25 parlamentarzystów Koalicji Obywatelskiej przeprowadza kontrole w instytucjach wojewódzkich wzdłuż biegu Odry. - Chcemy tak naprawdę zbadać, gdzie i dlaczego nie działa aparat państwowy i również w konsekwencji doprowadzić do tego, żeby naprawdę - w dosłownym słowa znaczeniu - osoby odpowiedzialne po prostu poniosły odpowiedzialność karną - stwierdziła posłanka Magdalena Filiks. A posłanka Gabriela Lenartowicz przekazała, że "wszystko wskazuje (…) że katastrofa zaczęła się w marcu na Śląsku".
- Będziemy pytać co przez ostatnie dwa tygodnie, na samym początku tej katastrofy robiły służby państwowe. W jaki sposób przygotowywały się do tego, aby powstrzymać katastrofę i jak uchronić zdrowie mieszkańców i jak uchronić to co jest w Odrze - przekazał podczas konferencji prasowej poseł KO Arkadiusz Marchewka, który bierze udział w kontrolach w województwie zachodniopomorskim.
Parlamentarzyści KO rozpoczęli serię kontroli poselskich ws. katastrofy ekologicznej w Odrze w środę rano.
- Z tych kontroli, które miały miejsce w Warszawie wyłania się kompletny chaos. Brak jakiejkolwiek koordynacji, centralizacja, która doprowadziła do chaosu, a nie do możliwości podejmowania decyzji, które byłby szybkie, skuteczne i pozwoliły w odpowiednim czasie zapobiegać trudnym sytuacjom - stwierdził Marchewka.
Parlamentarzyści podkreślili, że sytuacja na Odrze jest "nie tylko katastrofą ekologiczną, ale też katastrofą wielu rodzin, które są związane z rzeką, prowadzą działalność gospodarczą". Ich zdaniem podejmowane działania są jedynie próbą opanowania skutków katastrofy. Wskazali też, że przekazane alerty RCB zostały rozesłane do mieszkańców zbyt późno.
- Co takiego wydarzyło się w Polsce, że przez trzy tygodnie mieszkańcy terenów nadodrzańskich nie dostali alertu o tym, że jest zagrożenie życia i zdrowia, żeby nie zbliżać się do Odry - zwróciła uwagę posłanka KO Magdalena Filiks.
Jak dodała, "my chcemy tak naprawdę zbadać, gdzie i dlaczego nie działa aparat państwowy i również w konsekwencji doprowadzić do tego, żeby naprawdę - w dosłownym słowa znaczeniu - osoby odpowiedzialne po prostu poniosły odpowiedzialność karną".
"24. dzień niekompetencji, nicnierobienia i uśmiechania się do kamer"
Na briefingu poprzedzającym rozpoczęcie kontroli w województwie śląskim szef tamtejszych regionalnych struktur poseł PO Wojciech Saługa mówił, że to już 24. dzień katastrofy na Odrze i - jego zdaniem - "24. dzień niekompetencji, nicnierobienia i uśmiechania się do kamer, nie mówiąc tak naprawdę nic przez najważniejsze instytucje państwowe".
Saługa wskazał, że parlamentarzyści KO przeprowadzili już w związku z katastrofą kontrole poselskie na szczeblu krajowym, odbyły się też poświęcone sprawie posiedzenia komisji parlamentarnych. - Nie dowiedzieliśmy się nic - trwa mataczenie, gmatwanie, zamiatanie pod dywan. 25 parlamentarzystów rusza do instytucji regionalnych, by dowiedzieć się, jaka jest prawda o stanie państwa, o bezpieczeństwie Polaków i o przyczynach skażenia Odry - zaznaczył.
"Głęboki kryzys państwa"
Związana z nadodrzańskim Raciborzem, specjalizująca się m.in. w sprawach ochrony środowiska posłanka KO Gabriela Lenartowicz oceniła, że ze środowych i czwartkowych kontroli poselskich i posiedzeń komisji ws. katastrofy na Odrze wyłania się "obraz państwa, które nie działa".
