Największy problem polega na tym, że nie jesteśmy przygotowani do szybkiego tłumienia ognisk koronawirusa, które będą się cały czas pojawiały - ocenił w "Faktach po Faktach" w TVN24 poseł Porozumienia (klub PiS) Andrzej Sośnierz. Jego zdaniem "w tej chwili jesteśmy bezradni" wobec koronawirusa.
W tym tygodniu, od poniedziałku do niedzieli, Ministerstwo Zdrowia poinformowało łącznie o 2961 przypadkach zakażenia. W poniedziałek potwierdzono 279 infekcji, we wtorek - 399, w środę - 380, w czwartek - 418, w piątek - 458, w sobotę - 584, a w niedzielę - 443. Sobotni bilans to druga najwyższa dobowa liczba potwierdzonych przypadków od początku epidemii i najwyższy wynik od 8 czerwca. Łącznie w Polsce od początku epidemii potwierdzono infekcję u 43 065 osób, spośród których 1671 zmarło.
- Patrząc na przebieg epidemii w Polsce można dojść do wniosku, że ona toczy się swoją drogą - powiedział w niedzielnych "Faktach po Faktach" Andrzej Sośnierz, poseł klubu Prawa i Sprawiedliwości, były szef Narodowego Funduszu Zdrowia. Jego zdaniem, jedynym pozytywem w walce z koronawirusem jest fakt, że polskie społeczeństwo się "zdyscyplinowało". - Ale nie można bez przerwy państwa zamrażać na tak długi okres, ono musi funkcjonować, bo trzeba mieć choćby pieniądze na walkę, na leczenie - zaznaczył.
"Nie jesteśmy przygotowani do szybkiego tłumienia ognisk"
Jak mówił polityk partii Porozumienie, wchodzącej w skład Zjednoczonej Prawicy, "trzeba było przygotować się tak, żeby tłumić epidemię, jak wiele innych krajów - skutecznie, szybko". - Myśmy tego w ogóle nie zrobili. W związku z tym epidemia u nas wybucha - mówił gość "Faktów po Faktach". Według niego fakt, że w Polsce jest mniej zakażeń niż we Włoszech czy Hiszpanii, "to wcale nie zasługa rządu", także na tle naszych sąsiadów "wcale lepiej sobie nie radzimy".
- Największy problem polega na tym, że nie jesteśmy przygotowani do szybkiego tłumienia ognisk, które będą się cały czas pojawiały - ocenił Sośnierz. Jak dodał, "nie mamy też skutecznie prowadzonego wywiadu epidemiologicznego". - Po każdym zakażeniu rozpuszczamy pewne grupy ludzi i bezobjawowych nosicieli po społeczeństwie i oni nadal zarażają. Nie mamy dobrze przygotowanego systemu zbierania wymazów i nie mamy odpowiednio wydolnej sieci testowania. To dawno należało zrobić - oświadczył. Przypomniał, że to wszystko pojawiło się w planie, który ogłosił cztery miesiące temu. - Żałuję, że to wtedy nie zostało wdrożone, bo to, co się w tej chwili dzieje, nie miałoby miejsca - powiedział poseł.
"Nie stać nas, by tak długo przechodzić epidemię"
Zdaniem byłego szefa NFZ, jeżeli w ten sam sposób jak zimą i wiosną będziemy przygotowywać się do ewentualnej kolejnej fali epidemii, "to źle wróży". - To nas bardzo wiele kosztuje. Nas nie stać na to, żebyśmy tak długo przechodzili epidemię - przekonywał.
Według niego "skuteczniej byłoby, jeżeli byśmy eliminowali z naszych kontaktów nie społeczeństwo od chorych, tylko chorych od społeczeństwa". Jak podkreślił, "powinniśmy nauczyć się wyławiać ze społeczeństwa bezobjawowych nosicieli". - Gdybyśmy to zrobili, to niegroźne byłyby nam kolejne ogniska, bo one byłyby błyskawicznie tłumione. A w tej chwili jesteśmy bezradni - ocenił Sośnierz.
Sośnierz: Zjednoczona Prawica trwa, ale są różnice zdań
Sośnierz ustosunkował się także do zapowiedzi rekonstrukcji rządu i do sytuacji w Zjednoczonej Prawicy.
W poprzednią niedzielę prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński zapowiedział rekonstrukcję rządu Mateusza Morawieckiego. W państwowym radiu podkreślił, że "na pewno będą zmiany personalne", przy czym zaznaczył, że "nie chodzi o premiera". Wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS Ryszard Terlecki mówił w czwartek na Wiejskiej, że po rekonstrukcji "będzie trochę mniej ministerstw". Dodał, że koalicjanci "będą mieć po jednym" resorcie. Aktualnie Porozumienie i Solidarna Polska kierują pracą dwóch resortów. Koalicjanci nie zgadzają się na razie na ograniczenie liczby ministerstw im przypadających.
- Zjednoczona Prawica trwa. Jak widać, są różnice zdań - skomentował Sośnierz. Zapytany, czy szef Porozumienia Jarosław Gowin wybiera się ponownie do rządu, odparł: - Według tego co wiem, to nie ma takich bezpośrednich intencji. - Ja myślę, że powinien wrócić do rządu, ale to jest jego decyzja - zaznaczył.
Gowin, który pełnił funkcje wicepremiera oraz ministra nauki i szkolnictwa wyższego, odszedł z rządu Mateusza Morawieckiego w kwietniu. Zrobił to w proteście przeciwko zapowiedziom przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych 10 maja.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24