Czy zwrot podatku będzie wypłacony jak zawsze? Czy terminy zostaną wydłużone? Czy 500+ wobec tego, co mówi premier o zastrzyku gotówki z budżetu i wiele innych filarów będzie dalej wypłacane, bez przeszkód lub zmian? Co mają zrobić ludzie, którzy właśnie stracili pracę? Na wasze pytania odpowiadał w programie "Koronawirus. Raport" profesor Witold Orłowski.
W Polsce obowiązuje stan zagrożenia epidemicznego. Zamknięto szkoły, kina, teatry, baseny i galerie handlowe. Zakazano zgromadzeń powyżej 50 osób. Wznowiono kontrolę na granicach, a Polacy wracający zza granicy muszą poddać się dwutygodniowej kwarantannie w domach.
Na wątpliwości internautów dotyczące kwestii gospodarczych związanych z rozprzestrzenianiem się koronawirusa odpowiadał w programie "Koronawirus. Raport" w TVN24 profesor Witold Orłowski.
Jak ze zwrotem podatku? Czy wszystko będzie działać jak zawsze, czy terminy zostaną wydłużone? Karolina
Orłowski: Nie ma żadnego powodu, żeby to było wydłużone. Urząd powinien zwracać szybciej niż normalnie. Rząd deklaruje, że ułatwienia mają być w stronę przedsiębiorców, a nie przeciwko przedsiębiorcom. Wygoda urzędu tutaj nie ma żadnego znaczenia i w związku z tym nie sądzę, żeby się miały wydłużyć terminy zwrotu VAT.
Czy 500+ wobec tego, co mówi premier o zastrzyku gotówki z budżetu i wiele innych filarów będzie dalej wypłacane, bez przeszkód lub zmian? Karolina
Orłowski: W tym przypadku też uważam, że nie ma powodu do niepokoju. Akurat to są zobowiązania rządu, które będą realizowane. Sytuacja epidemiczna tak naprawdę powoduje, że rząd trochę zmuszony raczej stara się wyciągnąć dłoń i pomóc przedsiębiorstwom - zwłaszcza małym firmom, ale też ludziom, którzy są w problemach - a nie sobie samemu. Nie ma żadnego powodu, dla którego miałyby ulec jakimkolwiek ograniczeniom czy opóźnieniom wypłaty, które się należą od rządu dla ludzi. Ponieważ rządowi zależy na tym, żeby ludzie mieli pieniądze, więc tutaj interes jest wspólny obu stron.
Co mają zrobić ludzie, którzy utracili właśnie pracę, a na chwilę obecną nie mogą podjąć pracy ze względu na sytuację w Polsce? Z czego mamy żyć? Krzysztof
Orłowski: Teraz szukanie pracy jest dość beznadziejną sprawą. To, co należy zrobić w takiej sytuacji, to - przepraszam, że to powiem - zacisnąć zęby i trochę przeczekać, bo rząd obiecał pomoc dla wszystkich, którzy stracili pracę bądź tym, którzy nie mogą świadczyć pracy, albo którym pracodawca nie jest w stanie wypłacać pełnego wynagrodzenia. Samozatrudnieni mają dostać 80 procent pensji płacy minimalnej, a ci którym pracodawca nie jest w stanie płacić - rząd ma wypłacać 40 procent pensji. Są oczywiście zasiłki dla bezrobotnych i tutaj trzeba znaleźć ten właściwy zasiłek i zgłosić się po właściwą formę wsparcia. Natomiast - z pewnością są to pieniądze mniejsze niż normalnie - jakiś czas będzie trzeba przetrwać, czekając zanim ruszą wypłaty. Rząd w pakiecie antykryzysowym przewidział wypłaty dla wszystkich osób, które z jakichś powodów straciły możliwość zarobkowania.
Czy jest jakiś pewny zawód w obecnej sytuacji? Tommi
Orłowski: To pytanie nie tylko na czas epidemii - czy są jakieś bezpieczne zawody? Świat się zmienia z różnych powodów i generalnie czegoś takiego jak bezpieczny zawód, który za pięć i dziesięć czy dwadzieścia lat będzie na niego popyt, to raczej po prostu nie ma. Ten sam zawód w zależności od tego jak jest świadczony, może być w czasie epidemii zawodem zupełnie bezpiecznym, jeśli mówimy o firmie, która potrafi przerzucić całą swoją działalność do internetu i działać normalnie - i ten sam zawód jest niebezpieczny w momencie, gdy mówimy o firmie, która ze względu na specyfikę swojej działalności po prostu nie jest w stanie przerzucić jej do internetu i musiała ją zawiesić na czas kwarantanny. Jedno jest pewne - im więcej człowiek ma kwalifikacji, tym łatwiej sobie poradzi w każdej sytuacji.
Prowadzę restaurację. Od 14 marca dochody 0 (zero) zł. Do zapłaty - wynajęcie lokalu, ZUS, VAT, PIT i pensje dla pięciu pracowników, łącznie 28 tysięcy złotych. Co mam zrobić?
Orłowski: Pierwsza odpowiedź, która przychodzi mi do głowy to: nie płacić, jeśli nie ma się pieniędzy. Cudów się nie zrobi. Natomiast pakiet rządowy - o który można mieć pretensje, że jest tak wolno wprowadzany - przewiduje wsparcie dla firm, które właśnie straciły możliwość pracy, które musiały się zamknąć, ale również wsparcie dla samego właściciela. Jest wsparcie dla wypłacania pensji. Ale powtarzam - jeśli pracodawca nie ma pieniędzy to nie ma wyjścia, nie będzie wypłacać nawet tych 40 procent. Dla człowieka, który jest samozatrudniony może uzyskać 80 procent płacy minimalnej. Są jakieś, nie znamy jeszcze szczegółów, programy wsparcia kredytów, które będą mogły uzyskać firmy, które są przejściowo w sytuacji, że nie mogą zarabiać. Jeśli chodzi o same podatki - choć nigdzie tego rząd nie zadeklarował - jest ogólne stwierdzenie, że urzędy skarbowe będą patrzeć łagodnie na opóźnienia wynikające z sytuacji i jest ten ogólny mechanizm, że przedsiębiorca może się zwrócić o odroczenie spłaty podatku w momencie kiedy są ważne przyczyny dla podatnika. O umorzenie można też wnioskować, ale urzędy skarbowe jako pierwszą opcję podają przesunięcie, przy założeniu, że sytuacja za miesiąc lub dwa zacznie się poprawiać i z czasem przedsiębiorca będzie w stanie zapłacić podatki. Oczywiście jeśli to jest trwałe, ciągnące się miesiącami - kolejnym krokiem będzie wniosek o umorzenie.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24