- Jeszcze nie wiemy do końca, czy to państwo nie działa, bo nie chce działać, czy nie działa tylko dlatego, że jest zupełnie niekompetentne. (...) To głęboki kryzys państwa. Obywatele muszą czuć się bezpiecznie, bo taka jest rola państwa; (…) obywatele muszą mieć do tego państwa zaufanie – a to jest warunek, aby państwo mogło pełnić tę rolę – mówiła.
Czytaj też: Złote algi w Odrze. Ekspertka: wydzielają potężne toksyny, a w rzece mogą być też inne trucizny
Lenartowicz: tu, na Śląsku, zaczęło się już w marcu
- Tu, na Śląsku, wydaje się, wyłania się obraz, że wszystko się zaczęło. I nie zaczęło się w lipcu, a zaczęło się już w marcu - wskazała Lenartowicz.
- W marcu mieliśmy już, na wysokości Kanału Gliwickiego, rzeki Kłodnicy, Kanału Kędzierzyńskiego poważne epizody – i wszystko wskazuje na to, że był to początek tej katastrofy. Używam słowa: epizody, bo tego określenia użył pełnomocnik rządu ds. gospodarki wodnej minister Marek Gróbarczyk na posiedzeniu komisji. Ale jakże nazwać epizodem coś, co może skutkować ogromnym obciążeniem zdrowia, życia i bezpieczeństwa ludzi? - zapytała posłanka KO.
- Chcemy pójść do urzędu wojewódzkiego i sprawdzić, jak działały służby wojewody i zarządzanie kryzysowe. Chcemy pójść do wojewódzkiego inspektoratu ochrony środowiska, bo ten inspektorat ma największe kompetencje w zakresie badań i chcemy wiedzieć, czy te badania są oficjalnie publikowane, bo ich nie widzimy, czy są ukrywane, bo mamy doniesienia o owianiu tajemnicą tych najbardziej istotnych, np. o wynikach toksycznych substancji, bądź o wynikach wysokiego zasolenia wód – ciągnęła Lenartowicz.
Kontrole w instytucjach
Zapowiedziała też kontrole wojewódzkich inspekcji sanitarnej i weterynaryjnej oraz Wód Polskich Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gliwicach (RZGW), gdzie m.in. wydawane są decyzje, pozwolenia wodnoprawne, określające m.in. ilość i jakość zrzucanych do wód ścieków. - Chcemy zobaczyć, czy zostały tam przeprowadzone kontrole zgodności z tymi decyzjami, czy te decyzje nie były nadmiarowe - zasygnalizowała.
- Robimy te kontrole, aby zdiagnozować sytuację na poziomie państwa, bo nie jesteśmy od tego, aby wykrywać sprawców. Od tego powinni być eksperci, a nie politycy. Chcemy sprawdzić, czy państwo tych ekspertów angażuje i czy działa dobrze, czy chce coś ukryć. Chcemy to odsłonić, bo ta diagnoza jest potrzebna, żeby zaradzić sytuacji jak najszybciej, a z drugiej strony zapewnić bezpieczeństwo Polkom i Polakom - podkreśliła Lenartowicz.
Kontrole rozpoczęli też parlamentarzyści z Dolnego Śląska. - Mamy do czynienia z katatstrofą gigantycznych rozmiarów. Nie jesteśmy w stanie dziś oszacować ani kosztów finansowych, ani strat ekologicznych. Ale ten fakt ma ogromne znaczenie dla naszej gospodarki, dla naszej kondycji, ale także pokazuje jak państwo zawodzi - stwierdził senator Bogdan Zdrojewski. I dodał: - Mamy prawo pytać instytucje państwowe kogo one chronią, w czyim interesie występują.
Źródło: PAP, TVN24