W środę stwierdzono pierwszy przypadek koronawirusa w Polsce. Doktor Aneta Afelt z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego w "Faktach po Faktach" wyraziła nadzieję, że był to rzeczywiście pierwszy zakażony koronawirusem w Polsce. Doktor Ernest Kuchar z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego podkreślał, że najbardziej narażeni na zakażenie koronawirusem są lekarze. - Nie jesteśmy przygotowani na kontakt z pacjentem zakaźnym - mówił.
W Polsce stwierdzono pierwszy przypadek osoby z koronawirusem. Doktor Aneta Afelt z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego wyraziła nadzieję, że ten przypadek był rzeczywiście pierwszym w Polsce. - To by nam bardzo ułatwiło sytuację - oceniła.
- Najważniejszą sprawą jest wyłonienie pacjentów zero, czyli osób, które są potencjalnymi roznosicielami wirusa do dalszych osób - powiedziała specjalistka, która od lat bada naukowo wirusy i epidemie.
- Z danych, które są dostępne w prasie i na stronach rządowych wynika, że sytuacja jest wciąż rozwojowa - dodała.
"Pracownicy ochrony zdrowia będą najbardziej narażeni na zakażenie koronawirusem"
Doktor Ernest Kuchar z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego ocenił, że "czas działa na naszą korzyść". - Wiemy, że najwięcej zakażeń układu oddechowego, a koronawirus do nich należy, występuje w chłodne pory roku - dodał. - Czynniki, które występują zimą, sprzyjają zakażeniom układu oddechowego, bo ludzie gromadzą się w ciasnych pomieszczeniach, jest dużo mniejsza wentylacja, znacznie mniej czasu spędzamy na świeżym powietrzu - wyjaśniał.
Kierownik Kliniki Pediatrii z Oddziałem Obserwacyjnym WUM zwrócił uwagę, że "pracownicy ochrony zdrowia będą najbardziej narażeni na zakażenie koronawirusem". - Liczba pracowników ochrony zdrowia jest ograniczona - podkreślił.
- Normalnie nie jesteśmy przygotowani na kontakt z pacjentem zakaźnym - powiedział i uściślił: - W tym sensie, że lekarz, który przyjmuje na izbie przyjęć, nie ma maseczki, jak będzie skontaktowany [z pacjentem zakażonym koronawirusem - przyp. red.], to będzie musiał być poddany dwutygodniowej kwarantannie. Kto go zastąpi? - zastanawiał się.
"Może się okazać, że to będzie kolejna sezonowa choroba"
Doktor Afelt podkreśliła, że znaczna część chorób dotykających ludzkość to wirusy odzwierzęce, podobnie jak rozprzestrzeniający się obecnie koronawirus. - Z moich badań wynika, że jednym z kluczowych elementów jest stabilność socjo-ekosystemu, czyli korzystajmy z przyrody, eksploatujmy ją, ale w sposób zrównoważony - zaapelowała.
- Jeśli robimy to w sposób rabunkowy, uwalniamy do warunków społecznych zagrożenie patogenami, których bardzo często nie znamy. Wirusy bardzo szybko adaptują się do nowych warunków. Jeśli mamy taką sytuację, że zwierzęta jako nosiciele są w bardzo bliskim kontakcie, to stwarza to warunki, w których te wirusy mogą przyspieszyć swoją mutację - dodała.
Jej zdaniem "należy zaakceptować sytuację, w której ten wirus będzie nam towarzyszył w codzienności". - Może się okazać, że to będzie kolejna sezonowa choroba. Oby nie mutował w sposób nieprzewidziany - podkreśliła specjalistka.
- Musimy nauczyć się z nim żyć - stwierdził doktor Kuchar. - Oswoimy go głównie w kwestii psychologicznej - dodał, zaznaczając, że "w maju będzie znacznie mniej przypadków".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24