Tempo zmian, jeśli chodzi o akcenty i programowe pomysły, jest w Konfederacji szybkie. Im bliżej do wyborów, tym więcej tematów gospodarczych, a mniej kontrowersyjnych światopoglądowych - mówił o Konfederacji Artur Warcholiński, autor reportażu "Mroczne widmo". - Swoim wyborcom na dziś obiecują, że nie idą po to, żeby z kimkolwiek współrządzić, ale to, co jest w kampanii, a to, co będzie już po wyborach - to są dwie różne rzeczywistości - dodał, odnosząc się do ewentualnej powyborczej koalicji z PiS.
Artur Warcholiński, reporter "Czarno na białym", w reportażu "Mroczne widmo" przyjrzał się poglądom prezentowanych przez czołowych polityków Konfederacji - zarówno tym gospodarczym, jak i światopoglądowym, które ze względu na kontrowersje starają się ukrywać przed wyborami.
Warcholiński opowiadał o swoim reportażu i o Konfederacji w czwartek w TVN24. - Ewidentnie widać, że im bliżej wyborów, tym te akcenty są przesunięte w kierunku gospodarczym. Cały czas słychać "niskie podatki i nic wam nie zabierzemy". To, jak porozmawialiśmy z sympatykami i działaczami podczas niedawnej konwencji programowej, trafia na podatny grunt, ludzie to chwytają. Ludzie się nie zastanawiają, co robi Grzegorz Braun, mniej się zastanawiają nad "piątką Konfederacji", która była jeszcze niedawno aktualna - mówił dziennikarz.
Dodał, że "tempo zmian, jeżeli chodzi o te akcenty czy programowe pomysły, jest dosyć szybkie". - Była ta "piątka", później mieliśmy tak zwane sto ustaw Mentzena. One były, nagle zniknęły, Mentzen do nich się już nie przyznaje, mówi, że nie pamięta, że nie był autorem tych ustaw. A przypomnijmy, że tam była jedna z jego propozycji, która zaostrzała prawo w taki sposób, że kobieta decydująca się na aborcję mogłaby być pozbawiona wolności nawet do 10 lat. O tym Konfederacja - bo jest blisko wyborów - już niechętnie rozmawia - wskazywał Warcholiński.
"Gdy chcieli wypisać, co ich dzieli, miejsca na tablicy nie starczyło"
Jak mówił, trzech liderów chodzących w skład Konfederacji frakcji "łączy chęć walki z lewactwem". - To mówi Marcin Kącki, z którym między innymi rozmawiałem. On przytacza taką anegdotę, że gdy na początku Konfederaci usiedli i chcieli na tablicy wypisać to, co ich dzieli, to miejsca na tablicy nie wystarczyło, więc zmazali i stwierdzili, że napiszą to, co ich łączy. Tam było między innymi właśnie "precz z lewactwem" i "niskie podatki".
- W Konfederacji mamy trzy ugrupowania, Ruch Narodowy, który od lat organizuje i promuje Marsz Niepodległości, hasła związane właśnie z wątpliwościami dotyczącymi naszej obecności w Unii Europejskiej, Bóg, honor, ojczyzna, to jest na sztandarach - wyliczał Warcholiński.
Potem - kontynuował - "mamy Grzegorza Brauna, jego partię Korona Grzegorza Brauna". - On jest autorem takiego credo filozoficzno-polityczno-religijnego pod tytułem Konfederacja Gietrzwałdzka sprzed czterech lat, gdzie pisze o rządach Chrystusa Króla w Polsce. Trudno to, nawet nie wiem w jakich kategoriach, rozpatrywać. Większość tych topowych członków Konfederacji pod tą Konfederacją Gietrzwałdzką, pod tymi rządami Chrystusa Króla, się podpisała - mówił reporter.
- Wreszcie mamy korwinistów, czyli teraz Nową Nadzieję, spadkobierczynię partii KORWiN, która mówi ciągle "wolność, niskie podatki, wolność dla każdego". Te trzy nurty miejscami ciężko się spinają, jeżeli chodzi o program - stwierdził dziennikarz.
"To, co jest w kampanii, a to, co będzie już po wyborach – to są dwie różne rzeczywistości"
Pytany, czy możliwa jest powyborcza koalicja Konfederacji z PiS, odparł: - Oni wolą być w opozycji do PiS-u albo raczej w takim miejscu w Sejmie, gdzie mają te swoje szable i decydują, czy większość jest, czy większości nie ma.
- Jest tak, że teraz, gdy sondaże im rosną, a tak jest, albo przynajmniej utrzymują się na obiecującym poziomie, to narracja Sławomira Mentzena i Konfederacji jest taka, że oni nie idą do tych wyborów, żeby się dostać do Sejmu i wchodzić z kimś w koalicję, tylko żeby ten układ wywrócić. Swoim wyborcom na dziś obiecują, że nie idą po to, żeby z kimkolwiek współrządzić - mówił Warcholiński.
- Druga strona medalu jest też taka, że jest wizja współrządzenia, wizja władzy, a to są ludzie, którzy są tej władzy wygłodniali. To, co jest w kampanii, a to, co będzie już po wyborach – to są dwie różne rzeczywistości - powiedział.
Źródło: TVN24