12 milionów euro to jedynie wartość ponad 1000 niedostarczonych respiratorów. A co z karami dla spółki Andrzeja Izdebskiego? Co z odsetkami? Bez odpowiedzi.
Dopytaliśmy też o pozostałe firmy zalegające z rozliczeniami wobez MZ. Otrzymaliśmy odpowiedź, że "inne podmioty nie zalegają z płatnościami". W jaki sposób rozliczono się z instruktorem narciarstwa? To pytanie również pozostało bez odpowiedzi.
Od środy czekamy też na odpowiedzi dotyczące zapotrzebowania na szczepionkę przeciwko grypie.
Posłom też mówią niewiele
Z wyciągnięciem informacji z Ministerstwa Zdrowia mają też problem posłowie opozycji, Michał Szczerba i Dariusz Joński, którzy od wielu tygodni prowadzą kontrole w MZ. - Dochodzi do kuriozalnych sytuacji. Na nasze pytania i prośby o udostępnienie dokumentów i umów dostajemy odpowiedzi niepełne lub nie dostajemy ich wcale. W sprawie handlarza bronią udało nam się dowiedzieć jedynie, że zawarto jakieś porozumienie, ale Ministerstwo Zdrowia twierdzi, że jest ono ściśle tajne. Ponoć kwota ma zostać zwrócona do końca miesiąca, ale nie znamy żadnych szczegółów tej umowy - rozkłada bezradnie ręce Szczerba.
To samo dotyczy informacji dotyczących szczepionek. Posłowie usłyszeli, że informacje ich dotyczące zostały zastrzeżone. - Nie wiadomo przez kogo, ani na jakiej podstawie - mówi Michał Szczerba.
Informacji dotyczących respiratorów ani szczepionek nie udziela też rzecznik ministerstwa. Wojciech Andrusiewicz nie odbiera telefonów, nie odpowiada też na prośby o kontakt przesyłane SMS-em.
CBA zawzięcie milczy
Z kolei od 10 czerwca redakcja tvn24.pl czeka na odpowiedzi z Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Zapytaliśmy wtedy, czy Ministerstwo Zdrowia zgłaszało się do CBA z prośbą o sprawdzenie firmy E&K z Lublina w związku z planowanym zawarciem umowy z tą firmą? A jeśli tak, to na czym polegało ewentualne sprawdzenie? W jakim okresie miało miejsce? Jakie były jego efekty? W jakiej formie i kiedy zostały przekazane Ministerstwu Zdrowia?
Od tamtego czasu 12 razy prosiliśmy o odpowiedź na zadane pytania. CBA milczy.
W ramach ustawy o dostępie do informacji publicznej zapytaliśmy też Kancelarię Prezesa Rady Ministrów, co premier zrobił, żeby odzyskać pieniądze od Andrzeja Izdebskiego. KPRM przekazało nam, że to sprawa Ministerstwa Zdrowia. Które oczywiście nie odpowiedziało na pytania.
Więcej szczęścia mieli posłowie Szczerba i Joński. Z pisma, które otrzymali w resorcie zdrowia wynika, że Andrzej Izdebski do 31 października zobowiązał się spłacić 69.5 miliona złotych, na które składają się pobrana wcześniej przedpłata oraz kara umowna. Nie wiadomo za to co z odsetkami za respiratory, których nigdy nie było.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock