Koronawirus już nas zmienił

pustkii2
Mniej pasażerów w komunikacji, puste chodniki
Źródło: TVN24

Zdalne firmy, e-szkoła, sztuka w sieci, uziemione samoloty i wymarłe ulice milionowych miast – pandemia z dnia na dzień zmieniła nasze życie. Wywróciła je do góry nogami. - A to prawdopodobnie dopiero początek społecznej i gospodarczej rewolucji – twierdzą profesor Julian Auleytner, dr Aleksander Łaszek i Marek Józefiak w rozmowie z dziennikarzem magazynu "Czarno na Białym" Cyprianem Jopkiem.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

- Musiałam pojechać do biura, bo inaczej bym zwariowała – wyznała swoim współpracownikom Iwona, matka pięcioletnich bliźniaków. W firmie zlokalizowanej w słynnej warszawskiej dzielnicy biurowej nazywanej Mordorem, siedzibie wielu korporacji, była ona i jeszcze dwie osoby. Większość współpracowników pracowała z domu. Na internetowych łączach wszyscy właśnie omawiali zadania do wykonania tego dnia.

Praca zdalna, gdy jest się mamą dwóch wymagających uwagi chłopców, nie jest łatwa. - Nie mogłabym ciągle pracować z domu, potrzebuję kontaktu z ludźmi – dodała w trakcie rozmowy jej młodsza koleżanka. Ale zarówno Iwona, jak i reszta zespołu mogą być właśnie świadkami początku rewolucji, która za sprawą wirusa na dobre zmieni to, jak pracujemy i jak żyjemy.

NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE O KORONAWIRUSIE. RAPORT TVN24.PL >>>

Będzie wielu zbędnych ludzi

Wielu ekspertów uważa, że konsekwencją pandemii koronawirusa będzie nowe podejście do biznesu i pracy. Właściciele korporacji i mniejszych firm mogą dojść do wniosku, że ani duże i kosztowne w utrzymaniu biura, ani bezpośrednie spotkania, nie są tak niezbędne, jak się wydawało.

- To będzie kwestia kosztów i oszczędności w firmach, które z końcem pandemii na nowo będą musiały wrócić do interesów – mówi profesor Julian Auleytner, specjalista od spraw polityki społecznej.

Równocześnie przestrzega: – Może się okazać, że wiele osób jest zbędnych. Praca zdalna będzie wypierała pewną część ludzi, którzy są w starszym wieku, którzy są mniej sprawni w użyciu nowych technik.

- Pytanie, czy regulacje nadążą za rzeczywistością? – zastanawia się główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju dr Aleksander Łaszek. I dodaje: – Warto pamiętać, że sporo tych działań, jakie widzimy, są prawnymi prowizorkami, wszyscy teraz improwizują.

To fakt, w polskim Kodeksie pracy brakuje przepisów, które dokładnie określałyby zasady tzw. home office. Jest zbyt wiele luk, które sprawiają, że pracownik pracujący z domu wciąż oznacza dla pracodawcy ryzyko złamania prawa. Pandemia może być początkiem, od dawna wyczekiwanej przez polskich pracodawców, regulacji pracy zdalnej.

Sztuka w sieci

Koronawirus w jednej chwili dramatycznie zmienił nasze życie.

- Od II wojny światowej, nie było większego wyzwania dla naszego państwa – powiedziała w specjalnym orędziu kanclerz Niemiec Angela Merkel. - Jesteśmy w stanie wojny z niewidzialnym, groźnym przeciwnikiem – mówił do Francuzów w podobny tonie prezydent Emmanuel Macron.

Z dnia na dzień w wielu krajach zamknięto centra handlowe, restauracje, puby, kawiarnie, muzea, teatry i kina.

Opustoszałe Times Square i Pennsylvania Station
Opustoszałe Times Square i Pennsylvania Station

- To wielka zmiana dla filmów, długo zresztą odkładana, jeśli chodzi o ich dystrybucję – mówił na antenie TVN24 reżyser Jan Komasa.

Jego film "Sala Samobójców. Hejter" z powodu pandemii w kinach był wyświetlany tylko przez jeden weekend. - Studia na świecie i w Europie nie chciały dopuścić internetowych platform, bo bały się zmiany dotychczasowego modelu, czyli premiery w kinie. Tam film wyświetlany przez trzy-cztery miesiące, a potem premiera w internecie. W obecnej sytuacji tak trzeba robić od razu, bo inaczej filmy nie będą oglądane – zauważył Komasa.

Podobną strategię już przyjęły największe amerykańskie wytwórnie filmowe, których produkcje niedawno miały swoją kinową premierę.

Nie tylko sztuka musiała zejść do sieci. Jak podaje UNESCO, prawie połowa uczniów na świecie, w sumie ponad 850 milionów dzieci i młodzieży, z powodu pandemii nie mogło pójść do szkół i na uczelnie. W wielu krajach, także w Polsce, koronawirus przeniósł naukę do internetu. Zajęcia odbywają się na różnego rodzaju platformach edukacyjnych.

- E-learning to umasowienie kształcenia - tłumaczy profesor Auleytner, który ma wątpliwości, czy po pandemii edukacja pozostanie w sieci. - Oczywiście, można dać szereg materiałów studentowi w ramach samokształcenia, ale trudno sobie wyobrazić na dłuższą metę naukę bez osobistych kontaktów tutora czy promotora za studentem.

Jednak przykład Chin, doświadczonych w latach 2002-2003 epidemią SARS, pokazuje, że społeczeństwo, które także wówczas w obawie przed zabójczym wirusem zamknęło się w domach, szybko zmieniło swoje nawyki. Miliony ludzi przeniosły się z zakupami z opustoszały ulic i centrów handlowych do sklepów internetowych. To doprowadziło do szybkiego rozwoju tej branży w najludniejszym kraju świata, czyniąc z jednego z raczkujących wówczas chińskich e-sklepów, jedną z największych światowych firm.

– Kreatywność ludzka jest bardzo duża. Przedsiębiorcy mogą teraz testować swoje pomysły – przyznaje dr Łaszek.

Koronawirus – dzwonek alarmowy

- Stoimy dzisiaj w obliczu wielkiego chaosu, który został stworzony nie tylko przez tę chorobę, ale także zaburzenia klimatyczne – przekonuje profesor Auleytner i mówi o potrzebie wspólnego działania całego świata wobec zagrożeń, których wszyscy zaczynamy doświadczać.

- Ja to traktuję jak dzwonek alarmowy, który albo nas obudzi, albo go prześpimy – dodaje Marek Józefiak z Greenpeace Polska.

Zwraca uwagę, że paradoksalnie koronawirus, ma jeden pozytywny skutek uboczny, który być może pozwoli nam uniknąć innej katastrofy - ekologicznej. Wynikające z kwarantanny miast ograniczenie ruchu i produkcji doprowadziło do zmniejszenia zanieczyszczenia powietrza w Chinach. Z pomiarów Europejskiej Agencji Kosmicznej wynika, że podobne zjawisko zaobserwowano we Włoszech.

- To pokazuje doskonale, że jeśli rząd, tak jak w przypadku pandemii, słucha naukowców, i tych dwóch aktorów mówi tym samym głosem, i reakcja społeczna jest niesamowita, to w stanie zagrożenia możemy działać solidarnie – przekonuje Józefiak.

Rzecznik Greenpeace Polska wskazuje na przykład Korei Południowej, jednego z najbardziej dotkniętych pandemią COVID-19 krajów świata. Aby uniknąć podobnych kryzysów związanych z katastrofą ekologiczną, tamtejsza partia rządząca właśnie ogłosiła program Zielonego Nowego Ładu. Korea Południowa do 2050 roku ma zredukować emisję dwutlenku węgla do zera.

Czytaj także: