- Jako katoliczka, którą w dalszym ciągu się czuję, ocenę mojego zachowania pozostawiam "tym na górze" - powiedziała w "Magazynie 24 Godziny" Ewa Kopacz. Minister zdrowia dodała, że wybranie przez nią kliniki, w której 14-letnia dziewczynka dokonała aborcji, było jej obowiązkiem.
Ewa Kopacz przyznała, że z uwagą wsłuchiwała się w głosy duchownych, którzy domagali się ekskomuniki dla niej, ale nadal uważa, że postąpiła właściwie. - W momencie, kiedy odbierałam nominację, złożyłam przysięgę, która dotyczy odpowiedzialności. Takiemu stanowisku towarzyszą trudne decyzje. Ja stoję na stanowisku, że taką decyzję musiałam podjąć - powiedziała. Jak podkreśliła, jej decyzja była egzekwowaniem prawa, w którego tworzeniu 15 lat temu uczestniczyła także strona kościelna.
- To nie ja byłam najważniejsza, tylko ta dziewczyna i jej rodzina. Oni przeżyli horror. Nie pochwalam tego, że próbowano wpłynąć na jej decyzję - zauważyła.
"Najważniejsze dobro dziewczynki"
Ewa Kopacz stwierdziła, że szanuje wolność do podejmowania decyzji, dlatego musiała wyznaczyć klinikę. - Rzecznik Praw Pacjenta, w porozumieniu z dziewczynką i jej opiekunami, wyszukał ośrodek, gdzie można zrealizować prawo - stwierdziła. - Moje sumienie jest moją własnością, to jest moja sprawa i szanuję wolność ponad wszystko - dodała oceniając wybór 14-latki.
"To ona podjęła decyzję"
Resort jedynie wskazał klinikę, w której można było zabieg wykonać, ale nie przekonywał do dokonania wyboru - podkreśliła minister. - My pokazaliśmy miejsce, w którym ona mogła wykonać zabieg, ale tylko, jeśli podjęła taką decyzję. To oni zdecydowali. A obowiązkiem ministra jest respektowanie prawa, zarówno dla katolików, jak i niekatolików - zauważyła.
- Nie sądzę, żeby dziewczynka mogła zostać zmuszona. Taką wolę wyrazili jej rodzice i ona - powiedziała z przekonaniem minister.
"Ocenę mojego zachowania proszę pozostawić mnie"
Minister Kopacz odniosła się także do słów publicysty Tomasza Terlikowskiego, który stwierdził, że Kopacz nie dość, że swoim zachowaniem zasłużyła na ekskomunikę, to jeszcze zdjąć ją może tylko publicznie przyznając się do winy. - Mam jedną radę dla Terlikowskiego, aby sprawę oceny mojego zachowania pozostawić mnie i mojemu sumieniu. Tak jak tej dziewczynce i innym osobom, które legalnie dokonały aborcji. A pan Terlikowski jest ostatnią osobą, która może mnie oceniać. Ocenę mojego zachowania pozostawiam "tym na górze" - dodała.
Ekskomunika z aborcją w tle
To, czy minister zdrowia zasłużyła na ekskomunikę, chciało sprawdzić katolickie pismo „Fronda”. - Pani minister Kopacz pomogła w zorganizowaniu aborcji u 14-letniej uczennicy z Lublina – notka takiej treści znalazła się na internetowej stronie pisma. Towarzyszył jej wzór "zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa prawno-kanonicznego". Pismo jest adresowane do biskupa Zygmunta Zimowskiego z Radomia. To właśnie jemu podlega Ewa Kopacz jako mieszkanka Szydłowca. Formularz można wydrukować, wpisać swoje dane i wysłać.
Chodzi o głośną sprawę 14-latki z Lublina. "Gazeta Wyborcza" napisała, że dziewczyna padła ofiarą gwałtu. Choć miała pozwolenie prokuratury, w szpitalu odmówiono jej przerwania ciąży.
Później okazało się jednak, że nastolatka "wpadła" ze swoim o rok starszym kolegą – CZYTAJ WIĘCEJ.
Minister zdrowia Ewa Kopacz powiedziała w programie "Teraz My", że jej resort znalazł szpital, w którym Agata może dokonać aborcji. Dwa dni później dziewczyna poddała się zabiegowi – CZYTAJ WIĘCEJ.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24